OW AUGUSTYNA - Jastarnia |
Willa AUGUSTYNA - Jastarnia |
OW ŻEGLARZ - Jastrzębia Góra
Rezerwacja |
Cennik |
Dojazd |
O Półwyspie |
O nas |
Sznurki |
Teneryfa |
Księga Gości
Widok na morze |
Pogoda |
FAQ |
DVD |
FotoGaleria |
Donosy |
Pomoc |
Kontakt
***** Donosy prosto z plaży w Jastarni *****
Donosy pochodzą z plaży przed OW Augustyna w Jastarni.
Wiadomości z poprzednich lat znajdziecie w archiwum.
Donosy sponsoruje Apartament La Perla w El Medano.
Donos z dnia
31-12-2006, a dokładniej z godziny 16:59 No i popadało, i powiało, ale teraz już nie pada, a wiatr cichnie, czyli sylwestrową noc da się spędzić na świeżym powietrzu. Donos z dnia
31-12-2006, a dokładniej z godziny 08:50 W nocy padał deszcz, lecz teraz na naszym wąskim pasku piasku sytuacja nie jest zła. Wprawdzie mocno wieje z zachodu (4-5 Bf), ale jest dość słonecznie i ciepło (+9C). Niestety chyba jeszcze troszeczkę nam popada koło południa, a wiatr wzmoże swą siłę do 6 Bf. Natomiast w samą noc sylwestrową chyba raczej nie będzie padać deszcz a wiatr osłabnie, więc prawdopodobnie nic nie przeszkodzi w powitaniu Nowego 2007 Roku na świeżym powietrzu. Donos z dnia
30-12-2006, a dokładniej z godziny 19:14 W rejonie zatoki Akaba przeważnie jest cieplutko, ale nie dalej jak trzy dni temu w Jordanii pojawił się śnieg paraliżując zupełnie komunikację. Niby zupełnie inny kraj, a zima też zaskoczyła drogowców. Oni to chyba mają we krwi...;-) Donos z dnia
29-12-2006, a dokładniej z godziny 19:19 Na koniec dnia mamy tradycyjny wieczorny widoczek w dwóch wersjach: helskiej oraz synajskiej Donos z dnia
29-12-2006, a dokładniej z godziny 07:59 Zimy na Półwyspie Helskim jak nie było, tak nie ma i w dodatku wcale się na nią nie zapowiada. Wręcz przeciwnie - Nowy Rok przyniesie ocieplenie, sztormowy wiatr i deszcz! Wychodzi więc na to, że w nadchodzącym roku możemy spodziewać się ciepła i wiatru. Dobre i to. A nie dalej jak w zeszłym roku tuż przed Sylwestrem na Półwyspie pojawiła się zima: było parę centymetrów śniegu i nieco zaśnieżone drogi. Teraz będzie wiatr i deszcz, choć jak wiadomo nic pewnego o pogodzie powiedzieć nie można. Może tym razem prognoza się nie sprawdzi... Jak by nie było proszę przyjąć serdeczne życzenia POGODNEGO całego 2007 Roku oraz... ... spełnienia marzeń, miłych niespodzianek losu, grona prawdziwych przyjaciół, niewyczerpanych pokładów energii, uśmiechu na co dzień, drogi usłanej różami, satysfakcji z pracy, genialnych pomysłów, niskich podatków, słodkiego, miłego życia, świeżości spojrzenia, głównej wygranej na loterii, najlepiej kumulacji, pozytywnej aury, pogody ducha, pomyślnych wiatrów, gorącej miłości, wygodnych butów, willi z basenem, eleganckiej limuzyny, samych zwycięstw, cudownych wakacji, szczęścia, pociechy z dzieci, punktualnych pociągów, świętego spokoju, jachtu, żadnych trosk, powodzenia u płci przeciwnej, wysokich lotów, rześkich poranków, pomyślności, trafnych decyzji, intuicji w interesach,prezentów od losu, dużego łóżka, pękatego portfela, szerokiej drogi, miłego szefa, prezentów moc, smacznego bigosu, jasności umysłu, niebanalnych wyzwań, miłych snów, pewności siebie, wielkiej fortuny, wielu uśmiechów, błyskotliwych ripost, romantycznych wieczorów, udanych łowów, pasjonującej pracy, szansy na sukces, dużo słodyczy, szampańskiej zabawy, mocnego dachu nad głowa, samych pozytywnych wibracji, pełni życia, wielu niezapomnianych chwil, słońca, olimpijskiej kondycji, pomyślności, jak najmniej zmartwień, wyjścia z każdej sytuacji, uwielbienia u podwładnych, pasma sukcesów, niezmiennie zielonego światła, czystego nieba, dwustu lat życia, końskiego zdrowia, sławy, manny z nieba, ciągle nowych rekordów, niskich kosztów, bezpiecznych lądowań, wielu ciekawych znajomości, wygranych przetargów, sumiennych dłużników, taaaakiej ryby, najwyższego miejsca na podium, dobrego fryzjera, radosnych świat,serca jak dzwon, pewnej ręki, komfortowych warunków, przyjemnych doznań, wielu wzruszeń, mocnej głowy, powodzenia, najwyższych odznaczeń, osiągnięcia wyznaczonych celów, pełnego sejfu, szczęścia w kartach, sprzyjającej pogody, dobrych zbiorów, kolorowych chwil, twórczego podejścia do pracy, połamania pióra, góry pieniędzy, smacznego jajka, mnóstwa prezentów, udanych negocjacji, serdecznych przyjaciół, grzecznych dzieci, udanych wakacji, większościw parlamencie, miłego wypoczynku, wesołego towarzystwa, dobrego apetytu, szczęśliwej podroży, złotej jesieni, poczucia humoru, anielskiej cierpliwości przy czytaniu tych życzeń, wiecznej młodości, licznego potomstwa, niewieszajacego się komputera, sławy i chwały, lekkości bytu, pokojowego rozwiązania wszystkich konfliktów, szybkiego rozwoju gospodarczego, hojnych sponsorów, korzystnego układu gwiazd, miłosnych uniesień, czytelnych instrukcji, cichych wielbicieli/lek, mistrzowskich zagrań, dobrej nocy, wielkiej przygody, słodkich snów, wystrzałowej zabawy sylwestrowej, zgranej ekipy, pomyślności na nowej drodze życia, pociechy z pociechy, lojalnych współpracowników, bujnej wyobraźni, interesujących przeżyć, rodzinnej atmosfery, pomyślnych wieści, radości życia, dobrego serca, pełnego szkła, suto zastawionego stołu, złotej rybki, zimnego piwa, zasięgu w każdym miejscu, gry fair play, nieomylnych decyzji, miejsca w historii, głównych ról, kreatywności, podroży dookoła świata, udanych szkoleń, efektywnych poszukiwań, pakietu kontrolnego, bogatej kolekcji, dużo wolnego czasu, beztroskiego życia, dobrej passy, celnych strzałów, trafnych wyborów, prestiżowych nagród, spokoju ducha, oddechu od codzienności, samych szóstek w szkole, godnych przeciwników, szczerych komplementów, wszelkiej pomyślności, codziennych atrakcji, świetlanej przyszłości, korzystnego horoskopu, zdjęcia na okładce, miłych sąsiadów, wiary w sukces, mocy zawsze z Wami, wielu alternatyw, tolerancji, własnego odrzutowca, gorączki