Zapraszamy na wczasy !Augustyna donosi

OW AUGUSTYNA - Jastarnia | Willa AUGUSTYNA - Jastarnia | OW ŻEGLARZ - Jastrzębia Góra
Rezerwacja | Cennik | Dojazd | O Półwyspie | O nas | Sznurki | Teneryfa | Księga Gości
Widok na morze | Pogoda | FAQ | DVD | FotoGaleria | Donosy | Pomoc | Kontakt

***** Donosy prosto z plaży w Jastarni *****

Donosy pochodzą z plaży przed OW Augustyna w Jastarni.
Wiadomości z poprzednich lat znajdziecie w archiwum.
Donosy sponsoruje Apartament La Perla w El Medano.



OW AUGUSTYNA w Jastarni na Półwyspie Helskim

Znajdź nas na:

Facebook:
Facebook - Augustyna.pl

Youtube:
Youtube - Kanał Augustyna.pl


Vimeo:
VIMEO - Kanał Augustyna.pl i SurfMedano.com


Instargram:
Instagram - Kanał Augustyna.pl i SurfMedano.com

Donos z dnia 27-02-2015, a dokładniej z godziny 09:43
Dzisiaj od samego rana od zachodu nad Polskę będzie nasuwać się zatoka niżu WINFRIED znad Morza Norweskiego niosąca powietrze ciepłe, ale wilgotne. Stąd rano liczne mgły, a zachmurzenie przeważnie całkowite z przelotnymi i słabymi opadami deszczu lub mżawki. Taka pogoda typowo przedwiosenna, bo i temperatury przedwiosenne, bo w okolicach +8C, a na południowym wschodzie lokalnie do +11C. Wiatr słaby z kierunków wschodnich i południowo-wschodnich. Ciśnienie będzie się wahać.

Tak jak tydzień temu, tak i dzisiaj piątkowy poranek jest jeszcze trochę mglisty, ale stosunkowo pogodny, a właściwie typowo przedwiosenny. Jest więc ciepło, nie wieje, nie pada, a gdy mgły ustąpią, może pokaże się słoneczko. Bywało lepiej, ale i tak jest nie najgorzej.

Reszta weekendu podobna - temperatura w okolicy +6C, rano i wieczorem mgły, około południa przejaśnienia. Odrobina południowego wiatru pojawi się w niedzielę, a deszcz popada dopiero w niedzielę wieczorem.
Luty, który nie przyniósł zimy, już się kończy i nic nie zapowiada na razie, że marzec coś w tej sprawie zrobi. Wydaje się, że jedyni epizod zimowy tej zimy mieliśmy w Jastarni w grudniu i starczy.

No właśnie! Gdzie ta zima się podziała i czy do nas jeszcze wróci?!
Prognozy mówią, że nie wróci, ale odwołajmy się do mądrości ludowych.
Przysłowie mówi Kiedy luty puści, to marzec wypiecze, czyli że w marcu upały i zimy nie będzie.
Ale inne mówi: Jeśli ci jeszcze nie dokuczył luty, to pal dobrze w kominie i miej kożuch suty, bo przecież Czasem luty się zlituje, że człek niby wiosnę czuje, ale wtedy marzec tak się zżyma, że człek prawie nie wytrzyma .
I bądź tu człowieku mądry, czyli na dwoje babka wróżyła.

Jakby nie było później, to przez najbliższe dni pogoda na pewno nie będzie zimowa i spokojnie można będzie iść na spacer. Na przykład do lasu. A jeśli już będziemy w lesie, to pewnie nie wszyscy wiedzą, że dzięki półwyspowym lasom mamy na naszym wąskim pasku piasku nie tylko grzyby, jagody i borówki, ale również kolej żelazną... A było to tak:

