Zapraszamy na wczasy !Augustyna donosi

OW AUGUSTYNA - Jastarnia | Willa AUGUSTYNA - Jastarnia | OW ŻEGLARZ - Jastrzębia Góra
Rezerwacja | Cennik | Dojazd | O Półwyspie | O nas | Sznurki | Teneryfa | Księga Gości
Widok na morze | Pogoda | FAQ | DVD | FotoGaleria | Donosy | Pomoc | Kontakt

***** Donosy prosto z plaży w Jastarni *****

Donosy pochodzą z plaży przed OW Augustyna w Jastarni.
Wiadomości z poprzednich lat znajdziecie w archiwum.
Donosy sponsoruje Apartament La Perla w El Medano.




Znajdź nas na:

Facebook:
Facebook - Augustyna.pl

Youtube:
Youtube - Kanał Augustyna.pl


Vimeo:
VIMEO - Kanał Augustyna.pl i SurfMedano.com


Instargram:
Instagram - Kanał Augustyna.pl i SurfMedano.com

Donos z dnia 30-11-2012, a dokładniej z godziny 16:32
Mamy wprawdzie rok 2012, ale to wcale nie przeszkadza firmom windsurfingowym testować prototypy na rok 2014. I tak na przykład w El Medano na plaży El Cabezo niejaki Dany Bruch testuje deskę windsurfingową Starboard KODE 2014 , a pomaga mu w tym znany i uznany kitesurfer, czyli Mark Shinn. Więcej fotek znajdziecie w naszej najnowszej PrototypowejFotoGalerii.

Donos z dnia 30-11-2012, a dokładniej z godziny 09:51
Rozległy niż HEIKE sprowadzał, sprowadza i będzie sprowadzał chłodne powietrze, chmury i opady z północy nad całą Polskę, stąd dziś niemal wszędzie zachmurzenie całkowite, opady deszczu i miejscami deszczu ze śniegiem, a w górach śniegu. Temperatura w okolicach +4C. Wiatr z kierunków zachodnich, przeważnie umiarkowany, na południu dość silny i porywisty. Na szczęście ciśnienie będzie rosło.

Mijający tydzień minął nam nieciekawie i tak też jest dziś, i tak będzie w cały weekend, czyli pochmurno, wietrznie, wilgotno i zimno, choć jeszcze dodatnio. W perspektywie mamy zaś dalsze ochłodzenie, i pierwsze opady szybko topniejącego śniegu. Nic tylko w domu siedzieć. A jak w domu siedzieć, to i wróżyć, bo ostatni dzień listopada to przecież tzw. Andrzejki, czyli czas magiczny, czas wróżb i prób przepowiedzenia przyszłości.

Niegdyś wróżby andrzejkowe miały charakter wyłącznie matrymonialny i przeznaczone były dla niezamężnych dziewcząt (męskim odpowiednikiem andrzejek były Katarzynki). Początkowo Andrzejki traktowano bardzo poważnie, a wróżby odprawiano tylko indywidualnie, w odosobnieniu; w czasach późniejszych przybrały formę zbiorową, organizowaną w grupach rówieśniczych panien na wydaniu, zaś współcześnie przekształciły się w niezobowiązującą zabawę. Jedni w to wierzą, inni nie, ale tak czy inaczej dla jednych i drugich mamy kilka sposobów na spędzenie tego wieczoru.

Lanie Wosku
Roztop wosk w małym naczyniu i lej na wodę przez ucho od klucza. Kształt woskowej figurki powie Ci, co czeka Cię w nadchodzącym roku.

Buty
Ustaw lewe buty wszystkich niezamężnych Pań rzędem w kącie pokoju. Ostatni w kolejce przestawiacie na początek. Właścicielka buta, który pierwszy dotknie czubkiem progu, pierwsza wyjdzie za mąż.

