Zapraszamy na wczasy !Augustyna donosi

OW AUGUSTYNA - Jastarnia | Willa AUGUSTYNA - Jastarnia | OW ŻEGLARZ - Jastrzębia Góra
Rezerwacja | Cennik | Dojazd | O Półwyspie | O nas | Sznurki | Teneryfa | Księga Gości
Widok na morze | Pogoda | FAQ | DVD | FotoGaleria | Donosy | Pomoc | Kontakt

***** Donosy prosto z plaży w Jastarni *****

Donosy pochodzą z plaży przed OW Augustyna w Jastarni.
Wiadomości z poprzednich lat znajdziecie w archiwum.
Donosy sponsoruje Apartament La Perla w El Medano.




Znajdź nas na:

Facebook:
Facebook - Augustyna.pl

Youtube:
Youtube - Kanał Augustyna.pl


Vimeo:
VIMEO - Kanał Augustyna.pl i SurfMedano.com


Instargram:
Instagram - Kanał Augustyna.pl i SurfMedano.com

Donos z dnia 24-02-2010, a dokładniej z godziny 10:16
W Jastarni sytuacja bez zmian: w dalszym ciągu raczej niezbyt słonecznie i ma się ku odwilży. Natomiast trochę bardziej na południowy zachód trwa uparta, codzienna walka o wjazd rowerem krętymi drogami na wysokość około 2100 m n.p.m., aby bliżej przyjrzeć się tej niemałej górce. Potem oczywiście podziwianie widoczków, kontakt z naturą i inne takie... Zycie płynie, urlop mija i już od przyszłego tygodnia powrót na Półwysep!

Donos z dnia 21-02-2010, a dokładniej z godziny 10:11
Dawno juz tak pięknie w Jastarni nie było: jest bezchmurnie, około 0C, a wiatr delikatnie wieje z SW. To będzie ładny dzień!

Donos z dnia 19-02-2010, a dokładniej z godziny 13:04
Z cyklu "Zima jeszcze trzyma, zatoka zamarznięta, a pić się chce" taka mała ciekawostka z Pucka.

Donos z dnia 18-02-2010, a dokładniej z godziny 21:48
Na górze Teide (wysokość 3718 mnpm - najwyższy szczyt Hiszpanii) śniegu nawet dopadało, ale na poziomie morza zrobiło się słonecznie i bardzo faliście. Można było poskakać w mieście, można było pojeździć z falą, można było nieco zmieszać się, można było BodyBoardować lub czerpać radość z klasycznego surfingu albo po prostu na to wszystko sobie popatrzeć. Jednym słowem było dobrze, a nawet lepiej. Reszta jest w naszej najnowszej SurfingowejFotoGalerii. Zapraszamy! Podobno warto!

Donos z dnia 16-02-2010, a dokładniej z godziny 14:32
Lato tuż, tuż, więc pora na raport bardziej wakacyjny. Otóż na górze Teide (wysokość 3718 mnpm) śnieg ma się doskonale, samoloty nisko latają, wiatr wieje, a fala jest do wysokości bomu, czyli panują doskonałe warunki do bezstresowego waveridingu. Jak to na Wyspach Kanaryjskich bywa na spocie królują wyroby lokalne oraz oczywiście żegluga bez strapów zarówno wykonaniu windsurferów, jak i kitesurferów. Jednym słowem jest dobrze, a może nawet lepiej. Reszta jest w naszej najnowszej SłonecznieWIndsurfingowejFotoGalerii. Zapraszamy! Podobno robi się cieplej!

Donos z dnia 16-02-2010, a dokładniej z godziny 09:51
Sytuacja bez zmian: w Jastarni taki widoczek, a trochę bardziej na południowy zachód taki widoczek, który żywcem przypomina, co czeka nas latem na Półwyspie Helskim.