Jak wiadomo, na Półwyspie lasów nie mamy za wiele, a kiedyś nie było ich prawie wcale. Stąd podjęta na początku XX wieku (lata 1901-1921) akcja zalesiania obszaru pomiędzy Helem a Jastarnią. Zalesianie to prowadzili przede wszystkim więźniowie przebywający w Helu, zaś do pracy dojeżdżali kolejką wąskotorową. Ta kolejka nie mała nic wspólnego ze zbudowaną w 1936 kolejką wąskotorową dla potrzeb Rejonu Umocnionego Hel i biegła dzisiejszym torowiskiem normalnotorowym łącząc Jastarnię Gdańską z Helem. Późniejsza kolej normalnotorowa, zbudowana w latach 1921-22, powstała na tym odcinku właśnie na trasie starego torowiska tej leśnej kolei wąskotorowej.

Na tej pierwszej kolei na Półwyspie Helskim kursowały wagoniki napędzane wyłącznie siłą ludzkich mięśni (sic!), czego potwierdzeniem są relacje z podróży tą niecodzienna linią. Ks. proboszcz Paweł Stefański w swych "Wspomnieniach z Jastarni" pisze:

Dziś już sobie trudno wyobrazić, jak letnicy bez kolei i bez portu łódkami, kutrami z Pucka znaleźli drogę do nas. Nie było żadnej stałej komunikacji, wszystko odbywało się "okazją". Od Helu do Jastarni był już wprawdzie tor kolejowy, ale jedynie dla kolejki polowej. Rybacy korzystali z tego toru na swój sposób, aby za specjalnym pozwoleniem udawać się do Helu na rybołówstwo. Nie było tu żadnej lokomotywy, toteż rybacy siadali po prostu na tak zwanego psa, to jest małą platformę o czterech kołach, zupełnie otwartą, i za pomocą długich kijów popychali ją naprzód. A jeżeli wiał silny, korzystny wiatr, to na tej platformie wystawiano żagielek. No proszę! Wagonik malusieńki poruszający się za pomocą żagla.

Natomiast ks. Wacław Kruszko w roku 1920 odbył wycieczkę parowcem do Hel, z którego postanowił pojechać się do pobliskiej Jastarni. Jak wynika z jego relacji, do kolejki wsiadł na "stacji" znajdującej się w helskim porcie. Zajął miejsce w jedynym, odkrytym wagoniku "frachtowym", za lokomotywę którego służyło dwóch Kaszubów i dwie Kaszubki z długimi kijami. Stali oni parami z przodu i tyłu platformy, by na dany znak odpychać się kijami, rozpędzając wagonik nawet do prędkości 10-20 mil na godzinę. Po dotarciu do Jastarni i odwiedzeniu tamtejszego proboszcza ks. Stefańskiego, ks. Kruszka tym samym środkiem wyruszył w drogę powrotną.
Całą tą podróż tą ks. Kruszko skomentował krótko:
Nigdy w życiu tak przyjemnej jazdy koleją nie zażyłem, jak dzisiaj na Półwyspie.

A jeśli już pojawił się proboszcz, to na koniec ogłoszenie parafialne.
W tym roku w naszym regionie odbędzie się Ekstremalna Droga Krzyżowa, która prowadzić będzie wzdłuż Bałtyku, z kościoła św. Ignacego Loyoli w Jastrzębiej Górze do kościoła Bożego Ciała w Helu.
Dlaczego będzie ekstremalna?
- ponieważ trasa będzie liczyła 49 km (w większości po piasku)
- ponieważ będzie odbywała się nocą (27/28.03.2015)
- ponieważ podczas drogi będzie obowiązywała reguła milczenia

Donos z dnia 25-02-2015, a dokładniej z godziny 08:23
No po prostu z takim widokiem za oknem, to aż się chce żyć! Słońce, ciepełko, żadnego wiatru... bajka!

Donos z dnia 24-02-2015, a dokładniej z godziny 14:09
Za oknem jest słonecznie i ciepło, niemal wiosennie.

Donos z dnia 21-02-2015, a dokładniej z godziny 10:59
Za oknem ciepło i pogodnie, jakby powolutku zaczynał się już karnawał wiosny...