Obieranie jabłka
Obierz jabłko tak, aby powstała jedna obierka. Rzuć nią za siebie przez lewe ramię i odczytaj literę utworzoną przez leżąca na podłodze obierzynę. Na nią zacznie się imię Twojego męża.
Wahadełko
Zawieś pierścionek/obrączkę na czerwonej nitce. Ustaw takie wahadełko nad wazą wodą. Rękę trzymaj nieruchomo i obserwuj obrączkę. Jeśli wahadełko nie poruszy się, upłynie wiele lat, nim spotkasz ukochana osobę, a jeśli się rusza to już niedługo, już niedługo... Im szybciej się rusza, tym krótsze będzie to niedługo.
Wróżba z papieru
Potnij czystą kartkę na trzynaście równych części. Na sześciu z nich napisz swoje marzenia. Teraz wymieszaj dokładnie karteczki, włóż do miski i zalej wodą. Która kartka wypłynie pierwsza, to marzenie sie spełni. Jeśli to będzie pusta kartka - trzeba trochę jeszcze poczekać na spełnienie marzeń.
Magiczny ogień
Pomyśl sobie życzenie i zapal dwie zapałki. Trzymaj je płonącymi łebkami do góry. Jeżeli zapałki będą palić się “ku sobie”, życzenie się spełni w ciągu roku, a jeśli nie – trzeba dłużej poczekać na jego realizację.
Filiżanki
Pod trzema filiżankami schowaj: obrączkę, monetę, listek a czwartą zostaw pustą. Zamień miejscami filiżanki. Wybierz jedna z nich. Jeśli trafisz na obrączkę, czeka cię miłość, listek-ślub, monetę-bogactwo. Gdy wybierzesz pustą filiżankę, nowy rok nie przyniesie zmian.
Szpilka prawdy
Potrzebne jest 7 lub 13 szpilek. Włóż je do kubka, potrząśnij i wysyp na stół przykryty obrusem. Następnie odczytaj, jakie litery zostały utworzone przez rozsypane szpilki.
A. przed Tobą podróż lub przeprowadzka
E. pomyślność w miłości i w pracy, jeśli litera jest odwrócona – przejściowe kłopoty
H. szczęście w miłości, małżeństwo
K. sukces zawodowy
L. uważaj na złodziei, jeżeli litera jest odwrócona – ostrzega przed chorobą lub wypadkiem
M. wyjątkowo korzystna propozycja
N. okres dobrej passy
T. pomoc przyjaciół
W. uwaga na oszustów wokół siebie
V. ktoś będzie chciał cię wykorzystać
X. szczęście sprzyja ci we wszystkim
Książka prawdy
Zadaj sobie pytanie o przyszłość (takie na które odpowiedź brzmi tak lub nie) i otwórz na chybił trafił jakąś książkę i sprawdź numer strony. Jeśli jest dwu- lub trzycyfrowy, dodaj do siebie cyfry, aż uzyskasz jedną cyfrę. Wynik parzysty to “tak”, nieparzysty “nie”.
Włos prawdy
Na wyrwanym z własnej głowy włosie odmierz palcami kolejne litery alfabetu. Jeśli włos jest długi, trzeba powtórzyć liczenie aż do skutku. Litera, która wypadnie na końcu włosa, to inicjał imienia lub nazwiska przyszłego partnera.
Zapałka prawdy
Postaw na stole talerz i wylej na niego z jednej strony kilka kropli mleka, a z drugiej strony kilka kropli atramentu. Po środku trzeba położyć zapaloną zapałkę i patrzeć, w która stronę nachyla się płomień lub zwęglony patyczek zapałki. Mleko oznacza blondyna, atrament bruneta.

Na koniec jeszcze tylko serdeczne życzenia szczęścia dla wszystkich Andrzejów i... udanego wieczoru!

Donos z dnia 27-11-2012, a dokładniej z godziny 21:21
Za oknem nadal chłodno, ale przynajmniej nie głodno. Na horyzoncie śnieg i mróz, więc na ogrzanie proponujemy trochę słońca z wiatrem.

Donos z dnia 26-11-2012, a dokładniej z godziny 14:02
Za oknem niespecjalnie ciekawie, więc dla równowagi mamy kilka równie niesłonecznych fotek z 24 godzinnego maratonu oceanicznego na kajakach morskich i hawajskich kanoe. Lekko pod żadnym względem nie było, ale być może właśnie dlatego tak przyjemnie...

Donos z dnia 23-11-2012, a dokładniej z godziny 09:11
Tak jak tydzień temu, tak i dziś pogodę w Polsce w dalszym ciągu będzie kształtował rosyjski wyż OTTO. Niestety też nadal będzie raczej pochmurno, choć do południa na zachodzie i północy wystąpią liczne rozpogodzenia. Na pozostałym obszarze mgły, które w ciągu dnia mogą zmienić się w uciążliwe w mżawki. Temperatura wyrównana w okolicach +7C. Wiatr głównie z kierunków południowo-wschodnich i południowych, słaby, jedynie na północy umiarkowany. Ciśnienie będzie powoli spadać.

Mijający tydzień minął nam rzeczywiście ładnie, a i dziś nie można narzekać. Jednak wszystko co dobre może nie szybko, ale się kończy i teraz spodziewać się możemy na Półwyspie tego, co już centralna Polska zaznała, czyli jesiennego spleenu - mżawki, mgły i brak słońca. Przymrozki dopiero za jakieś 10 dni, czyli w grudniu. Nadszedł więc czas na tradycyjny opis jesiennej sytuacji w Jastarni, więc jedziemy:

W Jastarni praktycznie prawie nie ma żywej duszy na ulicach, chyba że brać pod uwagę nielicznych Kaszubów (gatunek endemiczny, żeruje przede wszystkim wczesnym rankiem, resztę doby spędza przed dziwnym urządzeniem ze szklanym ekranem) lub jeszcze mniej licznych Turystów (z gatunku homo samotnicus i homo spokojnus oraz homo emeryticus - żerują za dnia, resztę doby przesypiają). Tych ostatnich jest teraz tak mało, ze grozi im całkowite wyginiecie. Rozważa się więc ich hodowlę, ale nie wiadomo, czy po wypuszczeniu takich wyhodowanych Turystów na wolność, pozostaliby oni na miejscu, czy też pouciekali, aby wydawać pieniądze gdzie indziej lub co gorsza zadomowili się tu i pobudowali nowe pensjonaty zwiększając i tak ostrą już konkurencję na rynku. Cóż.... aby do wiosny. Będzie wiosna, będzie ciepło i słonecznie, będą nowi Turyści, będą pieniążki, będzie dobrze...;-)
Ale żeby nie popaść zupełnie w melancholię proponujemy odrobinę wirtualnego słońca i wiatru wspomaganego zdrową żywnością.