sobotniej nocy, piwniczki pełnej wina, silnej woli, wyrozumiałego spowiednika, zamku w nad Loara, ambitnych planów, kilku odkryć i kilku wynalazków, owacji na stojąco, zniewalającego uśmiechu, szczęśliwego trafu, płomiennych uczuć, pomocnej dłoni, niezawodnej pamięci, nieprzemijającej urody, asa w rękawie, sprawnych hamulców, dużo nadzienia w pączku, strumieni szampana, kominka, rozbicia banku, recepty na szczęście, zabawy do białego rana, odwagi cywilnej, dobrej prasy, ptasiego mleczka, przygód z happy endem, długich wakacji, dużo rodzynek w cieście, zmysłowych nocy, gwiazdki z nieba, wiernego psiaka, celnego oka, sportowego wozu, różowych okularów, ruchu w interesie, stabilnej waluty, zgrabnej figury, siły perswazji, zdolności nadprzyrodzonych, ostatniego słowa, dobrego smaku, własnego sposobu na życie, w zdrowym ciele - zdrowego ducha, właściwych wniosków, widoków na przyszłość, podzielnej uwagi, czterolistnej koniczyny i stale rosnącego konta bankowego...To tak z grubsza byłoby na tyle. Resztę proszę życzyć sobie samemu...;-) Donos z dnia
28-12-2006, a dokładniej z godziny 20:53 Tym razem kilka ciekawostek. Może jeszcze nie wszyscy wiedzą, ale wbrew powszechnym sądom okazuje się, że muzułmańskim Egipcie całkiem dobrze i to od 1500 lat radzi sobie chrześcijański Kościół Koptyjski, którego zresztą zdjęcie (dwie wieże z krzyżami obok wieży meczetu!) jest wizytówką miasta El Tur, przynajmniej w katalogach windsurfingowych. Po drugie Egipt to oprócz oczywiście piramid jest najwyraźniej krajem anten satelitarnych oraz niekończących się robót budowlanych. Nadto jest to kraj w większości pustynny, ale pustynie tu są raczej górzyste niż płaskie i często wyrastają wprost z morza. Jest to też kraj wieczornych widoczków, desek z meblościanki, ciekawych min i windsurfingu w równie ciekawych okolicznościach przyrody. Gdyby ktoś miał ochotę na więcej takich fotek, to oczywiście znajdzie je w naszej najnowszej SynajskiejFotoGalerii. Zapraszamy! Podobno warto! Donos z dnia
27-12-2006, a dokładniej z godziny 20:43 Okazuje się, że na Synaju też potrafi być zimno, pochmurno oraz deszczowo, a także bezinternetowo. Tym bardziej interesujące wydaje się pływanie na desce z żaglem w jesiennym egipskim deszczu przy temperaturze powietrza +14C. I to zarówno po prostej, jak i nie prostej, czy też w wyskoku, czy innym tego typu ekscesie. Co ciekawe wpadanie do wody ma w takich okolicznościach przyrody właściwości rozgrzewające, bo woda jest o 5 stopni Celsjusza cieplejsza od powietrza! A gdyby takie rozgrzewanie nie pomagało, zawsze jest jeszcze tradycyjnie cieplutki wieczorny widoczek. Natomiast w temacie internet, trzeba zauważyć, że niestety na świętej synajskiej ziemi nie zawsze działają rzeczy nieświęte, czyli te, których człowiek używa krócej niż mniej więcej 2000 lat. Zgodnie z tą definicją do rzeczy nieświętych należy więc internet i inne zdobycze najnowszej techniki, stąd donosy mogą ukazywać się nieregularnie lub w najbardziej nieświętej wersji wcale. Donos z dnia
27-12-2006, a dokładniej z godziny 07:31 Już jesteśmy na świętej ziemi synajskiej i po pierwsze choinek tu nie widać, po drugie słońca też, po trzecie padał przed chwilą deszcz (sic! - to taki jeden z dwóch dni w roku, kiedy tu pada), po czwarte zanim aparatura fotograficzno-filmowa uzyska stan gotowości bojowej zapraszamy na parę nowo-starych zdjęć (stare - bo z listopada, nowe - bo jeszcze nie publikowane). Donos z dnia
26-12-2006, a dokładniej z godziny 00:17 Święta, Święta i... (prawie) po Świętach, bo by oglądać mógł ktoś takie coś lub co gorsza takie coś, ktoś musi porzucić świąteczny stół oraz choinkę i już za chwilę zamienić Półwysep Helski na Półwysep Synaj, czyli znów za chlebem pojechać hen za morze (śródziemne). A wszystko dla paru* fotek dla prasy (szkółka freestylowa, czyli radosne wpadanie do wody) oraz kilku* ujęć dla filmu (ABCadło z deski spadło, czyli pierwsze, więc tym bardziej radosne wpadnięcia do wody). Taki Panie los... taki los... P.S. * - "paru" lub "kilku" w tym wypadku odnosi się raczej do paru/kilku setek jak nie tysięcy zdjęć, bo tyle zwykle w fotografii sportowej potrzeba, aby otrzymać zadowalającej jakości parę/kilka fotek/ujęć. Taki Panie los... taki los... Donos z dnia
25-12-2006, a dokładniej z godziny 12:22 Wigilijny dzień minął nam słonecznie, ciepło (temperatura +8C w wodzie i powietrzu) oraz wietrznie (W 4 Bf). Tym razem jednak nie będzie o ciastach, keksach, bakaliach, karpiu, kutii, prezentach i choince, ale o tym co było za oknem, czyli przedwiośniu!. Donos z dnia
24-12-2006, a dokładniej z godziny 09:05
Gruszkowo-śliwkowe na choince zawieszone najserdeczniejsze życzenia świąteczne składa Państwu Wasz Donosiciel
Donos z dnia
23-12-2006, a dokładniej z godziny 23:52 Sobota upłynęła nam dość słonecznie, dosyć ciepło (temperatura +8C w wodzie i powietrzu) oraz wietrznie (W 4 Bf). Tym razem jednak nie będzie o pogodzie, przyrodzie, widoczkach czy innym windsurfingu, ale o tym do czego służą kobietom mężczyźni w wigilię Wigilii w kuchni i okolicach. Najpierw na rozgrzewkę trzeba kupić choinkę, obstalować ją i zawiesić na niej jabłka czy też inne pierniki. Później przystępujemy do niemającego końca siekania bakalii: siekamy orzechy, figi, daktyle i jak wydaje się, że to koniec męki, to siekamy jeszcze suszone śliwki, morele i rodzynki. Teraz do akcji wkracza miska z mąką, do której wbijamy jaja i wlewamy roztopione masło. Wszystko starannie mieszamy, dodajemy obsypane mąką mozolnie posiekane wcześniej bakalie i mieszamy równomiernie. Teraz pozostaje wlać wszystko do foremki, wylizać pustą miskę, wstawić foremkę do piekarnika i czekać na efekt końcowy, czyli keks. Gdyby ktoś miał ochotę na więcej fotek o tym do czego kobieta zmusza mężczyznę w kuchni, znajdzie je w naszej najnowszej KeksowejFotoGalerii. Zapraszamy! Podobno wyszło bez zakalca... Donos z dnia