Donos z dnia 20-02-2015, a dokładniej z godziny 10:00
Dzisiaj nasza piękna Polska jest na skraju wyżu ISA znad Alp, który przyniósł ciepłe powietrze i słońce. Piątek już jest i nadal będzie pogodny i ciepły, a nawet bardzo ciepły, bo temperatura wyniesie średnio około +5C, ale na południowym zachodzie może osiągnąć +11C. Wiatr południowy i południowo-zachodni, słaby i umiarkowany, na północy i północnym zachodzie chwilami dość silny. Ciśnienie będzie spadać.

Piątkowy poranek jest jeszcze trochę mglisty, ale już pogodny, a za chwilę niemal plażowy. Taka pogoda i dodatnie temperatury o tej porze roku naprawdę cieszą i ponadto pozwalają mieć dobry humor patrząc na rachunki za ogrzewanie.
Jest tak ciepło i ładnie, że nawet wieloryby do nas przypływają.

Reszta weekendu może będzie nieco mniej słoneczna, ale za to cieplejsza - każdego dnia o jedną kreskę bardziej. Będzie też sucho i dość wietrznie - zwolennicy zimnej wody i wiatru będą mogli się ciszyć południowym wiatrem o sile 4 Bf.
Patrząc jeszcze dalej nie tylko nie widać zimy, ale jest jakby nadzieja już na wiosnę, choć najpewniej jak zwykle w marcu będzie jak w garncu, czyli nie chowajmy jeszcze ciepłych kurtek do szafy.

Wszystko więc wskazuje na to, że najbliższe dni pozwolą iść na spacer i zrzucić troszkę kalorii po Bardzo Tłustym Czwartku i Bardzo Zakrapianym Śledziku zwanym Ostatkami, bo przecież właśnie minęła nam Środa Popielcowa, czyli mamy koniec karnawału ("carne" - mięso + "vale" - żegnaj), który trwa od Trzech Króli do tej właśnie Środy, która rozpoczyna Wielki Post (koniec jedzenia mięsa aż do Wielkanocy).
Ale kiedy właściwie ta Środa jest? Bo Trzech Króli zawsze 6 stycznia, ale Środa Popielcowa bardzo różnie. Przypatrzmy się więc temu problemowi kalendarzowemu.

Kluczową rolę pełni tu Wielkanoc, która zawsze przypada w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca - tak ustalił Sobór Nicejski w 325 roku.
W 2015 roku wiosna astronomiczna rozpoczyna się 20 marca punktualnie o godzinie 23:45 UTC. Słońce znajdzie się wtedy w tzw. Punkcie Barana, który zresztą jest teraz w wyniku precesji w gwiazdozbiorze Ryb. Tego dnia Słońce wzejdzie dokładnie na wschodzie (azymut 90), a zajdzie dokładnie na zachodzie (azymut 270). Ten dzień nazywamy równonocą wiosenną, gdyż teoretycznie wtedy długość dnia i nocy powinny być równe.

Teoria teorią, a tak naprawdę w tym roku w Jastarni równonoc (dzień równy nocy) wiosenna wypadnie 18 marca, kiedy Słońce wzejdzie nam o godzinie 05:54, a zajdzie dokładnie 12 godzin później o 17:54. W dniu 21 marca dzień będzie już o 10 minut dłuższy od nocy (wschód Słońca 05:48, zachód 17:48). Na ten fakt jest oczywiście również odpowiednie teoretyczne wytłumaczenie, ale my już jednak nie będziemy Państwa nim zanudzać, bo musimy wrócić do mechanizmu ustalenia daty Wielkanocy.

Wiemy już, że wiosna w tym roku zacznie się 20 marca. Teraz musimy poszukać pierwszej wiosennej pełni.
Ta zaś będzie dokładnie w sobotę 4 kwietnia, czyli pierwsza niedziela po pierwszej wiosennej pełni Księżyca to w roku 2015 dzień 5 kwietnia.