Donos z dnia 20-11-2012, a dokładniej z godziny 10:46
Ładny poniedziałek za nami, a piękny wtorek przed nami, czyli było, jest i będzie ładnie, choć rześko.

Donos z dnia 19-11-2012, a dokładniej z godziny 09:33
Jaki poniedziałek, taki mógłby być cały tydzień. I będzie, tyle że z powodu uporczywych mgieł i jednocyfrowych temperatur ciężko to będzie zauważyć, więc cieszmy się słonecznym poniedziałkiem póki trwa.

Donos z dnia 16-11-2012, a dokładniej z godziny 09:37
Piątek będzie kolejnym, spokojnym jesiennym dniem spod znaku ukraińskiego wyżu OTTO. I jak to jesienią bywa, niemal do południa w całym kraju będzie szaro i mgliście, po czym zacznie się przejaśniać i gdy już będzie niemal pięknie, zrobi się wieczór i wrócą mgły oraz szarugi. Temperatura wyrównana, w okolicach +6C. Wiatr z południowego wschodu, słaby. Ciśnienie będzie bardzo powoli spadać.

Mijający tydzień minął nam naprawdę ślicznie, choć tak jak dziś porannych i wieczornych mgieł nie zabrakło. Taką spokojną, jesienną pogodę z porannymi i wieczornymi mgłami utrzymującymi się przez długi czas wciąż zapewnia nam ukraiński wyż i na razie nic nie wskazuje na rychłą zmianę tego typu pogody. W ten weekend nadal temperatury jednocyfrowe, ale dodatnie. Przymrozki i owszem, ale nie w Jastarni (Bałtyk nadal ma +9C/+8C). W południe i wczesnym popołudniem możemy liczyć na kilka słonecznych godzin, brak deszczu, wiatr słaby do umiarkowanego z ćwiartki południowo-zachodniej. Skoro więc ani na zimę, ani na piękną pogodę chwilowo nie możemy liczyć, zobaczmy co słychać u naszych sąsiadów, czyli w Kuźnicy.

Starszy referent dla spraw turystyki w Ministerstwie Robót Publicznych, czyli Pan Mieczysław Orłowicz w swoim "Ilustrowanym Przewodniku Po Województwie Pomorskiem" (Lwów 1924) tak pisze o Kuźnicy:
Kuźnica znaną też jest pod niemiecką nazwą Kusfeld (ta nazwa też używana jest do dziś w dialekcie kaszubskim). Zajmuje ona 244 ha powierzchni, ma 98 domów i 451 mieszk. Od strony Chałup zachowały się dwie ładne podcieniowe chaty. Dobra gospoda, plaża wygodna dla kąpieli morskich. Za czasów polskich wzrasta Kuźnica szybko jako letnisko nadmorskie. Podczas gdy za niemieckich czasów nikt tu nie przyjeżdżał w r. 1920 bawiło 23 gości, w r. 1921 114 gości, w r. 1922 322 gości, zaś w roku 1923 475 gości (sic!). W projekcie budowa hotelu. Mieszkania są do wynajęcia w chatach kaszubskich, których właściciele ustępują izby gościom, a sami zamieszkują w stajni lub na strychu (sic!). Ponadto jest trzy gospody: Julji Budziszowej, Matyldy Kąkolowej i Aleksandra Kąkola. Wiele domów murowanych, wewnątrz czysto utrzymanych.

Dziś w Kuźnicy nadal jest mniej więcej 100 domów i 500 stałych mieszkańców, i nadal jest to typowo rybacka osada zmieniająca się latem w miejscowość typowo turystyczną.
Z Kuźnicą wiążą się liczne ciekawostki. Na przykład niektórzy mieszkańcy Jastarni twierdzą, że w Kuźnicy (czyli w Kusfelcie) mieszkają Indianie. A to dlatego, że rybacy z Kuźnicy dziwnie wykładają sieci, a jak dziwnie to dziko, a jak dziko to dzicy, a jak dzicy to Indianie.