Donos z dnia 15-02-2010, a dokładniej z godziny 09:07
Słońce właśnie wstało, a w Jastarni za oknem bez zmian: jest pochmurno, lekki mrozik (-1C) i nie pada, ani nie wieje, czyli nie jest źle, ale brak słońca. Takie mniej więcej okoliczności przyrody utrzymają się na Półwyspie Helskim przez cały tydzień, a w weekend czeka nas chyba odwilż. W każdym razie zima wyraźnie spuściła z tonu i wraz z lutym ostatecznie nas pożegna. Chyba, bo z pogodą nic pewnego nie jest.

Donos z dnia 13-02-2010, a dokładniej z godziny 11:19
Zima odpuszcza i już nie jest taka malownicza, więc na najbliższe dwa tygodnie w ramach konserwacji nadajnika taki widok z okna zamieniamy na taki widok . Donosów będzie więc troszkę mniej, ale prosimy o wybaczenie - kiedyś trzeba urlop wykorzystać...;-)

Donos z dnia 11-02-2010, a dokładniej z godziny 18:21
W naszej części Europy będzie dominował rozbudowujący się układ niskiego ciśnienia znad Adriatyku, a Polska znajdzie się pod wpływem związanego z nim niżu znad Niziny Węgierskiej, który niesie ocieplenie i obfite opady śniegu.
Po siarczystych mrozach i prawdziwym lodołamaniu oraz krajobrazach niemal arktycznych zima chyba zaczyna lekko spuszczać z tonu. Wprawdzie w piątek popada jeszcze śnieg, ale temperatury na poziomie -1C nie robią już wrażenia, a i widoki na przyszłość jakby coraz bardziej dodatnie . Zima chyba się już trochę zmęczyła, ale na razie ten weekend na Półwyspie będzie jeszcze zimowy. Niestety brak słońca robi swoje i ciężko się wyjść z domu, tym bardziej, że najpierw trzeba jeszcze odśnieżyć. O wiele wygodniej będzie przeznaczyć ten weekend na uzupełnienie lektur czy domowe porządki. Na porządki nic nie poradzimy tutaj, ale na lekturę i owszem.
Tym razem polecamy artykuł z pierwszego powojennego numeru Dziennika Bałtyckiego (to lokalna Wybrzeżowa gazeta) z dnia 19 maja 1945r opisujący powojenną rzeczywistość naszego wąskiego paska piasku.

"Mozolna i długa jest jazda na Hel. Wąska, piaszczysta droga z trudem pomieścić może dwa mijające się samochody. W ciągu tygodnia szły tędy wojska niemieckie. Porzucane koce, płaszcze, bagnety, plecaki znaczą całą trasę marszu odwrotowego Niemców z Helu aż po Wielką Wieś i dalej w stronę Pucka. Dopiero obecnie, gdy 140 tysięczna armia opuściła półwysep można się pokusić na zwiedzenie Helu. Pierwszy etap drogi wiedzie z Wielkiej Wsi (dziś Władysławowo) do Chałup. Po prawej stronie zatoka - białą pianą bryzgają fale w umocnienia przybrzeżne, w oddali widać Puck i sine kontury Gdyni. Na lewo cmentarzysko lasu. Pokotem leżą olbrzymie sosny, brzozy zgięte ku ziemi, poprzestrzelane młode świerczki sterczą żałośnie kikutami gałęzi. Zasieki z drutów kolczastych i rowy tworzyły tu graniczną linię między pozycjami wojsk sowieckich i niemieckich.

Nad brzegiem morza pas bunkrów. Droga jest tak wąska, że samochód niemalże ociera się o napisy: "Uwaga miny" - cały teren półwyspu jest silnie zaminowany. Trzy bataliony niemieckie pracowały przy zaminowywaniu Helu - obecnie saperzy stopniowo miny usuwają. Pośród zniszczonych drzew mogiły poległych, gdzieniegdzie niepochowane zwłoki żołnierzy, trupy końskie i dużo bezpańskich wałęsających się psów. W pobliżu Chałup mijamy pierwszy przekop, rów parometrowej szerokości, ciągnący się od morza do zatoki. W razie potrzeby woda, zalewając rowy miała odciąć półwysep od lądu. Przejeżdżamy obok wielkich składów amunicji. Ułożone warstwami leżą karabiny, naboje, pociski. W pośród wykarczowanego lasu stoją armaty. Wszędzie rozrzucone hełmy, manierki, bagnety. Z grozą zniszczenia niefrasobliwie kontrastują kolorowe leżaki i wygodne fotele, wystawione przed żelbetonowe bunkry.