22-12-2006, a dokładniej z godziny 07:17 W zeszłym roku przed Świętami przynajmniej było trochę zimy, ale w tym roku nawet tyle nie było nam dane i raczej do końca roku nie będzie. Może nawet i dobrze, bo pogoda na Święta nie będzie zła. Od czasu do czasu zaświeci słońce (a nawet chyba o wiele częściej niż od czasu do czasu), będzie ciepło (tzn. jak na grudzień), nie będzie padać i nie będzie zbyt wietrznie. A to oznacza, że nie będzie żadnej wymówki, żeby w ramach rozgrzeszenia świątecznego obżarstwa wybrać się na bardzo długi spacer. W dodatku dzięki wspomnianym wysokim temperaturom, pieniążki zaoszczędzone na opłatach za ogrzewanie będzie można wydać na prezenty! Ze źródeł zbliżonych do bardzo dobrze poinformowanych wiemy również, że Św. Mikołaj zdążył na czas zamienić zimowe sanie na wóz drabiniasty, więc z dostawą prezentów też nie będzie problemów. Czyli wszystko OK, sytuacja jest opanowana. Pozostaje jeszcze tylko przetrwać szaleństwo ostatnich zakupów, porządków i byle do Wigilii... Donos z dnia
21-12-2006, a dokładniej z godziny 09:45 Czwartek okazuje się być bardzo przyzwoity, choć zupełnie jakby niezimowy, a co za tym idzie jakby nieświąteczny. Chyba trzeba będzie zapaść głęboko w las, bo inaczej znowu jakaś kobieta znowu zagoni nas do kuchni, żeby w ramach równouprawnienia płci piec świąteczne ciasto według tradycyjnego przepisu:
Składniki: - 1 kostka masła - 2 szklanka cukru - 1 łyżeczka soli - 4 jajka - 1 szklanka suszonych owoców - 1 szklanka orzechów - sok cytrynowy - proszek do pieczenia - 3-4 szklanki dobrej whisky lub innego alkoholu
Sposób przygotowania: Przed rozpoczęciem mieszania składników sprawdź czy whisky jest dobrej jakości. Dobra... prawda? Przygotuj teraz dużą miskę, szklankę i tym podobne utensylia kuchenne. Sprawdź czy na pewno whisky jest taka jak trzeba ... by być tego pewnym nalej jedną szklankę i wypij tak szybko, jak to tylko możliwe. Powtórz operację. Przy użyciu miksera elektrycznego ubij kostkę masła na puszystą mase, dodaj łyżeszke sukru i ubjaj dalej. W miedzyszasie zprawć czy wisky jest na pewno taka jak czeba. Najlepiej sklaneczke. Otfórz drugą butelkie jeśli czeba. Wszuć do mniski dwa jajka, obje szlanki z owosami i upijaj je mikserem. Sprawć jakość wiski żepy pootem gosie nie mufili sze jest trójonsa. Wszuć do miszki szycka sul jaka masz w domu czy so tam masz szysko jedno so, f sumje fsale nie nie ma snaszenia so fszucisz! Fypij skok sytrynnowy. Fymjeszaj fszysko z oszehami i sukrem fszystko jedno i frzuć monki ile tam masz fdomu, osmaruj piesyk masem i wyklej siasto na plache piesyka, usaw ko na 350 stofni, saaaamknij dwiszki. Sprawć jakość fiski ostanej ot pieszenia siasta i iś spać... Donos z dnia
20-12-2006, a dokładniej z godziny 12:48 Jak na 20 dzień grudnia, to nie jest źle. Donos z dnia
20-12-2006, a dokładniej z godziny 08:50 Kolejny poranek wita nas wilgotno, ale to chyba już ostatni tak mokry poranek w tym roku. Wiele wskazuje na to, że przez najbliższe 2 tygodnie nie będzie już padać, pogoda ustabilizuje się na poziomie +7/+10C w powietrzu, +7C w wodzie, zachmurzeniu umiarkowanym do dużego i zachodnim wietrze 3-5 Bf. Wychodzi więc na to, że Boże Narodzenie będzie zdecydowanie po wodzie. Być może wszystko to wina Juraty, która pewnie mrozu, a szczególnie lodu nie lubiła. Legenda głosi, że nazwa ta pochodzi od imienia kaszubskiej boginki morskiej, która zakochała się w ubogim rybaku z Półwyspu. Przekonywania jej ojca - boga morza Gorka - by nie spotykała się z rybakiem, nie odniosły skutku. Rozgniewany tym ojciec roztrzaskał podwodny pałac córki zbudowany z bursztynu. Szczątki pałacu do tej pory wyrzucają na brzeg fale morskie, a Jurata z rybakiem podobno żyli długo i szczęśliwie. Ja tam na ich weselu nie byłem, miodu i wina nie piłem, więc nie wiem jak było naprawdę, ale coś mi się wydaje, że tak sielankowo to nie było, a to z tej przyczyny, że ta Jurata to najpiękniejsza nie była i choćby nasza Wenus po kolana w wodzie jest po prostu od niej ładniejsza...;-) Donos z dnia
19-12-2006, a dokładniej z godziny 07:52 Już prawie (no, powiedzmy prawie prawie) kończy się grudzień, a na Półwyspie jak przymrozków nie było, tak nie ma, o nawet najdelikatniejszym mrozie nie wspominając. Wieczory ładne, poranki ładne, czegóż chcieć więcej? Chyba niczego, więc żeby głupich pytań dalej nie zadawać przejdźmy do kolejnego punktu. Otóż w niedzielnej fotogalerii z mchu i paproci zaplątały nam się takie charakterystyczne tyczki, które wożą ze sobą kutry rybackie. Są to tak zwane PRAKI i służą do mocowania sieci (tzw. pławnic) na wodzie. Składają się z długiej alumininiowej rury, zakończonej u góry tzw. ekranem radarowym, który jest po prostu trzema blaszanymi kołami przecinającymi się pod kątem prostym, co umożliwia łatwe znalezienie tyczki na morzu za pomocą radaru. Czasami mają też dodatkowo małe światełka. Po środku takiej tyczki jest kawał styropianu (czasami kilka zakręconych plastikowych butelek), który nadaje tyczce pływalność. Do takiej tyczki mocujemy jeden koniec sieci, drugi koniec do drugiej tyczki, zostawiamy to na dobę lub dwie i... jak nam się poszczęści to może jakaś rybka w tej sieci się znajdzie. Żeby mieć jaką taką pewność, że coś się w nasze sieci złapie musimy wyrzucić ich minimum pięćdziesiąt. Rybacy naprawdę nie mają łatwego życia. Donos z dnia
18-12-2006, a dokładniej z godziny 20:21 Na koniec dnia ocalimy od zapomnienia jeszcze jeden wieczorny widoczek. Donos z dnia
18-12-2006, a dokładniej z godziny 09:43 Dzięki niezwykłej wprost uprzejmości Państwa Agnieszki i Witolda możemy zaprezentować ich zdjęcia z Półwyspu Helskiego z września 2004. Zapraszamy! Naprawdę warto! Donos z dnia