Kolejna historia jest o Syberii. Tak, tak w Kuźnicy jest prawdziwa Syberia, choć w głębi kraju ta Syberia nazywałaby się pewnie "Kuźnica Kolonia" lub "Kuźnica Wybudowanie", bo jest to po prostu kilka domów oddalonych wyraźnie od reszty Kuźnicy. Legenda mówi, że dawno, dawno temu jeden z rybaków nie mógł pogodzić się z sąsiadami, więc został z niej wygnany i musiał wybudować się poza granicami Kuźnicy. A jak wygnanie to Syberia i tak właśnie podobno powstała kuźnicka Syberia.
Następna ciekawostka polega na tym, że właśnie w Kuźnicy kończą się pale na plaży i dalej w kierunku Jastarni już ich nie ma.

A teraz będzie o najprawdziwszym cudzie, który wydarzył się na kuxnickiej Syberii niemal dokładnie 11 lat temu. Otóż w dniu 29 października 1999 o godzinie 16:27 z powodu awarii katapultował się pilot samolotu odrzutowego MiG-21 Bis z bazy lotnictwa Marynarki Wojennej w Babich Dołach koło Gdyni. Pilot opuścił kabinę samolotu w 8 minucie lotu w rejonie Półwyspu Helskiego. O godzinie 16:42 pilota z tratwy ratunkowej podniósł śmigłowiec ratowniczy Anakonda i przetransportował na lotnisko w Babich Dołach. Pilot myśliwca nie odniósł obrażeń i był w dobrej kondycji. Natomiast samolot MIG-21 Bis rozbił się w Kuźnicy (a właściwie w Kuźnicy Syberii) na Półwyspie Helskim. Na miejscu zdarzenia działały grupy zabezpieczenia Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej i 9 Flotylli Obrony Wybrzeża.

Samolot spadł na sezonowy sklep spożywczy (sklep był zamknięty), który uległ całkowitemu zniszczeniu. Na szczęście oprócz sklepu prawie nic nie zostało zniszczone, ani nikt nie zginął. O prawdziwym CUDZIE mogą mówić mieszkańcy okolicznych domów (miejsce upadku było nie dalej niż 10-15 metrów od nich), a w szczególności właściciele Willi GRYF, po dachu której praktycznie ześlizgnął się samolot (przeleciał tak nisko, że zerwał antenę telewizyjną, choć nie dotknął dachu). W miejscu katastrofy stoi teraz kapliczka pod wezwaniem Św. Barbary (m.in. orędowniczka w czasie burzy i pożarów).
Więcej szczegółów oraz zdjęć znajdziecie Państwo w naszych galeriach o Kuźnicy oraz o cudownie ocalonej Syberii albo nowo wybudowanym porcie rybackim. Zapraszamy! Tym razem naprawdę warto!

Donos z dnia 14-11-2012, a dokładniej z godziny 09:10
Wczoraj było, dzisiaj jest, a jutro też będzie ładnie i pogodnie w Jastarni. Temperatury nadal jednocyfrowe, ale zdecydowanie dodatnie (Bałtyk ma teraz około +9C i jeszcze długo nie pozwoli na przymrozki na naszej wysuniętej pół-wyspie). Do tego słaby lub umiarkowany wiatr z południowego zachodu i już mamy obraz sytuacji na najbliższe dni. Pogodna późna jesień po prostu.

Donos z dnia 13-11-2012, a dokładniej z godziny 09:21
Praca instruktora windsurfingu bywa bardzo ciężka, ale da się przeżyć, bo czasami bywa miło.

Donos z dnia 12-11-2012, a dokładniej z godziny 09:51
Powiadają, że jaki poniedziałek, taki cały tydzień. I tym razem tak właśnie będzie, czyli i dziś, i przez najbliższe dni szykuje się nam na naszym wąskim pasku piasku dużo słońca i mało chmur. Tyle tylko że na termometrze już zdecydowanie jednocyfrowo, ale nadal dodatnio.

Donos z dnia 11-11-2012, a dokładniej z godziny 23:23
Dzień Niepodległości też niczego sobie...;-)

Donos z dnia 10-11-2012, a dokładniej z godziny 19:55
Nie to jednak jak trochę wiatru z południa...;-)

Donos z dnia 10-11-2012, a dokładniej z godziny 10:47
Sobota zaczyna się dobrze, jest już pogodnie, a około południa powinno być wietrznie...

Donos z dnia 09-11-2012, a dokładniej z godziny 09:16
Dziś Polska dostanie się pod wpływ wyżu NORMEN znad południowej Europy. Tylko na północy kraju odczujemy jeszcze rosyjski niż BARBARA. Na przeważającym obszarze po południu zacznie się przejaśniać. Natomiast na północy, zwłaszcza przed południem, możliwe okresami słabe opady deszczu lub mżawki.
Temperatura w okolicach +10C. Wiatr zachodni, słaby do umiarkowanego. Ciśnienie będzie wzrastać.

Listopad ma swoje i prawa, i choć zaczął się ślicznie, to później już było trochę gorzej, czyli tak jak dziś - pochmurno, wilgotno oraz wietrznie, ale na szczęście stosunkowo ciepło, bo +10C w wodzie i powietrzu to jak na listopad zupełnie nieźle.