Ufff... Teraz znając datę Świąt Wielkiej Nocy wystarczy odjąć 40 dni Wielkiego Postu (niedziele w tym rachunku pomijamy, bo w niedziele nie pościmy) i w ten sposób okazuje się, że początek Wielkiego Postu, czyli Środa Popielcowa wypadła w tym roku w dniu 18 lutego. Przy okazji łatwo się domyślić, że Tłusty Czwartek był 12 lutego, a Ostatki (Śledzik) wypadły 17 lutego.

Jeśli komuś wydaje się to skomplikowane, to informujemy, że takich ruchomych świąt zależnych od Księżyca i Słońca jest na świecie wiele i czasem mechanizm ich obliczania jest o wiele bardziej skomplikowany niż ten powyżej.
Na przykład muzułmański Ramadan to po prostu nazwa dziewiątego miesiąca według kalendarza księżycowego. Zacznijmy od tego, że muzułmański kalendarz księżycowy składa się z 12 miesięcy, a rok ma 354 dni i 8 godzin. Aby coś zrobić z tymi 8 godzinami Arabowie wprowadzili cykl 30-letni (19 lat normalnych po 354 dni i 11 lat przestępnych po 355 dni). Rokiem pierwszym dla tego kalendarza jest rok 622 naszego kalendarza. I teraz...
Och..., to chyba będzie jednak zbyt skomplikowane...;-)

Wracając jeszcze do mechanizmu ustalania daty WielkiejNocy, warto zauważyć, że cała ta skomplikowana zasada jest w istocie przełożeniem na Kalendarz Juliański daty 14 Nisan z religijnego kalendarza hebrajskiego, który jest kalendarzem lunarno-solarnym, a data 14 Nisan wyznacza w kalendarzu hebrajskim początek święta Paschy.
Na koniec informujemy, że w wyniku prostego rachunku można obliczyć, że Wielkanoc może wypaść najwcześniej 22 marca, zaś najpóźniej 25 kwietnia, czyli w tym roku jest gdzieś pośrodku. I to by było chyba z grubsza na tyle w tej kwestii.

Donos z dnia 18-02-2015, a dokładniej z godziny 09:35
Zimy jak nie było, tak i nie ma, a na Zatoce Puckiej znów pokazał się wieloryb. Czyżby rzeczywiście z powodu ocieplenia na Półwyspie niedługo wyrosną palmy...?

Donos z dnia 18-02-2015, a dokładniej z godziny 09:20
Przedwczoraj było ładnie, wczoraj było ślicznie, a dzisiaj jest już tylko wietrznie, ale za to nieco cieplej i nadal sucho. Taki wiatr nie jest zresztą zły, a po dodaniu słońca robi się nawet przyjemny.

Donos z dnia 16-02-2015, a dokładniej z godziny 11:12
Piątek trzynastego okazał się bardziej niż przyzwoity, a poniedziałek jeszcze lepszy. Zimy nie widać, czyli widocznie już czas na przedwiośnie...

Donos z dnia 13-02-2015, a dokładniej z godziny 09:15
Nadal pozostajemy pod wpływem na skraju wyżu GABRIELA, który w ciągu ostatniego tygodnia przewędrował znad ATLANTYKU do centralnej UKRAINY, przynosząc z południowego zachodu stosunkowo ciepłe powietrze. Dzisiaj rano miejscami zamglenia i mgły. W ciągu dnia będzie pogodnie na południu i zachodzie, a na północy i wschodzie pochmurno, choć z przejaśnieniami i rozpogodzeniami, czyli z biegiem dnia coraz pogodniej i bez opadów. Temperatura od +1C na wschodzie do +5C na zachodzie. Wiatr słaby z kierunków południowych, w górach dość silny. Ciśnienie wysokie, będzie spadać.