Chałupy - wioska rybacka uległa całkowitemu zniszczeniu. W ruinach domów wiatr rozwiesza strzępki sieci rybackich, wśród zgliszczy różowieje kwitnąca jabłonka, a zapach spalenizny miesza się z wonią wiosennej zieleni. W drodze do Kuźnic mijamy zapory, rowy przeciwtankowe, których przedłużenie stanowią lokomotywy wpierające się długim szeregiem w morze. W Jastarni zaczyna już powoli budzić się życie. Urzęduje wójt, widać milicjantów. Na schodkach domów przysiadły szare grupki cywilów z tłumoczkami, wózkami - to niemiecka ludność cywilna, którą w ilości 25 tysięcy ewakuowano z Helu. Oprócz ludności niemieckiej idą również jeńcy z obozu helskiego, do którego Niemcy zwieźli ludzi z obozów w północnych Niemczech.[...]"

Najbardziej intrygujące w tym opisie są te "lokomotywy wpierające się długim szeregiem w morze" oraz przekop. Otóż okazuje się, że w 1945 roku pomiędzy Chałupami a Kuźnicą Niemcy zrobili przekop Półwyspu - rów parometrowej szerokości, ciągnący się od morza do zatoki w miejscu wybuchu głowic torpedowych w 1939r. Na tym odcinku zrobiono też zaporę przeciwczołgową, której przedłużenie stanowiły poprzecznie ustawione lokomotywy wchodzące w morze. Niemcy zbudowali 5 takich barykad z parowozów po obu stronach półwyspu helskiego w okolicy Chałup i Kuźnicy. Były dwie barykady od strony otwartego morza oraz trzy od strony Zatoki Puckiej. Aby umieścić tam lokomotywy zbudowano prowizoryczne tory po których zepchnięto je do wody. Po wojnie lokomotywy z barykad od strony zatoki wyciągnięto i przywrócono do ruchu. Barykady od strony pełnego morza bliżej Kuźnicy wysadzono, natomiast ta bliżej Chałup nie została usunięta. Działające na nią fale morskie, sztormy i nieustannie przesuwająca się linia brzegowa, powodowały stopniowe zapadanie się barykady w piach. W latach 60-tych widziano już tylko niewielki fragment wystających z nad wody lokomotyw. Obecnie nie widać już nic.

Donos z dnia 11-02-2010, a dokładniej z godziny 07:03
Powiedział nam Bartek, że dziś Tłusty Czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła.
Dziś mamy Tłusty Czwartek, czyli w kalendarzu chrześcijańskim ostatni czwartek przed Wielkim Postem. Inaczej na ten dzień mówi się "Zapusty". Tradycyjnie w Polsce w tym dniu objadamy się pączkami.
Dawniej Tłusty Czwartek był początkiem całego Tłustego Tygodnia - Czasu Wielkiego Obżarstwa. Początkowo nasi przodkowie objadali się słoniną, boczkiem i mięsem, które suto zapijano wódką. Dziś dzień ten kojarzy się głównie z pączkami i faworkami, zwanymi również w niektórych regionach chruścikami. Jak wynika ze statystyk, co roku w Tłusty Czwartek przeciętny Polak zjada 2,5 pączka na głowę, czyli wychodzi niemal 100 milionów pączków, które dziś zjedzą wszyscy Polacy.
Historia pączka sięga czasów rzymskich. Ostatnie dni karnawału w starożytnym Rzymie były czasem zabawy i obfitego jedzenia i picia. Wszyscy z lubością spożywali wówczas tłuste potrawy, w szczególności pączki. W Polsce zwyczaj smażenia tego specjału pojawił się dopiero w XIX wieku.
Pierwsze pączki wcale nie przypominały dzisiejszych. Pieczono je z chlebowego ciasta, nadziewanego słoniną i smażonego na smalcu. Dopiero w XVI wieku zaczęły pojawiać się słodkie wypieki w postaci racuchów, blin i pampuchów.
Pamiętajmy, że przeciętny pączek waży ok. 50 gramów i ma ok. 200 kalorii. Aby spalić go, należy biegać przez 20 minut, jeździć na rowerze przez 54 minuty lub spacerować przez 57 minut!!!!