Ale idą zmiany. Od poniedziałku/wtorku będzie już bardzo słonecznie i nadal stosunkowo ciepło. Na Półwyspie nie spodziewamy się mrozu w listopadzie. Jednak zanim nadejdzie nowy, słoneczny tydzień, czeka nas jeszcze pochmurny, ale już suchy weekend. Dziś ostatni dzień z deszczem lub mżawką, jutro ostatni dzień z silnym wiatrem (południowe 5 Bf powinno ucieszyć zwolenników jastarnickiej fali), a w niedzielę można będzie wybrać się na długi spacer - słońca nie za dużo, ale wiatr siądzie.
Poza tym na Półwyspie jest już tylko pusto i spokojnie. Z wczasowiczów pozostali ostatni Mohikanie, więc na naszym wąskim pasku piasku mamy już tylko sól ziemi tej, czyli P.T. Kaszubów. I własnie nimi dziś się zajmiemy.

Kaszubi (Kaszëbi) to zachodniosłowiańska grupa etniczna wywodząca się w prostej linii od Pomorzan. Zamieszkuje Pomorze Gdańskie i wschodnią część Pomorza Zachodniego. Dzieli się na wiele podgrup etnograficznych, zróżnicowanych językowo i kulturowo: Bylacy - Bëlôcë, Gachy - Gôchë, Józcy - Józcë, Mucnicy - Mùcnicë, Krubanie - Krëbane, Lesacy - Lesôcë, Morzanie - Mòrzanie, Rybaki - Rëbôcë, Zaboracy - Zabòrôcë.
Pierwszy raz nazwa określająca plemię kaszubskie wystąpiła 19 marca 1238 w dokumencie wystawionym przez papieża Grzegorza IX w tytule książąt zachodniopomorskich dux Slavorum et Cassubia. Obecnie Kaszubi zamieszkują w powiatach: puckim, wejherowskim, kartuskim, lęborskim, bytowskim, kościerskim, północnej części chojnickiego oraz wschodniej części słupskiego. W powiecie lęborskim, bytowskim i słupskim osadnictwo to ma w przeważającej mierze charakter wtórny - po II wojnie światowej Kaszubi zasiedlili tereny swojego pierwotnego osadnictwa po wysiedleniu stamtąd ludności niemieckiej przez władze PRL.
Kaszubi stanowią typową ludność pogranicza, która w ciągu wielu wieków żyła na terytorium zmieniającym przynależność państwową. Wielu z nich uległo germanizacji lub polonizacji, proces ten miał charakter przymusowy lub naturalny. W Narodowym Spisie Powszechnym Ludności z roku 2002 tylko około 5 tysięcy obywateli polskich zadeklarowało narodowość kaszubską. Jest to ok. 1% całej społeczności kaszubskiej. Rzeczpospolita Polska nie uznaje tych deklaracji za wiążące (podobnie w przypadku Ślązaków), stąd Kaszubi nie znaleźli się na oficjalnej liście mniejszości narodowych sporządzonej przez MSWiA.
Z powodu odmienności językowej oraz przywiązania do religii rzymskokatolickiej, które powodowało niechęć Kaszubów do idei komunizmu, byli oni posądzani o separatyzm, tj. chęć oderwania od Polski części jej terytorium. Oskarżenia te nie miały pokrycia w rzeczywistości, ale w okresie PRL służyły antagonizowaniu Kaszubów z pozostałą ludnością Polski i przybierały na sile w okresie kolejnych kryzysów politycznych, np. w 1968 i 1970. Współcześnie nawet najbardziej radykalny nurt w ruchu kaszubskim - narodowy - nie kwestionuje historycznych związków Kaszubów z Polską (choć wielu miało dziadka w Wermachcie, bo zaciąg tam był przymusowy dla Kaszubów, a odmowa kończyła się rozstrzelaniem), zaś swoje postulaty ogranicza do troski o rozwój ojczystego języka, kultury oraz dbałości o własną tradycję historyczną.
Tu dochodzimy do najważniejszej obecnie części kultury kaszubskiej, czyli języka. Język kaszubski to język z grupy zachodniosłowiańskiej języków słowiańskich, którym posługuje się w Polsce na co dzień ponad 50 tys. Kaszubów. O odrębnym języku można mówić już w wieku XIV. Za najstarsze druki kaszubskie uważane są Duchowne Piesnie Dra Marcina Luthera i inszich naboznich męzow Szymona Krofeya z roku 1586, jak i z roku 1643 Michała Pontanusa Mały Catechism Niemiecko Wándalski abo Slowięski.
Obecnie w Polsce istnieje kilkadziesiąt szkół, w których dzieci uczą się kaszubskiego. Od 2005 roku istnieje możliwość zdawania z niego egzaminu maturalnego. W języku kaszubskim wydawane są książki i czasopisma, emitowane są regionalne programy radiowe i telewizyjne. Według ustawy z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, istnieje możliwość używania przed organami gminy języka kaszubskiego jako języka pomocniczego i na przykład w Jastarni mamy dlatego dwujęzyczne nazwy ulic.
Wyróżnia się 4 zespoły dialektalne kaszubszczyzny, w ramach których występuje około 50 gwar:
# Dialekt północny (powiat pucki i północna część wejherowskiego)
# Dialekt środkowy (południowa część pow. wejherowskiego i powiat kartuski)
# Dialekt południowo-wschodni (tereny na południe od Kościerzyny)
# Dialekt południowo-zachodni (okolice Borzyszków i Brzeźna Szlacheckiego w pow. chojnickim).
Nawet na samym Półwyspie Helskim słychać wyraźną różnicę pomiędzy rybacką gwarą np. w Jastarni a tą z Kuźnicy czy Chałup, nie mówiąc o niemal "zupełnie innym" języku rolników z okolic Kartuz. Między innymi dlatego na Półwyspie twierdzi się, że Kaszubi są do Władysławowa, dalej to już tylko Górale...;-)