Niestety tak jak tydzień czy dwa tygodnie temu, tak i dziś ani po lewej, ani po prawej, ani na wprost słońca za dużo nie widać, a właściwie nie widać go wcale, choć po południu powinniśmy je zobaczyć, a sobota i niedziela zapowiada się bardzo słonecznie, więc będzie można odspacerować Tłusty Czwartek. Również tak jak ostatnio stety lub niestety, ale zimy na Półwyspie nie ma i raczej nie będzie, choć jak wiadomo z pogodą wszystko jest możliwe. Niemniej na dziś można powiedzieć, że najbliższy tydzień będzie podobny do poprzednich, czyli lekko dodatni i w miarę pogodny oraz suchy. Później może być oczywiście różnie, ale prawdopodobieństwo że zima nas zaatakuje z każdym dniem maleje, bo dni coraz dłuższe, czyli po prostu idzie ku wiośnie.

Jakby z tą zimą i wiosną nie było, to na pewno dzisiaj mamy pierwszy w tym roku (będzie jeszcze w marcu i listopadzie) piątek trzynastego! I wcale nie jest tak źle, jakby się niektórym mogło wydawać, bo kiedyś ta data uznawana była za niezwykle szczęśliwą. Ponura sława piątku jako 13-go dnia miesiąca zaczęła się dopiero w 1307 roku. Dokładnie 13 października (a to był piątek właśnie) 1307 roku na rozkaz Filipa IV Pięknego aresztowano wszystkich Templariuszy.

Po długotrwałym procesie, trwającym do czerwca 1311 roku, sobór w Vienne zdecydował o kasacie zakonu templariuszy. Jego majątki we Francji zostały skonfiskowane, wielu templariuszy poniosło śmierć na stosie. Zakon Ubogich Rycerzy Świątyni (czyli Templariuszy), który powstał ponad 190 lat wcześniej przestał oficjalnie istnieć. Oficjalnie, bo nieoficjalnie podobno istnieje do dziś i nadal używa swego bajecznego majątku do ingerencji w sprawy doczesne.

Ciekawostką jest fakt, że siedzibą Templariuszy w Jerozolimie był przebudowany na kościół dzisiejszy meczet Al-Aksa. Ale jeszcze ciekawsze jest to, że Wielki Mistrz Zakonu Jakub de Molay oficjalnie załamał się na torturach i napisał list wzywający templariuszy do przyznania się do winy, co było wielkim sukcesem inkwizycji, tym większym, gdyż wielki mistrz był niepiśmienny!

Jednak Jakub de Molay odwołał później swoje zeznania. Jako zatwardziały heretyk został spalony na stosie w marcu 1314 roku, wzywając przed śmiercią na sąd boży Filipa IV, papieża Klemensa V i Wilhelma de Nogaret przed upływem roku. Klątwa sprawdziła się - żaden z tej trójki nie dożył Bożego Narodzenia roku pańskiego 1314. Czyżby coś jednak było na rzeczy w związku z tymi piątkami...

Kolejny problem to czy w każdym roku musi być przynajmniej jeden trzynasty w piątek? Otóż TAK! Musi być przynajmniej jeden piątek trzynastego w roku, ale może się to zdarzyć również dwa lub trzy razy w roku. A jakby komu było tego za mało to informujemy, że w przeciągu kolejnych 400 lat trzynasty dzień miesiąca wypadnie w piątek jakieś 675 razy...

Donos z dnia 12-02-2015, a dokładniej z godziny 09:22
Wczoraj było pięknie, a dziś nic tylko w domu siedzieć i pączki wcinać, bo "mówił mi Bartek, że dziś Tłusty Czwartek"....

Dawniej Tłusty Czwartek był początkiem całego Tłustego Tygodnia - Czasu Wielkiego Obżarstwa. Początkowo nasi przodkowie objadali się słoniną, boczkiem i mięsem, które suto zapijano wódką. Dziś dzień ten kojarzy się głównie z pączkami i faworkami, zwanymi również w niektórych regionach chruścikami.
Jak wynika ze statystyk, co roku w Tłusty Czwartek przeciętny Polak zjada 2,5 pączka na głowę, czyli wychodzi niemal 100 milionów pączków, które dziś zjedzą wszyscy Polacy.