Donos z dnia 09-02-2010, a dokładniej z godziny 08:46
W Jastarni bez zmian. Jest pochmurno, zimno (-3C) i niemal bezwietrznie. Żyjemy sobie spokojnie, ale niezbyt spokojnie spoglądamy na prognozę pogody, która zapowiada w piątek ocieplenie do +1C, silny wiatr (NE 5 Bf) i opady śniegu, czyli znów czeka nas odśnieżanie, zamiecie i zawieje śnieżne... To tak, żeby się nie nudzić...

Donos z dnia 07-02-2010, a dokładniej z godziny 12:51
Zimno (-3C), pochmurno i niemal bezwietrznie, czyli jednym słowem nudno. Po wczorajszym emocjonującym lodo-łamaniu pozostał już tylko zamarzający kilwater. Bohaterski kuter-lodołamacz szczęśliwie wyrwał się się z okowów lodu i dotarł do wolnej od lodu wody. Teraz pozostały nam już tylko wspomnienia i otrzeźwiająca myśl, że pchanie się pod dziób szarżującego na lód kutra (to lepiej widać na filmiku, który jest poniżej zdjęć) nie było chyba najmądrzejsze...;-)

Donos z dnia 06-02-2010, a dokładniej z godziny 22:38
Zima ciągle trzyma. Wprawdzie Bałtyk nie jest zamarznięty, ale jego zatoki i owszem, w tym Zatoka Pucka mniej więcej do linii Jastarnia-Rewa. Zamarznięty jest oczywiście również port rybacki w Jastarni, a lód sięga niemal pod samą Kaszycę, czyli jakieś 800-900 metrów od główek portu. Jastarnicki port jest więc nieżeglowny, a kutry, które w tym roku mają pozwolenie na połów dorsza przeniosły się do portu w Helu. Warto tu wyjaśnić, że w Polsce istnieją tzw. limity połowowe i tylko 1/3 kutrów rybackich może łowić w danym roku dorsza, czyli 147 spośród 458 kutrów o długości kadłuba ponad 8 m. Co roku komputer losuje szczęśliwców, a reszta pauzuje lub łowi prawie zupełnie nieopłacalne śledzie czy szproty. Ale wróćmy do zamarzniętego portu w Jastarni.
Czasem zdarza się, że z tego czy innego powodu, jakiś kuter musi wyrwać się z okowów lodu i wtedy zaczyna się mozolne przebijanie się przez pole lodowe. Kutry rybackie to nie lodołamacze, nie mają ani tak potężnych kadłubów, ani silników czy systemów szybkiego balastowania, więc to proces powolny i nie zawsze zakończony sukcesem. Takie lodołamanie polega na rozpędzeniu kutra, zaatakowaniu i przełamaniu lodu na przestrzeni kilku metrów i odwrocie. Potem znów rozpędzenie, taranowanie i odwrót, i tak dziesiątki, jeśli nie setki razy. Jeśli ktoś jest ciekaw jak to wygląda w praktyce i na żywo, polecamy fotografie, a szczególnie filmik (poniżej zdjęć) w naszej najnowszej LodoŁamaczowejFotoVideoGalerii. Zapraszamy! Podobno naprawdę warto!