17-12-2006, a dokładniej z godziny 23:23 Niedziela upłynęła nam słonecznie, ciepło (temperatura +8C w wodzie i powietrzu) oraz wietrznie (W 4 Bf). Takie sobie grudniowe przedwiośnie, czy jakoś tak, bo ani to jesień, ani wiosna, ani tym bardziej zima. Gdyby ktoś miał ochotę na więcej takich nie-wiadomo-z-jakiej-pory-roku zdjęć przeplatanych a to mchem, a to paprocią, to są oczywiście w naszej najnowszej GrudniowoPrzedwiosennejFotoGalerii. Zapraszamy! Podobno warto! Donos z dnia
17-12-2006, a dokładniej z godziny 16:10 Pomiędzy wczorajszymi armatami Adolfa zaplątała się nam jeszcze helska bliza, czyli po polsku po prostu latarnia morska. Wraz z nią zaplatało się też nieco historii, ale po kolei: Ciągłe katastrofy morskie i częste osiadanie statków na mieliźnie spowodowały, że już 1550 roku Rada Gdańska wydała dokument wyznaczający właściwy tor wodny do portu w Gdańsku. Kolejnym krokiem było rozpalenie w 1638 roku ogniska węglowego na wieży kościoła helskiego, którego światło było widać z odległości 6 Mm (mil morskich - 1 Mm=1852 metry). Specjalna konstrukcję drewnianej latarni morskiej podobnej do żurawia studziennego zbudowano w 1647. Po pożarze i odbudowaniu odwiedził ja w 1678 Jan III Sobieski. W 1806 roku rozpoczęto budowę murowanej latarni. Okrągła wieża z palonej cegły miała 41,7 m wysokości i była pomalowana na biało. Światło zasilane olejem rzepakowym zaczęło świecić w dniu 1 sierpnia 1827. Jego zasięg wynosił 17 Mm. Od 1903 obok latarni stała armata, która podczas mgłyoddawała co 4 minuty salwę. W 1926 roku zamontowano lampę naftową, a w 1936 lampę elektryczną. Od 1929 roku elewację zewnętrzną stanowił tynk czerwono-biały. W dniu 19 września 1939 latarnia została wysadzona przez obrońców Helu. Obecna latarnia została wzniesiona 1942 i jest ośmiokątna wieżą ciemnoczerwonej licowanej cegły. Jej wysokość to 41,7 metrów, a zasięg światła 17 Mm. Donos z dnia
16-12-2006, a dokładniej z godziny 18:10 Pogodna i ciepła (+9C) sobota 16.12.2006 zachęcała do wycieczek po Półwyspie, a przy okazji również po jego militarnej historii. Oto co z tego wynikło:
Tuż po I wojnie światowej i powstaniu II RP odkryto niezwykłą przydatność naszego wąskiego paska piasku do celów wojskowych. Powstało wtedy na terenie Półwyspu Helskiego wiele obiektów militarnych broniących rejon Zatoki Gdańskiej. Powstał też port wojenny w Helu, który do tej pory z powodzeniem służy naszej Marynarce Wojennej. Właśnie z powodu obecności wojska teren od Juraty do Helu był niedostępny dla postronnych aż do roku 1995 i przede wszystkim dlatego możemy się cieszyć do tej pory w tym rejonie prawie nienaruszoną urodą lasów. Dlatego spacer czy wycieczka rowerowa po licznych ścieżkach są naprawdę atrakcyjne. Tym bardziej, że oprócz przyrody spotykamy tam wspomniane obiekty militarne. Pisaliśmy już tu o umocnieniach w rejonie Jastarni, a teraz będzie o czymś znacznie mocniejszym, czyli o umocnieniach na Helu. Ale po kolei. We wrześniu 1939 garnizon Hel poddał się po 32 dniach obrony z powodu bezsensu dalszej obrony i ponoszenia strat, a nie z powodu utraty zdolności obronnych - tych starczyło by na o wiele dłużej. Niemcy po przejęciu Helu natychmiast docenili jego znaczenie. Odremontowali baterię LASKOWSKIEGO nadając jej nazwę LYNGEN oraz zbudowali wiele nowych baterii i umocnień. Ukoronowaniem zbrojenia Helu było zbudowanie tutaj najpotężniejszej do dziś na świeciestałej baterii najcięższych dział obrony wybrzeża - trzech monstrualnych armat ADOLFKANONE o kalibrze 406 mm i donośności 56 km (czyli np. prawie aż do Elbląga). Baterie tę nazwano SCHLESWIG-HOLSTEIN. Jednak z powodu zmiany sytuacji wojennej (zagrożenie desantem ze strony Anglii) baterie zdemontowano i przeniesiono na wybrzeże francuskie jako baterię LINDEMANN. Stanowisko armaty ADOLFKANONE ma wymiary 65x35 metrów (12 boisk do siatkówki). Armata ważyła 160 ton i była umieszczona w 2-piętrowej obrotowej pancernej wieży obracającej się na żelbetonowym kręgu o wysokości 3,15 m. Część koszarowa kompleksu zapewniała zakwaterowanie dla blisko 90 ludzi, z czego obsługę armaty stanowiło 55 osób (20 osób bezpośrednio w wieży), a 13 osób to drużyna piechoty do obrony stanowiska. Baterią dowodzono z wieży kierowania ogniem - pancernego bunkra w kształcie 25-metrowej wieży o 9 kondygnacjach. Wieża była całkowicie autonomiczna - posiadała cześćkoszarową dla 40 osób, techniczną, centralę kierowania ogniem, dalmierz, pomieszczenia obserwatorów oraz pomieszczenia łączności. Grubość ścian zmienia się od 1m na dole do 0,6m na górze. Na szczycie wieży umieszczonabyła obrotowa kopuła o bazie ponad 10m umożliwiająca precyzyjne pomiary odległości do 50 km. W sierpniu 1941 bateria zaczęła próbne strzelania, ale ze względu na zagrożenie desantem z Anglii przeniesiono ja do Francji na Wał Atlantycki, gdzie po zdobyciu przez Aliantów została zniszczona. Gdyby ktoś miał ochotę na więcej zdjęć helskich militariów oraz ich okolic, może je znaleźć w naszej najnowszej SobotnioMilitarnejFotoGalerii. Zapraszamy! Podobno warto! Donos z dnia
15-12-2006, a dokładniej z godziny 08:51 Dziś Polska jest na skraju wyżu znad bratnich Węgier. Nadal napływa do nas ciepłe powietrze z zachodu, co oznacza, że w pogodzie nihil novi sub sole, a właściwie sub stratus opacus, bo słońca to raczej nie widać. Jest i będzie pochmurno, wilgotno, ciepło i wietrznie. Na pewno taki późno-jesienny będzie ten weekend, a najprawdopodobniej również w następny, co oznacza, że Święta tak jak rok temu będą po wodzie, a nie po lodzie. Zresztą i tak pewnie nikt nie będzie sobie zawracał głowy tym faktem w szale przedświątecznych MEGA-zakupów w HIPER-sklepach. Teraz ważniejsza od pogody jest odpowiedź na pytanie co kupić pod choinę cioci Jadzi, a co wujkowi Staszkowi??? My też nie wiemy, chyba że wujek Staszek lub ciocia Jadzia pływają na desce z żaglem, bo wtedy odpowiedź jest prosta, a właściwie to wietrznie przyjemna...;-) Donos z dnia