Historia pączka sięga czasów rzymskich. Ostatnie dni karnawału w starożytnym Rzymie były czasem zabawy i obfitego jedzenia i picia. Wszyscy z lubością spożywali wówczas tłuste potrawy, w szczególności pączki. W Polsce zwyczaj smażenia tego specjału pojawił się dopiero w XIX wieku.
Pierwsze pączki wcale nie przypominały dzisiejszych. Pieczono je z chlebowego ciasta, nadziewanego słoniną i smażonego na smalcu. Dopiero w XVI wieku zaczęły pojawiać się słodkie wypieki w postaci racuchów, blin i pampuchów.
Pamiętajmy, że przeciętny pączek waży ok. 50 gramów i ma ok. 200 kalorii. Aby spalić go, należy biegać przez 20 minut, jeździć na rowerze przez 54 minuty lub spacerować przez 57 minut!!!!

Donos z dnia 09-02-2015, a dokładniej z godziny 10:57
Po całkiem przyzwoitej niedzieli nastał nam równie przyjemny poniedziałek. Szału nie ma, ale jest dodatnio, sucho, pogodnie i w miarę ciepło (+4C). To dobry początek tygodnia, który mniej więcej taki właśnie pozostanie, czyli "Huhuha taka zima wcale nie jest zła!".

Donos z dnia 06-02-2015, a dokładniej z godziny 10:12
Jesteśmy i będziemy pod wpływem klina rozległego wyżu GABRIELA. Jest i będzie stosunkowo chłodno i pochmurno, a na Wybrzeżu oraz Suwalszczyźnie lokalnie mogą wystąpić przelotne opady śniegu. Temperatura maksymalna od -3C na południu do +3C na północy. Wiatr z kierunków północnych słaby, na północy zachodni umiarkowany. Ciśnienie będzie spadać.

Tak jak tydzień temu, tak i dziś ani po lewej, ani po prawej, ani na wprost słońca za dużo nie widać, ale jest w miarę pogodnie. Stety lub niestety zimy też nie, widać a to białe coś co widać na plażach to raczej szron z nocnych przymrozków niż prawdziwy śnieg, bo w dalszym ciągu na Półwyspie bawimy się lekko dodatnio za dnia i lekko ujemnie w nocy. Wydarzeniem tego weekendu ma być niedzielny sztorm (porywy do 8 Bf) niosący ze sobą również opady śniegu, które w połączeniu z wiatrem dadzą zawieje i zamiecie śnieżne. To z pewnością będzie dosadny epizod zimowy, choć biały puch nie ma szansy na przetrwanie nadchodzącego tygodnia, bo po śnieżnym sztormie lekko się ociepli .

Zima w tym roku jest łagodna, ale nie zawsze tak było na naszym wąskim pasku piasku. Na przykład w roku 2010 to już nawet Bałtyk brał się za zamarzanie, choć tak do końca to mu się to nie udało. Ale dawnymi czasy podobno zamarzał na dobre więc powstaje pytanie:
Czy Czarniecki rzeczywiście mógł "dla Ojczyzny ratowania wracać się na saniach przez morze"?

Ano okazuje się że mógł i to nawet wielokrotnie! Nawet w naszych czasach byłoby to możliwe: wyjątkowo sroga zima miała miejsce z 1986 na 1987 rok. Wówczas to zamarznięty był prawie cały Bałtyk z wyjątkiem niewielkiego fragmentu w centralnej części morza. Solidnie skuty lodem na dużym obszarze był także Bałtyk zimą w latach 1962/3, 1963/4 oraz 1946/7.