Donos z dnia 05-02-2010, a dokładniej z godziny 07:32
Dziś Polska będzie znajdować się pomiędzy młotek a kowadłem, czyli pomiędzy niżem znad Atlantyku a wyżem rosyjskim . Z południowego wschodu napływać będzie nieco cieplejsze powietrze polarnomorskie, ale na Półwyspie Helskim przed nami prawdziwie zimowy weekend, choć prawdziwie słonecznie będzie tylko dziś, bo jutro już więcej chmur, a niedziela zupełnie pochmurna, ale za to niemal bezwietrzna. Natomiast dziś i jutro będzie wiał wiatr, który obniży temperaturę odczuwalną poniżej poziomu -10C. Jedyne co dobre, to że nie dosypie nam śniegu. Chyba nie ma co kombinować czy liczyć na zmiany. Zima trzymała, trzyma i chyba jeszcze bardzo długo mniej lub bardziej potrzyma . Zamarzła już Zatoka Pucka i powoli zaczął myśleć o tym Bałtyk, ale na jego ewentualne zamarznięcie jeszcze potrzeba dużo mrozu. Na razie strefa zlodzenia z grubsza rzecz biorąc obejmuje Zatokę Pucką do linii Jastarnia-Rewa oraz cały Zalew Wiślany.

Patrząc na jeżdżące po Zatoce samochody i słuchając opowieści jak to w Jastarni przed wojną lód trzymał, powstało takie pytanie:
Czy Czarniecki rzeczywiście mógł "dla Ojczyzny ratowania wracać się przez morze"?

Ano okazuje się że mógł i to nawet wielokrotnie! Nawet w naszych czasach byłoby to możliwe: wyjątkowo sroga zima miała miejsce z 1986 na 1987 rok. Wówczas to zamarznięty był prawie cały Bałtyk z wyjątkiem niewielkiego fragmentu w centralnej części morza. Solidnie skuty lodem na dużym obszarze był także Bałtyk zimą w latach 1962/3, 1963/4 oraz 1946/7.

Iście polarne zimy zdarzały się też w dawnych czasach. W XIV wieku Bałtyk był tak pokryty lodem, że stawiano na nim karczmy. W oberżach tych wprawdzie nie dało się spać, ale można było otrzymać jedzenie i napitek. Równie mroźne zimy notowano także od końca XVI do początku XVIII wieku. Okres ten nazywany jest "małą epoką lodowcową". Po Bałtyku do Szwecji można było wtedy przejść pieszo. Lód topniał dopiero w pierwszej połowie maja. Oto jak opisuje to Tadeusz Górski w książce
"Dzieje polskiej floty od Kazimierza Jagiellończyka do Augusta II Mocnego":

"Do silnego zamarzania dochodziło w czasie ostrych zim przy bezwietrznej pogodzie, ponieważ wiatry, głównie sztormowe, utrudniają tworzenie się powłoki lodowej. Zamarzanie Bałtyku w niektórych latach przybierało ogromne rozmiary, powodując zalodzenie znacznych obszarów morza i zatok. Niekiedy wolny od lodów pozostawał jedynie Bałtyk właściwy. Cieśniny duńskie - oba Bełty i Sund, rzadko zamarzały całkowicie. niemniej zupełnie zamarzły w latach 1349, 1423, 1545, 1658, 1716, 1740, 1888.Podczas bardzo ostrej zimy w 1412 roku morze tak zamarzło, że ludzie chodzili pieszo między Niemcami a Danią.
Zimą w latach 1422-1424 jeźdźcy konno docierali po skutych lodem obszarach Bałtyku z Prus do Lubeki i do innych portów, w których żegluga całkowicie zamarła. Była tak mocna zima, że Bałtyk był pokryty lodem, że można było konno saniami wozić z Gdańska do Lubeki, a również z Pomorza do Danii. Również w latach 1440, 1445 był taki lód, że można było po Niedzieli Palmowej (2 marca) jeździć po lodzie z Helu do Gdańska. W 1454, 1457-1458 i na przełomie 1459/1460 morze było drogą publiczną dla konnych. W roku 1495 morze znów mocno zamarzło, a następnego roku zima była tak surowa, że konno jeżdżono po lodzie z Gdańska na Hel, z Pomorza do Danii itd. Ówczesny kronikarz podaje, że 6 marca 1496 roku Zatoka Gdańska była tak zamarznięta, że jechali czterema końmi saniami, należycie dorszami załadowanymi z Helu aż tu do Wisły."