14-12-2006, a dokładniej z godziny 08:15 W dalszym ciągu za oknem jest raczej pochmurno i mokro, więc bez wychodzenia z domu przyjrzyjmy się kolejny raz "domkom" stojącym na Zatoce Puckiej i widocznym z brzegu w okolicach Juraty i Jastarni . Dwa takie "domki" stoją w odległości około 500m od brzegu na wysokości Juraty, a trzeci (zburzony, który zwany jest "kamieniem") w odległości około 3 km od brzegu na wysokości Jastarni. Ciekawe, że wszystkie domki stoją w linii prostej. Te trzy domki, to tak naprawdę trzy punkty obserwacyjno-pomiarowe, które zbudowali Niemcy w latach 1940-41. Służyły one obserwacji biegu torped zrzucanych z samolotów. Prowadzone badania miały na celu znalezienie optymalnej wysokości i prędkości dla samolotu wykonującego atak torpedowy, a także doskonaleniu budowy samych torped. W tej chwili oprócz ptaków i ton guana nie znajdziecie tam Państwo już ani torped, ani Niemców, ani samolotów, ani niczego innego. Nasze "domki" mają ścisły związek z dużą torpedownią leżącą po drugiej stronie Zatoki w Babich Dołach k/Gdyni. Oto, jak o tym pisze Kadm. prof. dr hab. Antoni KOMOROWSKI w Przeglądzie Morskim nr 6/2000: W okresie II wojny światowej prowadzono w Niemczech intensywną produkcję torped, które były przeznaczone głównie na uzbrojenie okrętów podwodnych. W tym czasie główną bazą prób torped był zakład Torpedo Versuchs Anstalt (TVA) w Eckernforde, który funkcjonował tam do czasu rozpoczęcia nalotów przez lotnictwo brytyjskie. Po ich rozpoczęciu postanowiono przenieść produkcję okrętów podwodnych oraz torped do miejscowości położonych poza zasięgiem samolotów brytyjskich. Rejon Zatoki Gdańskiej stał się wymarzonym miejscem do budowy wszelkiego typu zakładów doświadczalnych. Panowały tu dogodne warunki do przeprowadzania doświadczeń nad nowymi typami torped. Spokojne wody Zatoki Gdańskiej oraz brak możliwości przeprowadzenia przez aliantów nalotu spowodowały, że na budowę nowej bazy doświadczalnej został wybrany rejon w pobliżu osiedla Hexengrund (niemiecka nazwa Babich Dołów) i miasta Gotenhafen (niemiecka nazwa Gdyni) . Tak powstały Zakłady Doświadczalne Torpedowaffenplatz (TWP) Gotenhafen–Hexengrund. Były one przeznaczone, wraz z obiektami i lotniskiem usytuowanym w jej pobliżu, do prowadzenia montażu i prób torped lotniczych serii F5 kal.450 mm oraz nowych wersji torped serii G7, w tym torped akustycznych z różnymi układami samonaprowadzania. Od budynku torpedowni Babie Doły w kierunku 032 stopnie wytyczony był tor prób poligonu torped lotniczych. Techniczne próby torped lotniczych serii F5 prowadzone były z torpedowni, a inny tor prób wyznaczono dla torped zrzucanych z samolotów (typu Ju-52, He-111, Me-108, FW189) na wodach Zatoki Puckiej w pobliżu Półwyspu Helskiego. Na wysokości Juraty i Jastarni, na wodach zatoki zbudowano trzy punkty obserwacyjne wraz z pomostami dla jednostek pływających, które zabezpieczały próby [to właśnie nasze "domki" - przyp. red.]. W warsztatach, montowniach i na poligonie zatrudniono ok. 2500 osób. Łącznie każdego dnia wystrzeliwano z torpedowni i zrzucano z samolotów, startujących z nowego lotniska Babie Doły, ponad 200 torped lotniczych. Działalność ta doprowadziła w szybkim tempie do powstania bojowej wersji niemieckiej torpedy lotniczej F5b, którą następnie użyto w wielu działaniach niemieckiego lotnictwa morskiego.
Dziś w Babich Dołach jest baza Marynarki Wojennej RP i Lotnictwa Morskiego, a torpedownie stały się siedliskiem kormoranów i mew nad wodą oraz... nurków pod wodą (dla nich to prawdziwy podwodny raj). Z Bazy Lotnictwa Morskiego startują dziś śmigłowce ratownicze SAR udzielające rybakom i żeglarzom pomocy na morzu (SAR - Search And Rescue, czyli znajdź i uratuj, nie mylić ze "spopularozywanymi" m.in. w Wietnamie helikopterami SAD - Search And Destroy, czyli znajdź i zniszcz). I kto by pomyślał, ile historii może się zmieścić w takim małym "domku"... Donos z dnia
13-12-2006, a dokładniej z godziny 08:15 Dziś dzień szczególny, choć za oknem raczej szaro-bury, wilgotny i raczej nijaki. Wszyscy wspominają więc rok A.D. 1981, ale my tak daleko sięgać w mrok nie będziemy, bo wtedy jeszcze nie donosiliśmy... Na początek więc wystarczy nam poranek 13-go grudnia z roku 2005, a następnie wiadomość PAP z 13 grudnia 2004: W okolicach Przemyśla zakwitły stokrotki i fiołki... (na Półwyspie było +6C, byliśmy pod wpływem wyżu (też) i nadal w ciepłym oraz wilgotnym powietrzu atlantyckim, co po wyjściu z domu objawiało się takim "wiosennym" powietrzem jak teraz). W roku 2003 w dniu 13 grudnia nad Jastarnią przewalał się front... nie dość że atmosferyczny, to do tego ciepły i zupełnie podręcznikowy. W roku 2002 dzień 13 grudnia przyniósł odwilż (ciekawie to brzmi) oraz spin loop'a na suchym lądzie. Natomiast w roku 2001 po pochmurnym i mroźnym poranku dorobiliśmy się słońca na błękitnym niebie oraz -6C na termometrze, choć już było wiadomo, że mróz utrzyma się jeszcze tylko przez 24 godziny. I tak dalej, i tak dalej..., czyli nie ma to jak pogrzebać trochę w teczkach. Donos z dnia
12-12-2006, a dokładniej z godziny 07:35 Niestety znowu deszczyk sobie pada, pada sobie równo, ale za chwilę chyba przestanie, a pod wieczór powinno się nawet rozpogodzić. Donos z dnia
11-12-2006, a dokładniej z godziny 19:55 W ramach walki z zimą Pan Michał Ćwirus Cierlica zaprasza do swojej FotoGalerii. Donos z dnia
11-12-2006, a dokładniej z godziny 18:42 Dzień nam minął milutko, ale tym razem w ramach dobranocki będzie trochę wspomnień oraz chemii w morskiej wodzie. W ramach wspomnień będzie sobotnia galeria, w której wszystkich zainteresowała goła pupa, a prawie nikogo przeżarte kawałki metalu, którymi upstrzony jest kadłub kutra (okolice śruby i stępki). I teraz czas na chemię morskiej wody. Otóż te kawałki metalu, to kawałki cynku, które chronią kadłub przed korozją, a dokładniej przed korozją elektrochemiczną. Taki sposób to tak zwana ochrona katodowa. Ochrona katodowa polega na połączeniu kadłuba z metalem mniej szlachetnym. Wtedy w wodzie morskiej, która jest doskonałym elektrolitem, tworzy się ogniwo elektrochemiczne. Protektor tworzy anodę, natomiast katodą jest kadłub. Korozja żre protektor, a nie kadłub. Protektorami są blachy lub sztaby wykonane z metali aktywnych jak: cynk, magnez lub glin. Po zużyciu protektory wymienia się na nowe. Donos z dnia