Iście polarne zimy zdarzały się też w dawnych czasach. W XIV wieku Bałtyk był tak pokryty lodem, że stawiano na nim karczmy. W oberżach tych wprawdzie nie dało się spać, ale można było otrzymać jedzenie i napitek. Równie mroźne zimy notowano także od końca XVI do początku XVIII wieku. Okres ten nazywany jest "małą epoką lodowcową". Po Bałtyku do Szwecji można było wtedy przejść pieszo. Lód topniał dopiero w pierwszej połowie maja. Oto jak opisuje to Tadeusz Górski w książce
"Dzieje polskiej floty od Kazimierza Jagiellończyka do Augusta II Mocnego":

"Do silnego zamarzania dochodziło w czasie ostrych zim przy bezwietrznej pogodzie, ponieważ wiatry, głównie sztormowe, utrudniają tworzenie się powłoki lodowej. Zamarzanie Bałtyku w niektórych latach przybierało ogromne rozmiary, powodując zalodzenie znacznych obszarów morza i zatok. Niekiedy wolny od lodów pozostawał jedynie Bałtyk właściwy. Cieśniny duńskie - oba Bełty i Sund, rzadko zamarzały całkowicie. niemniej zupełnie zamarzły w latach 1349, 1423, 1545, 1658, 1716, 1740, 1888.Podczas bardzo ostrej zimy w 1412 roku morze tak zamarzło, że ludzie chodzili pieszo między Niemcami a Danią.

Zimą w latach 1422-1424 jeźdźcy konno docierali po skutych lodem obszarach Bałtyku z Prus do Lubeki i do innych portów, w których żegluga całkowicie zamarła. Była tak mocna zima, że Bałtyk był pokryty lodem, że można było konno saniami wozić z Gdańska do Lubeki, a również z Pomorza do Danii. Również w latach 1440, 1445 był taki lód, że można było po Niedzieli Palmowej (2 marca) jeździć po lodzie z Helu do Gdańska. W 1454, 1457-1458 i na przełomie 1459/1460 morze było drogą publiczną dla konnych. W roku 1495 morze znów mocno zamarzło, a następnego roku zima była tak surowa, że konno jeżdżono po lodzie z Gdańska na Hel, z Pomorza do Danii itd. Ówczesny kronikarz podaje, że 6 marca 1496 roku Zatoka Gdańska była tak zamarznięta, że jechali czterema końmi saniami, należycie dorszami załadowanymi z Helu aż tu do Wisły."

Okazuje się bowiem, że wtedy klimat był znacznie chłodniejszy, lodowce górskie znacznie dłuższe, a takie zjawiska, jak zamarzanie rzek, wiosenne i jesienne przymrozki czy nawet zamarzanie całych mórz (zwłaszcza Bałtyku) znacznie częstsze niż obecnie. Surowe zimy i znaczne perturbacje upraw rolnych wystąpiły w Europie w XIV i XV wieku. Był to zarazem okres ogólnego upadku gospodarczego na wielu obszarach Europy i Azji, czas wielkich epidemii (w tym tragedii Czarnej Śmierci - epidemii dżumy, która w latach 1348-1350 pochłonęła miliony ofiar, ponad 1/3 populacji starego kontynentu), masowych rewolt i zamieszek. Wtedy to, co dziś wydaje się niewiarygodne, regularnie zamarzała Tamiza, . Zdarzały się też katastrofalne okresy głodu, zwłaszcza w krajach północnych. Koniec średniowiecza sprawiał więc wrażenie przygnębiające.

A potem nadeszły zmiany. Jak pisze historyk klimatu i cywilizacji Gustaf Utterstrom w książce 'The Ends of the Earth', jeszcze w 1460 roku cały Bałtyk znajdował się pod lodem i aż do końca marca przejść można było suchą stopą na jego drugi brzeg. Ale był to ostatni tak mroźny rok. Potem przyszło ocieplenie, a z nim rozkwit, czyli Renesans. Trwało to niemal równo 100 lat, potem mrozy wróciły na kolejnych 250 lat. W roku 1546 południowy Bałtyk zamarzł ponownie. W roku 1540 pod lodem znalazła się Tamiza. Tym razem uderzenie mrozów było może jeszcze silniejsze. W Alpach lodowce górskie zaczęły schodzić daleko w dół. W Szwecji w niektórych latach uprawy w ogóle przestały dawać plony. Szczególnie zimne lata to 1596, 1603, 1649, 1652, 1675, 1677, 1695 i 1697.