Okazuje się bowiem, że wtedy klimat był znacznie chłodniejszy, lodowce górskie znacznie dłuższe, a takie zjawiska, jak zamarzanie rzek, wiosenne i jesienne przymrozki czy nawet zamarzanie całych mórz (zwłaszcza Bałtyku) znacznie częstsze niż obecnie. Surowe zimy i znaczne perturbacje upraw rolnych wystąpiły w Europie w XIV i XV wieku. Był to zarazem okres ogólnego upadku gospodarczego na wielu obszarach Europy i Azji, czas wielkich epidemii (w tym tragedii Czarnej Śmierci - epidemii dżumy, która w latach 1348-1350 pochłonęła miliony ofiar, ponad 1/3 populacji starego kontynentu), masowych rewolt i zamieszek. Wtedy to, co dziś wydaje się niewiarygodne, regularnie zamarzała Tamiza, . Zdarzały się też katastrofalne okresy głodu, zwłaszcza w krajach północnych. Koniec średniowiecza sprawiał więc wrażenie przygnębiające.

A potem nadeszły zmiany. Jak pisze historyk klimatu i cywilizacji Gustaf Utterstrom w książce 'The Ends of the Earth', jeszcze w 1460 roku cały Bałtyk znajdował się pod lodem i aż do końca marca przejść można było suchą stopą na jego drugi brzeg. Ale był to ostatni tak mroźny rok. Potem przyszło ocieplenie, a z nim rozkwit, czyli Renesans. Trwało to niemal równo 100 lat, potem mrozy wróciły na kolejnych 250 lat. W roku 1546 południowy Bałtyk zamarzł ponownie. W roku 1540 pod lodem znalazła się Tamiza. Tym razem uderzenie mrozów było może jeszcze silniejsze. W Alpach lodowce górskie zaczęły schodzić daleko w dół. W Szwecji w niektórych latach uprawy w ogóle przestały dawać plony. Szczególnie zimne lata to 1596, 1603, 1649, 1652, 1675, 1677, 1695 i 1697.

Zapiski kronikarskie z tamtych czasów przynoszą nieraz wstrząsające opowieści o dużych połaciach kraju odciętych przez całe miesiące od reszty świata i o ludziach borykających się z dojmującym głodem i zimnem. Ekspansja Szwecji na południe, do krajów zasobniejszych w żywność, jaka miała w tym czasie miejsce (i którą odczuliśmy na własnej skórze), pozostawała zapewne w jakimś związku z tą zmianą klimatu. Na południu Europy klęska głodu dotknęła Sycylię w 1591, Francję zaś w 1587 roku. To z tych lat sceny zimowe na obrazach mistrzów niderlandzkich. Do tej zimy takie pejzaże były trudne do wyobrażenia w Holandii.

Ale "mała epoka lodowcowa" miała też swoje "globalne ocieplenia".
Sienkiewicz pisze:
"Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. [...] Zima nastała tak lekka, że najstarsi ludzie nie pamiętali podobnej. W południowych województwach lody nie popętały wcale wód, które podsycane topniejącym każdego ranka śniegiem wystąpiły z łożysk i pozalewały brzegi. Padały częste deszcze. Step rozmókł i zmienił się w wielką kałużę, słońce zaś w południe dogrzewało tak mocno, że - dziw nad dziwy! - w województwie bracławskim i na Dzikich Polach zielona ruń okryła stepy i rozłogi już w połowie grudnia. Roje po pasiekach poczęły się burzyć i huczeć, bydło ryczało po zagrodach."