11-12-2006, a dokładniej z godziny 07:30 Poranek jest bardzo rześki (u nas +4C, ale w głębi lądu z pewnością są już przymrozki i szron na szybach samochodów), ale również bardzo bezchmurny. Czeka nas chyba piękny poniedziałek. Donos z dnia
10-12-2006, a dokładniej z godziny 13:52 Za oknem szaro, buro i ponuro. Chciałoby się słońca, ale okazuje się że słońce nie wszystko załatwia, o czym chyba dobitnie świadczy poniższa krótka lecz treściwa relacja z podróży do Afryki pewnego windsurfera:
Przyjechałem radosny do Afryki ale okazało się ze lokalesi mają odmienne poglądy na świat i raczej nie lubią windsurferów. Postanowili więc zadbać o moje życie wewnętrzne i umieścili mnie w miejscu stworzonym wprost do medytacji. Powiedzieli: Dajemy szansę niewiernemu, ale będziemy Cię obserwować. W ten sposób poddali mnie kwarantannie. Zamieszkałem w miejscu odosobnienia, gdzie godziny ani dni nie miały znaczenia. Trwałem tam, rozmyślając o moim grzesznym dotychczasowym żywocie niewiernego robala. Jadłem suche placki popijając kozim mlekiem i zagłębiając się w medytacjach. Zawsze o świcie jedząc postne suchary spoglądałem przez okno. To był mój na jedyny kontakt ze światem zewnętrznym, a łancuch u mej nogi nie pozwalał mi wyjść na zewnątrz dopóki nie odzyskam równowagi duchowej. Miałem też okno w drugim pomieszczeniu, z drugiej północnej ciemnej strony. Oprawione złotem i szmaragami z dzbanem wybornego miodu, klimatyzacją i łóżkiem wodnym oraz pięknymi kobietami. Ale wybór okna pozostawiono mi... Donos z dnia
10-12-2006, a dokładniej z godziny 10:10 Pada deszczyk, pada, pada sobie równo, raz spadnie na listek, raz spadnie na... grzybek... Donos z dnia
10-12-2006, a dokładniej z godziny 01:01 Jeszcze tylko uprzejmie donoszę, że w komentarzach można uzywać tzw. smile'sów zwanych też emotikonami lub z polska po prostu buźkami poprzez wpisywanie w treści komentarza poniższych kodów. I tak np. wpisując :-) otrzymamy taką buźkę:
A oto wspomniana tabelka buziek:
| :) :-) | | :biggrin: | | :cool: | | :D :-D | | :glad: | | :lol: | | :P :-P | | ;) ;-) | | :confused: | | :cyclops: | | :nuts: | | :o :-o | | :quizzical: | | :roll: | | :tired: | | :zonked: | | :/ :-/ | | :( :-( | | :aggrieved: | | :aghast: | | :cry: | | :furious: | | :nervous: | | :x :-x | | :| :-| | | :heart: |
Donos z dnia
10-12-2006, a dokładniej z godziny 00:38 W odpowiedzi na liczne prośby i groźby w końcu udało się nam wprowadzić na te stronę system komentarzy. To ta tabelka po prawej stronie. Prosimy o komentarze czy to działa, czy nie, czy się podoba, czy nie, czy się przyda, czy nie, czy fotki są dobre, czy nie, czego brakuje, czego nie, co itp oraz co itd... Donos z dnia
09-12-2006, a dokładniej z godziny 17:27 To była troszeczkę pochmurna, ale bardzo ciepła sobota. Patrząc na rozkwitające róże, pąki bzu, zieloną natkę pietruszki w ogródkach oraz półnagie kobiety po kolana w wodzie, to właściwie można powiedzieć, że mamy przedwiośnie, a nie jakiś tam grudzień. Gdyby ktoś miał ochotę na więcej takich przedwiosennych fotografii, to oczywiście znajdzie je w naszej najnowszej ZupełnieNieGrudniowejFotoGalerii. Zapraszamy! Podobno warto, tym bardziej, że Ci, których zupełnie nie interesują jakieś tam kwiatuszki czy inne takie dyrdymały, znajdą tam również kilka twardych jak stal zdjęć z naszej jastarnickiej stoczni. Będą one doskonałym uzupełnieniem naszego stoczniowego donosu sprzed ponad 3 lat. Przy okazji zanim donos zacytujemy, przypominamy że wszystkie nasze donosy z przeszło 6-ciu lat znajdziecie w naszym Archiwum. A teraz już wspomniany cytat: Półwysep Helski to taki swego rodzaju koniec świata, gdzie nawet tory kolejowe nie do dość, że się kończą, to jeszcze kończą się w morzu. Jednak w tym wypadku to wprawdzie są tory, ale nie kolejowe, i nie kończą się, ale zaczynają. A sprawa ma się tak: Każdy kto był w jastarnickim porcie pewnie widział naszą mini stocznię. Stocznia służy do remontów małych jednostek i żeby je wyremontować, trzeba je najpierw wyciągnąć na brzeg, do czego służy tzw. slip, którego tory właśnie widzieliśmy. Procedura slipowania kutra wygląda mniej więcej tak: Najpierw specjalny wózek, na którym później stanie kuter spuszcza się po torach do wody, tak że wystają na powierzchni tylko jego górne tyczki. Później między te tyczki wpływa kuter. Następnie kuter jest dokładnie mocowany cumami na wózku i można go powoli zacząć wyciągać na brzeg. Po kilkudziesięciu minutach kuter wychodzi całkowicie z wody. Teraz pozostaje go już tylko dokładnie pomocować i można przystąpić do remontu podwodnej części kadłuba, czyli na przykład śruby. Taki slip służy do wyciągania tylko małych jednostek. W przypadku większych statków potrzebny jest tzw. suchy dok. Jest to coś w rodzaju śluzy, do której statek najpierw wpływa, później zamyka się wrota i odpompowuje wodę. Donos z dnia
09-12-2006, a dokładniej z godziny 09:20 Pomiędzy kolejnym porankiem i kolejnym wieczorem będąc w naszym jastarnickim porcie łatwo zauważyć taki znak stojący na nabrzeżu. Jest to jeden z elementów tak zwanego nabieżnika. Wraz z drugim światłem znajdującym się na wieżyczce budynku Urzędu Miejskiego Jastarni wyznaczają linię nabieżnika, po której należy się poruszać wchodząc do portu lub z niego wychodząc. Co ciekawe nabieżnik w Jastarni prawie idealnie wyznacza kierunek północ-południe. Jego namiar to 000,4 stopnia. Na przedłużeniu linii nabieżnika w odległości 6 kabli od główek portu (1 kabel = 0,1 mili morskiej = 185,2 metra) znajduje się kolejny stały znak nawigacyjny zwany stawą Kaszyca lub po prostu Kaszycą. Jeszcze dalej jest pława o nazwie JAS (znak bezpiecznej wody - biało-czerwone pionowe pasy). Wszystkie te znaki oraz 6 sztuk boi pomiędzy główkami portu a Kaszycą wyznaczają tzw. tor podejściowy do portu w Jastarni. Donos z dnia