Donos z dnia 08-11-2012, a dokładniej z godziny 09:16
Czwartek przyniósł chmury, deszcz i silny wiatr. Trzeba to jakoś przetrwać (różne są na to sposoby), a jutro już będzie lepiej -może nie słoneczniej, ale sucho i niemal bez wiatru.

Donos z dnia 06-11-2012, a dokładniej z godziny 08:53
Nie jest źle, ale za dobrze też nie jest. W wodzie i powietrzu około +10C, wietrznie (WNW 5 Bf), czasem coś popada, czasem zaświeci. Trzeba do tego przywyknąć, bo w listopadzie taki typ pogody na pewno długo się jeszcze utrzyma się, a przynajmniej w tym tygodniu.

Donos z dnia 04-11-2012, a dokładniej z godziny 09:06
Z takim porankiem niedziela wygląda naprawdę dobrze. Cieszmy się nią, wykorzystajmy na długi spacer, bo poniedziałek już nie będzie taki śliczny.

Donos z dnia 02-11-2012, a dokładniej z godziny 09:41
Polska jest pod wpływem (jak to w długi weekend) niżu XANTHIPPE znad Morza Norweskiego. Front atmosferyczny z opadami deszczu przemieszcza się z zachodu na wschód, stąd w ciągu dnia opady będą powoli zanikać, a wieczorem padać będzie już tylko na wschodniej granicy.
Temperatura wyrównana w okolicach +10C. Wiatr południowy i południowo-zachodni, przeważnie słaby i umiarkowany, tylko na wybrzeżu silny. Ciśnienie będzie rosło.

Na pogodę nie możemy narzekać - ostatni dzień października był słoneczny, pierwszy dzień listopada również, a i dziś błękitu nieba w Jastarni nie brakuje. Dopiero jutro pogoda może troszkę się popsuć, ale w niedzielę znów powinno być pogodnie. Poza tym w powietrzu i wodzie +10C, umiarkowany wiatr z południa i zupełny spokój pustych plaż. W ten sposób znów jesteśmy niczym w raju: nad nami błękit nieba, przed nami plaża, a dookoła nic tylko woda i woda.

No właśnie. Jeśli już jesteśmy przy wodzie, to zastanówmy się skąd na naszym wąskim pasku piasku jest woda, a konkretniej słodka woda do picia, bo tej słonej u nas nie brakuje. Właściwie to nie słonej, a słonawej, bo ze względu na niskie zasolenie Bałtyk zalicza się do wód słonawych (mezohalinowych) i określa morzem półsłonym. Średnie zasolenie u nas wynosi ok. 7 ‰, co jest niczym w porównaniu z zasoleniem na przykład Atlantyku (35 ‰), nie mówiąc o Morzu Czerwonym (42 ‰) czy Martwym (276‰!!!). Ale wróćmy na Półwysep Helski.

Otóż dawnymi czasy wodę pitną uzyskiwało się ze zwykłych studni, która wprawdzie mała leciutko słonawy posmaczek, to jednak dawała się pić, choć wg dzisiejszych standardów daleko jej było do doskonałości. Jednak już w roku 1904 (jak donosi niezastąpiony Starszy referent dla spraw turystyki w Ministerstwie Robót Publicznych Pan Mieczysław Orłowicz) wykopano w Helu studnie artezyjską i przekonano się, że górna aluwjalna warstwa piasku sięga do 55 m, później do 99 m. warstwa dyluwjalna, wreszcie w poziomie 106,5 m. zaczyna się warstwa kredowa, w której trafiono na żyłę wody słodkiej, pochodzącej prawdopodobnie ze stałego lądu. Potem w 1931 w pobliżu portu wojennego również w Helu wywiercono pierwszą studnię artezyjską głęboką na 157 m, samoczynnie podnoszącą wodę do 60cm nad poziom terenu. Drugą studnię wywiercono w 1938 r. Pierwsze linie wodociągowe zasilały port wojenny i koszary w "Jantarowej Checzy", a całość sieci wodociągowej (bez podziemnych schronów na hydrofornie) oddano oficjalnie do eksploatacji na kilka tygodni przed wybuchem wojny. I tak to właśnie się zaczęło.