Jaki z tego wniosek? Ano chyba taki, że tak naprawdę nic z klimatem i pogodą pewnego nie jest, że jak jest zimno, to później może być ciepło, ale niekoniecznie, że w oziębieniu może być ocieplenie, a oziębienie w ociepleniu i inne takie dziwy, no a przede wszystkim, że wprawdzie żyjemy w klimacie umiarkowanym, ale o nieumiarkowanych zmianach pogody.

Donos z dnia 04-02-2010, a dokładniej z godziny 10:27
Jak się już ktoś w te mapy zakopie, to może zupełnie nie zauważyć, że mamy przepiękną pogodę: słońce, błękit nieba i delikatny mrozik (-0,5C). Taka zima to jak najbardziej pasuje... nawet do połowy marca...;-)

Donos z dnia 04-02-2010, a dokładniej z godziny 07:13
Kolejny zimowy dzień przed nami i żeby oderwać się na chwilę od tej śnieżno-zimnej rzeczywistości proponujemy wirtualny powrót do starych, dobrych(?) czasów poprzez przejrzenie archiwalnych map Jastarni i Półwyspu Helskiego. Pochodzą one z lat 1901-1947 i pokazują zmiany jakie dokonały się na przestrzeni tych lat zarówno w nazewnictwie, jak i infrastrukturze. Widać jak buduje się port w Jastarni (1926-31), jak rodzi się Jurata (od 1928), jak przybywa zabudowań i ulic, czy jak Jastarnia łączy się z Borem (czyli Jastarnia Pucka z Jastarnią Gdańską lub Putziger Heisternest z Danziger Heisternest). Warto oglądać te mapy po przeczytaniu mini zarysu historii Półwyspu Helskiego.

Donos z dnia 03-02-2010, a dokładniej z godziny 08:31
Jeśli jeszcze jest ktoś, kto w tym roku czegoś nie odśnieżał, to dziś może się jeszcze wykazać: właśnie dopadało nam jakieś 5-10 cm śniegu, więc pole do popisu już jest, ale trzeba się sprężać, bo za chwilę temperatura wzrośnie powyżej 0C (teraz -1C) i ze świeżego i lekkiego puchu zrobi cię ciężki, wilgotny i pozlepiany śnieg. A co dalej...? A dalej no cóż... chyba zima ma zamiar mniej lub bardziej, ale jednak ciągle trzymać.

Donos z dnia 02-02-2010, a dokładniej z godziny 08:53
Jeszcze w ramach podsumowania stycznia 2010 na Półwyspie hELSKIM proponujemy małą tabelkę sporządzoną na podstawie raportów stacji meteo IMiGW w Helu:
Temperatura średnia -4,6 C
Temperatura maksymalna +0,9 C
Temperatura minimalna -15,7 C
Temperatura min. przy gruncie -19,0 C
Suma opadów 30,9 mm
Ilość godzin słonecznych 57 h
Zachmurzenie średnie 6/8 , czyli duże
Ilość dni z opadem 14 dni
Ilość dni z zamieciami 7 dni
Ilość dni ze śniegiem 29 dni
Ilość dni z wiatrem 20 dni
Ilość dni pochmurnych 21 dni

Donos z dnia 02-02-2010, a dokładniej z godziny 08:05
Jak we wtorek człowiek wstanie i jednym okiem wyjrzy za okno, i zda sobie sprawę, że znów napadało, i że znów będzie trzeba odśnieżać, to drugiego oka już nie otwiera, tylko zamyka to pierwsze i głębiej chowa się pod pierzyną...

Donos z dnia 01-02-2010, a dokładniej z godziny 09:29
Ostatni dzień stycznia pożegnał nas bardzo ładnie lecz jednocześnie bardzo zimno, gdyż gdy tylko słońce zaszło temperatura spadła do około -9C. Po prostu brak chmur spowodował szybkie wychłodzenie radiacyjne i spadek temperatury.
Pierwszy dzień lutego 2010 już tak pogodny nie jest, ale też nie tak mroźny. W tej chwili mamy -4C, a z biegiem dnia osiągniemy poziom około -1C. Od czasu do czasu poprószy śnieg i zima będzie nadal trzymać, ale już nie tak mocno.