08-12-2006, a dokładniej z godziny 08:42 Polska jest w zasięgu niżu znad Morza Norweskiego. Napływa do nas ciepłe i wilgotne powietrze z południowego zachodu, czyli jak dotąd z zimy nici i nic nie wskazuje na jej szybkie pojawienie się w naszych okolicach. Nadchodzący weekend, tak jak ten sprzed tygodnia też nie wyłamie się z aktualnie obowiązującej, jesiennej linii programowej, tak więc spokojnie będzie można wyjść z domu albo na spacer, albo wycieczkę rowerową, bo mimo korzystnego wiatru, pływania na desce z żaglem chyba jednak polecić już nie można, choć z pewnością zimnolubnych windsurferow nie zabraknie. Warto jednak pamiętać, że na naszym wąskim pasku piasku czeka 40 km pustej ścieżki rowerowej i prawie dwa razy tyle pustych plaż . Jodu dużo, widoki ładne, a niska temperatura dba o szybkie spalanie kalorii. Nie dość, że można znaleźć bursztyny, to po takim spacerze można również zapomnieć o wszelkich dietach i wrzucić coś konkretnego na ząb . I co tu jeszcze robić w taką pogodę? Oprócz przedświątecznych MEGA-zakupów w HIPER-sklepach za pieniądze zaoszczędzone dzięki ciepłej aurze na wydatkach na ogrzewanie, można też zacząć się zastanawiać i przyjmować w rodzinnym gronie zakłady czy na Święta będzie śnieg i lód, czy go nie będzie? Chwilowo wygląda na to, że nie będzie, ale to jeszcze nic pewnego. PS. Jakoś tak się stało, ze minęło już ponad 7 lat od kiedy powstała pierwsza emailowa Weekendowa Prognoza Pogody dla Półwyspu Helskiego, której urywki czytacie Państwo powyżej. Początki sięgają pierwszego piątku listopada 1999, kiedy prognozę odebrało pierwszych 16 osób (mniej więcej). Teraz jest ich około 700 razy więcej, a morał z tego taki, że czas leci szybko, a sytuacja się zmienia, czyli zaraz będzie wiosna, a właściwie to patrząc na termometr wydaje się, że już jest! Donos z dnia
07-12-2006, a dokładniej z godziny 21:48 A teraz mała ciekawostka, czyli jak Półwysep Helski wygląda od drugiej strony. Może akurat Półwyspu na tej panoramie nie jest za dużo, ale chyba przejdzie...;-) Donos z dnia
07-12-2006, a dokładniej z godziny 16:17 Patrząc za okno można się już chyba na poważnie zacząć zastanawiać,czy Święta będą po lodzie czy też po wodzie. Na razie wychodzi na to, że tak jak rok temu Boże Narodzenie na Półwyspie będzie po wodzie, ale chyba lepiej na zimne dmuchać i jeszcze się wstrzymać z ostateczną prognozą. Donos z dnia
07-12-2006, a dokładniej z godziny 11:25 Pogodę mamy dziś przepiekną. Jest słonecznie i ciepło, ale trzeba pamiętać, że to jednak mimo wszystko grudzień i o przeziębienie łatwo. Oczywiście są babcine sposoby (vide tran z wątróbek dorszowych opisany w donosie z dnia 04-12-2006, a dokładniej z godziny 19:53), ale pozostaje pytanie skąd wziąć dorszowe wątróbki w głębi kraju? Hmmm... odpowiedź jest chyba tylko jedna - trzeba przyjechać na Hel! Chociaż niekoniecznie. Jest jeszcze jeden sposób na unikanie przeziębień, ale już raczej nie babciny lecz dziadkowy i w dodatku mocno niepoprawny politycznie oraz pedagogicznie, stąd jego stosowania nie polecamy. Istotę tego sposobu najlepiej opisuje krótkie opowiadanko anty-przeziębieniowe oparte jak najbardziej na autentycznych faktach. Opowiadanie charakteryzuje się wstawką obcojęzyczną, co powinno choć trochę zapobiec jego rozpowszechnianiu się w społeczeństwie. Irlandia Północna. Dzień był pochmurny, mżawka, temperatura +1C, przenikliwy wiatr z północy. Pewien Irlandczyk w samej tylko flanelowej koszuli stoi w bliżej nieokreślonym celu na dworze i gapi się w niebo. Na jego rumianej twarzy nie widać oznak zmarznięcia, choć wszyscy dookoła są w czapkach, kurtkach i rękawiczkach. W końcu ktoś nie wytrzymał i zapytał się: - Chłopie, czy nie jest ci przypadkiem zimno? Irlandczyk z kamienną, ale nadal rumianą twarzą nie spieszył się z odpowiedzią. Najpierw skręcił papierosa, zapalił go i odpowiedział pytaniem, które jest obiecaną na początku wstawką obcojęzyczną i wyjaśnia istotę jego sposobu na przeziębienia. - Have you ever heard about whisky? Donos z dnia
06-12-2006, a dokładniej z godziny 23:48 Ciepło, ciepło, cieplutko. Niby grudzień, a temperatury wrześniowe. Chyba rzeczywiście mamy najcieplejszą jesień od 227 lat! Donos z dnia
06-12-2006, a dokładniej z godziny 08:57 Szósty dzień grudnia zaczął się dość pochmurno, choć bardzo ciepło i być może dlatego niektórzy Święci Mikołaje zaspali. Ale teraz jest już słonecznie , więc nie ma powodu, żeby spać, a jest powód, żeby dostawać/dawać prezenty. Tym, którzy dziś nic nie dostali, proponujemy więc zupełnie gratis kilkaset metrów kwadratowych pustej plaży i życzymy szerokiego uśmiechu. Natomiast tym, którzy dziś nic nikomu nie dali, proponujemy (sorry Winetou, ale biznes is biznes) już niegratisową, ale i niedrogą Wietrzną Przyjemność, która równie dobrze wygląda pod poduszką, jak w skarpecie lub pod choinką czy na DVD. Donos z dnia
05-12-2006, a dokładniej z godziny 12:14 Pada deszczyk, pada, pada sobie równo, raz spadnie na listek, raz spadnie na... coś innego... Donos z dnia