Dziś woda w półwyspowych kranach pochodzi z ujęcia wody w Cetniewie, które zostało wybudowane w 1978, a 1995 wzbogaciło się o stacje uzdatniania. W jego skład wchodzi 7 studni głębinowych, które zaopatrują w wodę Władysławowo, Jastarnię, Juratę, Kuźnicę i Chałupy. Maksymalna wydajność ujęcia wynosi 400 m3/h, a woda spełnia wszelkie normy tak polskie jak i Uni Europejskiej oraz Światowej Organizacji Zdrowia WHO. W czasie sezonu letniego, gdy zużycie wody na Półwyspie rośnie niemal 50-krotnie do systemu dołącza ujęcie wody w Juracie, które umożliwia utrzymanie odpowiedniego ciśnienia wody w Jastarni, Juracie i Kuźnicy. W skład ujęcia wchodzą 2 studnie głębinowe i zestaw filtrów, oraz zbiornik retencyjny o pojemności 1000 m3. Maksymalna wydajność ujęcia wynosi 80 m3/h.

Donos z dnia 01-11-2012, a dokładniej z godziny 13:29
Pierwszego dnia listopada warto tez wspomnieć o typowo słowiańskich obchodach DZIADÓW, do których nawiązuje znana lektura szkolna. Dziady to zwyczaj Słowian i Bałtów, wywodzący się z przedchrześcijańskich obrzędów. Jego zasadniczym celem było nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych i pozyskanie ich przychylności. Dziady obchodzone były w noc z 31 października na 1 listopada, zwaną też Nocą Zaduszkową.

W najbardziej pierwotnej formie obrzędu dusze należało ugościć (np. miodem, kaszą i jajkami), aby zapewnić sobie ich przychylność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach. Wędrującym duszom oświetlano drogę do domu rozpalając ogniska na rozstajach, aby mogły spędzić tę noc wśród bliskich (echem tego zwyczaju są współczesne znicze). Ogień mógł jednak również uniemożliwić wyjście na świat upiorom – duszom ludzi zmarłych nagłą śmiercią, samobójców itp (między innymi w tym celu rozpalano go na podejrzanej mogile). W niektórych regionach Polski, np. na Podhalu w miejscu czyjejś gwałtownej śmierci każdy przechodzący miał obowiązek rzucić gałązkę na stos, który następnie co roku palono.

Ciekawostką pozostają fakt, że w tym dniu niektóre czynności były zakazane: na przykład wylewanie wody po myciu naczyń przez okno, by nie oblać zabłąkanej tam duszy i palenie w piecu, bowiem tą drogą dusze dostawały się niekiedy do domu.

Donos z dnia 01-11-2012, a dokładniej z godziny 09:21
Pierwszy dzień listopada to Święto Wszystkich Świętych. Natomiast Święto Zmarłych przypada dopiero jutro, czyli w tak zwany Dzień Zaduszny (za dusze zmarłych).
Święto Wszystkich Świętych wprowadził papież Grzegorz IV w roku 834, natomiast obchody Dnia Zadusznego zapoczątkował w chrześcijaństwie w roku 998 św. Odylon, opat z Cluny, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Na dzień modłów za dusze zmarłych — stąd nazwa „Zaduszki” — wyznaczył pierwszy dzień po Wszystkich Świętych. W XIII wieku ta tradycja rozpowszechniła się w całym Kościele katolickim.

Tradycja czczenia zmarłych istniała oczywiście od zawsze i na każdym kontynencie, ale w Europie ma swój początek w starym celtyckim święcie "Samhain". Samhain (śmierć ciała) oznaczał dla naszych przodków początek nowego roku. Może to dziwne, że początek roku zaczynał się dla Celtów 1 listopada, ale należy sobie uświadomić, że Celtowie byli rolnikami i dla nich żniwa zaczynały się sianiem ozimin, czyli obdarowaniem zaczątkiem życia gleby śpiących jeszcze pól.

Kolejną ciekawostką jest fakt, że wszystkie zawsze obchodzono to święto dokładnie lub mniej więcej w tym samym dniu, w którym według sprawozdania Mojżeszowego rozpoczął się potop, tzn. 17 dnia drugiego miesiąca - miesiąca odpowiadającego w przybliżeniu naszemu listopadowi. Tak więc w tradycji żydowskiej początek temu świętu dało składanie hołdu ludziom, którzy zginęli w kataklizmie potopu.
Natomiast na Słowacji w zaduszkową noc zostawiano na stole chleb lub inne potrawy. Ludzie chcieli w ten sposób uczcić zmarłych, którzy mieli w tym czasie przychodzić do domu.
Brytyjczycy wrzucają do ogniska kamienie, warzywa, orzechy by odgonić złe duchy. Ludzie robili też zagłębienia w rzepie i dyni i wstawiali świece by odgonić złe duchy z domu.