Donos z dnia 01-02-2010, a dokładniej z godziny 07:21
Zima na Półwyspie Helskim ciągle trzyma i podobno chce nawet puścić... ale parę osób z torbami, bo rachunki za ogrzewanie przyprawiają o zawrót głowy. Nie ma co się jednak dziwić czy robić stójki, bo mamy prawdziwą zimę i trzeba się skulić i spróbować to przetrwać. W każdym razie w ostatni dzień stycznia 2010 upału nie było, a rano powitał nas błękit nieba i białe, zimne przestrzenie. Jastarnicki port rybacki zamarznięty, na drodze głównej można dostrzec asfalt, na bocznych jakby mniej, a dworzec PKP zasypało, pociągi jednak chodzą.

Plaża nad pełnym morzem jest pokryta śniegiem i lodem, a nad samym brzegiem rozpoczyna się proces zamarzania, czyli tworzą się charakterystyczne klifopodobne góry lodowo-śniegowe. W wodzie lepa śnieżna, śryż i małe kawałki kry. Jeśli siarczyste mrozy utrzymają się jeszcze parę tygodni, to będziemy mieli powtórkę z zimy 1986/87, kiedy zamarzł cały Bałtyk oprócz samego środka.
Pozostaje tylko dodać, że po ostatnich opadach i zamieciach zarówno Zatoka Pucka, jak i plaże nad Bałtykiem pokrywa gruba średnio na 30-40 cm warstwa śniegu, co powoduje, że miłośnicy półwyspowego kolarstwa mogą co najwyżej robić sobie fotki rowerków, bo jeździć praktycznie się nie da.
Gdyby ktoś miał ochotę na więcej fotografii lub krótki filmik, na którym podobno słychać jak Bałtyk zamarza, to wszystko to znajdziecie w naszej najnowszej ŚnieżnoLodowejFotoGalerii. Zapraszamy! Podobno warto!

Donos z dnia 01-02-2010, a dokładniej z godziny 07:15
Szast-prast i nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak mroźny styczeń 2010 już za nami. Zaczął się niewinnie od szumu morza, by po chwili od razu wziąć się za zamarzanie. Zrobiło się bardzo zimno, a na zamarzniętej Zatoce Puckiej zaczął królować icesurfing. Zmrożone plaże wykorzystywali rowerzyści, a mróz ciągle trzymał i zamrażał, i zamrażał. Lód stał się tak gruby, że można było jeździć po nim samochodem! Rowerem oczywiście też się dało. W drugiej połowie miesiąca Zatoka Pucka zamarzła do linii Jastarnia-Rewa i można było sobie robić wielokilometrowe wycieczki po lodzie, a nawet spotkać Orła Bielika. Wielodniowe mrozy sprawiły, że nawet stary Bałtyk wziął się za zamarzanie. I tak to właśnie w styczniu było. Gdyby ktoś był jeszcze ciekaw jak to DOKŁADNIE w styczniu 2010 było, może to sprawdzić na naszej styczniowej stronie.

Donos z dnia 01-02-2010, a dokładniej z godziny 06:59
Nowy miesiąc, nowe wiadomości. Donosy z poprzednich miesięcy i lat znajdziecie Państwo w naszym przepastnym ARCHIWUM.

=======================================================

Donosy z poprzednich miesięcy znajdziecie Państwo w naszym Archiwum.

Jeśli jakakolwiek fotografia z "Donosów" jest z Twoim udziałem, a z jakichkolwiek powodów jest Ci to nie rękę, napisz na adres info@augustyna.pl. Zdjęcie zostanie natychmiast usunięte z sieci i innych nośników. Tutaj natomiast znajdziecie pozostałe zasady wykorzystania naszych zdjęć.


Początek strony

Strona główna