04-12-2006, a dokładniej z godziny 19:53 Poniedziałkowa Jastarnia było całkiem do rzeczy - było słonecznie i stosunkowo ciepło. Jednak mamy grudzień, więc teoretycznie jest zima, a jak zima to przeziębienia. Dlatego w ramach pogadanki o zdrowiu będzie dziś o tranie z wątróbek dorszowych. Dorsz jaki jest każdy widzi, ale oprócz niezwykle smacznego, chudego i zdrowego mięska ma jeszcze wątrobę, która jest równie zdrowa i smaczna, ale tłusta i o wiele mniej fotogeniczna, więc tym razem, aby nie psuć sobie apetytu, jej zdjęcie sobie darujemy. Ale wracając do meritum. Aby zapobiec przeziębieniom i jednocześnie wzmocnić swój organizm należy udać się do portu rybackiego w Jastarni, gdzie drogą kupna można nabyć wiaderko surowych wątróbek dorszowych. Wątróbki przynosimy do domu i powolutku wytapiamy z nich tłuszcz (czyli w tym wypadku właśnie tran) najlepiej za pomocą dwóch garnków - większy garnek stawiamy na gazie, nalewamy do niego wody i wstawiamy mniejszy garnek z wątróbkami. W ten sposób na pewno unikniemy przypalenia. Wytopiony tran zlewamy do butelek i wstawiamy do lodówki, aby się wyklarował i schłodził. W ten sposób domowym i bardzo tanim sposobem (a masło jest maślane) uzyskujemy antidotum na wszelkie przeziębienia. Niezwykle duża zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych, a szczególnie wyjątkowo wartościowych kwasów Omega-3 i witamin (głównie A, D i E) sprawia, że tran stosowany jest jako lek przy awitaminozach, a także przy krzywicy. Ma wspomagające działanie w chorobie wieńcowej i w nadciśnieniu, poprawia wzrok, wzrost kości i zębów oraz znakomicie wzmacnia organizm. Niegdyś w Jastarni używany był również jako paliwo do lamp i zwykły olej jadalny. Podobno zdarzało się, że nawet pączki na Tłusty Czwartek smażono na tranie! Ale wróćmy jeszcze na chwilę do naszego garnka, w którym cały czas jeszcze są wytopione wątróbki. Otóż o ile tran choć zdrowy, to w smaku jest, powiedzmy sobie szczerze, taki sobie, to wątróbki dorszowe już przeciwnie. Wystarczy dodać do nich trochę soli, pieprzu, majeranku i drobniutko siekanej cebuli i całość dokładnie wymieszać. Do tego kromka chleba i zapewniam, że takiego smacznego i zdrowego jak tran pasztetu jak żyjecie nie jedliście. Donos z dnia
03-12-2006, a dokładniej z godziny 18:20 Niedziela nie zachwyciła - wprawdzie nie padało i było stosunkowo ciepło, ale było też mglisto i słonko zobaczyliśmy dopiero jak już wybierało się spać. Zimy jak nie było, tam nie ma i w najbliższej przyszłości jej nie widać - wręcz przeciwnie. W nadchodzącym tygodniu planowane jest ocieplenie nawet do +12C! Donos z dnia
02-12-2006, a dokładniej z godziny 18:34 Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Skoro tylko słonko wstanie już można wybrać się na molo podziwiać poranne widoczki. Przy okazji mola mała ciekawostka ornitologiczna. Otóż poza sezonem nasze molo usiane jest małymi kupkami takiego czegoś. Określenie kupkami dobrze tu pasuje, gdyż są to odchody mew i dlatego widzimy je dopiero po sezonie, gdy ruch na molo zamiera i ptaszki spokojnie mogą załatwić swoje potrzeby jednocześnie informując nas, że podstawą ich diety są małe skorupiaki. Ale chyba już czas kończyć tę gównianą dygresję, więc przenosimy się na puste jastarnickie ulice. Spokój i cisza, a kierunek wyznaczają znaki drogowe. Idąc dalej, prędzej czy później na Półwyspie zawsze trafimy na plażę, ale równie dobrze może nas zaciągnąć do lasu, gdzie gaz-rurki nam kładą. Podziwiając przyrodę i uroki późnej jesieni można też trafić do portu, gdzie smaczne łososie i jeszcze smaczniejsze dorsze. Ale gdyby ktoś miał duszę sportowca, a reumatyzm jeszcze nie powykręcał mu stawów, albo powykręcał tak, że już gorzej być nie może, to zawsze może się jeszcze popluskać w wodzie na desce z niezwykle ciekawą grafiką zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Na koniec, zanim światem zacznie rządzić łysy warto pokontemplować wieczorny widoczek i już można ze spokojnym sumienien zasiąść przed komputerem i zobaczyć wszystkie 48 fotografii z naszej GrudniowoJastarnickiejFotoGalerii. Zapraszamy! Podobno warto! Donos z dnia
01-12-2006, a dokładniej z godziny 08:59 Kolejny weekend na Półwyspie zapowiada się bardzo spokojnie, prawdziwie listopadowo, choć właściwie to przecież grudniowo. Jednak próżno szukać tu śniegu i mrozu, a nawet przymrozków. Stosunkowo ciepły jeszcze bałtycki kaloryfer (+9C) jeszcze długo nie pozwoli na naszym wąskim pasku piasku na poranny szron i inne tego typu atrakcje. Tak więc chwilowo mamy w wodzie i w powietrzu mniej więcej +9C, zachmurzenie małe do umiarkowanego, równie umiarkowany południowo-zachodni wiatr i tego się trzymamy. Napływ stosunkowo ciepłego powietrza z południowego zachodu zapewnia nam piękna Pietra i stabilny Wigbert, więc zimy się nie boimy i w ogóle o niej jeszcze nie myślimy, szczególnie gdy wspominamy listopadowy plon, czyli 11 FotoGalerii z frontu walki właśnie z zimą:
To oczywiście tylko mała cząstka z armii prawie 10.000 fotografii, z których część z czasem będzie można zobaczyć na łamach polskiego Magazynu Windsurfing i brytyjskiego BOARDS, a te których tam nie znajdziecie, będą stopniowo pojawiać się w naszych fotogaleriach. Oprócz zdjęć listopad zaowocował również 11 godzinami skondensowanej wiedzy o pierwszych i nie tylko pierwszych krokach na desce z żaglem, czyli materiałem do naszego kolejnego windsurfingowego filmu o Wietrznej Przyjemności, w którym to połączenie wiedzy, umiejętności i uroku osobistego oraz możliwości sprzętu pokaże co, jak i kiedy trzeba zrobić, żeby wiecznie wietrzna przyjemność mieć. Premiera filmu najpewniej już wczesna wiosna.Donos z dnia
01-12-2006, a dokładniej z godziny 08:24 Nowy miesiąc, nowe wiadomości. Donosy z poprzednich miesięcy można przeczytać klikając poniżej.
=======================================================
Donosy z poprzednich miesięcy znajdziecie Państwo w naszym Archiwum.
Jeśli jakakolwiek fotografia z "Donosów" jest z Twoim udziałem, a z jakichkolwiek powodów jest Ci to nie rękę, napisz na adres info@augustyna.pl. Zdjęcie zostanie natychmiast usunięte z sieci i innych nośników. Tutaj natomiast znajdziecie pozostałe zasady wykorzystania naszych zdjęć.
Początek strony
Strona główna
|