Meksykańskie obrzędy ku czci zmarłych trwają dłużej niż w Polsce i mają zupełnie inny charakter. Tradycyjnie ceremonie odbywają się w trzech miejscach - w domu, w kościele (Meksykanie są katolikami) i na cmentarzu. W dniach 27 i 28 października w ich domach rozpoczyna się wielkie sprzątanie - w najbliższych dniach, przybędą bowiem na ziemię dusze zmarłych. Należy je przywitać z szacunkiem, który objawia się miedzy innymi czystym mieszkaniem. Wznosi się też tzw. ofiarę, przeznaczoną dla dusz zmarłych krewnych. Zazwyczaj jest to odpowiednio zaadaptowany ołtarzyk domowy. Na ścianie pokoju zawieszane są obrazki świętych, a pod nimi ustawiany stół przykryty obrusem, na którym umieszcza się wiele różnych przedmiotów - lichtarze ze świecami, kadzielnice, figurki świętych i aniołków, wazony i słoiki z kwiatami oraz inne ozdoby.

Po udekorowaniu ołtarzyka domownicy ustawiają na stole naczynia z potrawami, a na kwietnym łuku zawieszają owoce i słodycze - pokarm dla dusz, które po przebyciu długiej drogi z zaświatów będą bardzo głodne. Są niewidzialne i żywią się tym, czego nie widać - woniami i fluidami czekających na nie potraw. Zgodnie z wierzeniami, na ziemię najpierw przybywają dusze zmarłych dzieci, zwane aniołkami. Oznajmia to bicie kościelnych dzwonów 31 października o godzinie 20. Wtedy na stole Meksykanie stawiają więc to, co lubią dzieci, czyli słodycze. Aniołki odchodzą z domów następnego dnia, zwykle w południe, co również oznajmiają kościelne dzwony. Zbliża się czas przybycia dusz dorosłych, należy więc zmienić ofiarę. Teraz ustawia się na stole to, co oni lubili. Dostawia się na przykład popularnego w całym Meksyku indyka lub kurczaka w pikantnym sosie czekoladowym mole, a także tortillas i tamales, wypełnione ostro przyprawionymi farszami, czy specjalnie przygotowaną wieprzowinę. Na koniec zapala się kadzidło i każdemu ze zmarłych jedną dużą świecę. Tak przygotowany ołtarz czeka na przybycie dusz. Wszystko pozostanie na swoim miejscu do 3 listopada, kiedy nastąpi kolejny etap ceremonii - wymiana ofiar.

Z ołtarzyka zbiera się jedzenie oraz napoje - część przeznaczana jest dla członków najbliższej rodziny, reszta zostanie podarowana dalszym krewnym i powinowatym. Ci w zamian również przekazują jedzenie, aby jak mówią - krewni mogli spróbować tego, co zostawili umarli. Niekiedy wymieniane dary cała bliższa i dalsza rodzina spożywa wspólnie.

Donos z dnia 01-11-2012, a dokładniej z godziny 09:18
Dziś 1. listopada, czyli dzień poświęcony Wszystkim Świętym. Okazuje się, że Wszyscy Święci to nieco ponad 10.000 dusz (ich lista dostępna jest na tej stronie), które zyskały na ziemi i pewnie w niebie (piszę pewnie, bo z nieba nie mamy aktualnych danych) status Świętego. Dopiero drugi dzień listopada to Święto Zmarłych, czyli Dzień Zaduszny.Jest on poświęcony wszystkim innym duszom, czyli co tu dużo ukrywać większości naszych zmarłych krewnych, którzy do świętości potrzebują naszej modlitwy i pomocy. Według wierzeń ludowych przychodzą oni do naszych domów wieczorem 1 listopada. Stąd po wieczornej modlitwie powinno się na noc na pustym stole zostawić trochę chleba i nie palić w piecu, bo duchom ten ogień przeszkadza. Te zwyczaje wywodzą się jeszcze z czasów przed-chrześcijańskich i są nadal bardzo powszechne - to właśnie o nich traktuje lektura szkolna "Dziady" Mickiewicza. Kto nie czytał może przeczytać lub nie, ale na pewno warto uważać dziś na drogach, bo może być naprawdę niebezpiecznie.

Donos z dnia 01-11-2012, a dokładniej z godziny 09:17
Nowy miesiąc, nowe wiadomości. Donosy z poprzednich miesięcy i lat znajdziecie Państwo w naszym przepastnym ARCHIWUM.

=======================================================

Donosy z poprzednich miesięcy znajdziecie Państwo w naszym Archiwum.

Jeśli jakakolwiek fotografia z "Donosów" jest z Twoim udziałem, a z jakichkolwiek powodów jest Ci to nie rękę, napisz na adres info@augustyna.pl. Zdjęcie zostanie natychmiast usunięte z sieci i innych nośników. Tutaj natomiast znajdziecie pozostałe zasady wykorzystania naszych zdjęć.


Początek strony

Strona główna