Zapiski kronikarskie z tamtych czasów przynoszą nieraz wstrząsające opowieści o dużych połaciach kraju odciętych przez całe miesiące od reszty świata i o ludziach borykających się z dojmującym głodem i zimnem. Ekspansja Szwecji na południe, do krajów zasobniejszych w żywność, jaka miała w tym czasie miejsce (i którą odczuliśmy na własnej skórze), pozostawała zapewne w jakimś związku z tą zmianą klimatu. Na południu Europy klęska głodu dotknęła Sycylię w 1591, Francję zaś w 1587 roku. To z tych lat sceny zimowe na obrazach mistrzów niderlandzkich. Do tej zimy takie pejzaże były trudne do wyobrażenia w Holandii.

Ale "mała epoka lodowcowa" miała też swoje "globalne ocieplenia".
Sienkiewicz pisze:
"Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. [...] Zima nastała tak lekka, że najstarsi ludzie nie pamiętali podobnej. W południowych województwach lody nie popętały wcale wód, które podsycane topniejącym każdego ranka śniegiem wystąpiły z łożysk i pozalewały brzegi. Padały częste deszcze. Step rozmókł i zmienił się w wielką kałużę, słońce zaś w południe dogrzewało tak mocno, że - dziw nad dziwy! - w województwie bracławskim i na Dzikich Polach zielona ruń okryła stepy i rozłogi już w połowie grudnia. Roje po pasiekach poczęły się burzyć i huczeć, bydło ryczało po zagrodach."

Jaki z tego wniosek? Ano chyba taki, że tak naprawdę nic z klimatem i pogodą pewnego nie jest, że jak jest zimno, to później może być ciepło, ale niekoniecznie, że w oziębieniu może być ocieplenie, a oziębienie w ociepleniu i inne takie dziwy, no a przede wszystkim, że wprawdzie żyjemy w klimacie umiarkowanym, ale o nieumiarkowanych zmianach pogody.

Donos z dnia 02-02-2015, a dokładniej z godziny 10:11
Gdyby nie fakt, że w wodzie i powietrzu mamy jakieś +2C, to dzisiejszy słoneczny widoczek byłby dobrym wstępem do wind- czy kitesurfingu, jako że przy okazji wieje SW 4 Bf. No ale niestety upału nie ma..., ale jest słońce i tego będziemy się trzymać. Oczywiście wczorajsza zima już po południu się wzięła i roztopiła, czyli wcale ten luty jakiś specjalnie srogi nie jest, więc reszta tygodnia też nie będzie najgorsza.

Donos z dnia 01-02-2015, a dokładniej z godziny 10:08
Nie ma co! ładnie się zaczyna! Luty w pierwszych swoich słowach po prostu rzucił nam mokrym śniegiem w twarz... Może to złe miłego początki i może doczekamy się prawdziwej zimy w tym roku...?

Donos z dnia 01-02-2015, a dokładniej z godziny 10:05
Nowy miesiąc, nowe wiadomości.
Donosy z poprzednich miesięcy i lat znajdziecie Państwo w naszym przepastnym ARCHIWUM.

=======================================================

Donosy z poprzednich miesięcy znajdziecie Państwo w naszym Archiwum.

Jeśli jakakolwiek fotografia z "Donosów" jest z Twoim udziałem, a z jakichkolwiek powodów jest Ci to nie rękę, napisz na adres info@augustyna.pl. Zdjęcie zostanie natychmiast usunięte z sieci i innych nośników. Tutaj natomiast znajdziecie pozostałe zasady wykorzystania naszych zdjęć.


Początek strony

Strona główna