OW AUGUSTYNA - Jastarnia |
Willa AUGUSTYNA - Jastarnia |
OW ŻEGLARZ - Jastrzębia Góra
Rezerwacja |
Cennik |
Dojazd |
O Półwyspie |
O nas |
Sznurki |
Teneryfa |
Księga Gości
Widok na morze |
Pogoda |
FAQ |
DVD |
FotoGaleria |
Donosy |
Pomoc |
Kontakt
***** Donosy prosto z plaży w Jastarni *****
Donosy pochodzą z plaży przed OW Augustyna w Jastarni.
Wiadomości z poprzednich lat znajdziecie w archiwum.
Donosy sponsoruje Apartament La Perla w El Medano.
Donos z dnia
30-10-2015, a dokładniej z godziny 08:40 W ten weekend pogodę w Polsce będzie kształtował rozległy wyż TOMOKA znad Rosji. Piatek zacznie się pogodnie na wschodzie kraju, a na zachodzie pochmurno z przejaśnieniami po południu. Wszędzie rano możliwe mgły. Temperatura od +11C na północy do +14C na południu kraju. Wiatr na ogół wschodni, słaby. Ciśnienie będzie rosnąć.
Od kilku dni jest pogodnie i w ten weekend nadal będzie pogodnie. Sporo słońca, temperatura wody i powietrza w okolicach +10C, brak deszczu, a wiatr słaby z kierunków południowych. Rano i wieczorem możliwe mgły i to będzie jedyne utrudnienie na drogach w ten weekend, jeśli nie liczyć tłoku, pośpiechu i lekkomyślności kierowców oraz policyjnej akcji ZNICZ, które zawsze towarzyszą Wszystkim Świętym. Pogoda będzie więc prosta drut i taka powinna się utrzymać również przez następne dni. Przymrozków na Półwyspie spodziewamy się najwcześniej w drugiej połowie listopada, a najpewniej jeszcze później, czyli w grudniu.
Oczywiście najważniejszym punktem tego weekendu będzie niedziela 1. listopada, czyli dzień poświęcony Wszystkim Świętym. Okazuje się, że Wszyscy Święci to nieco ponad 10.000 dusz (ich lista dostępna jest na tej stronie), które zyskały na ziemi i pewnie w niebie (piszę pewnie, bo z nieba nie mamy aktualnych danych) status Świętego. Dopiero drugi dzień listopada to Święto Zmarłych, czyli Dzień Zaduszny. Jest on poświęcony wszystkim innym duszom, czyli co tu dużo ukrywać większości naszych zmarłych krewnych, którzy do świętości potrzebują naszej modlitwy i pomocy.
Święto Wszystkich Świętych wprowadził papież Grzegorz IV w roku 834, natomiast obchody Dnia Zadusznego zapoczątkował w chrześcijaństwie w roku 998 św. Odylon, opat z Cluny, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Na dzień modłów za dusze zmarłych — stąd nazwa „Zaduszki” — wyznaczył pierwszy dzień po Wszystkich Świętych. W XIII wieku ta tradycja rozpowszechniła się w całym Kościele katolickim.
Tradycja czczenia zmarłych istniała oczywiście od zawsze i na każdym kontynencie, ale w Europie ma swój początek w starym celtyckim święcie "Samhain". Samhain (śmierć ciała) oznaczał dla naszych przodków początek nowego roku. Może to dziwne, że początek roku zaczynał się dla Celtów 1 listopada, ale należy sobie uświadomić, że Celtowie byli rolnikami i dla nich żniwa zaczynały się sianiem ozimin, czyli obdarowaniem zaczątkiem życia gleby śpiących jeszcze pól.
Kolejną ciekawostką jest fakt, że zawsze obchodzono to święto dokładnie lub mniej więcej w tym samym dniu, w którym według sprawozdania Mojżeszowego rozpoczął się potop, tzn. 17 dnia drugiego miesiąca - miesiąca odpowiadającego w przybliżeniu naszemu listopadowi. Tak więc w tradycji żydowskiej początek temu świętu dało składanie hołdu ludziom, którzy zginęli w kataklizmie potopu. W wielu krajach w zaduszkową noc zostawiano i zostawia się na stole na noc chleb lub inne potrawy. Ludzie chcieli w ten sposób ugościć zmarłych, którzy mogą w tę noc odwiedzić ich w domu. Inne narody obawiaja się duchów i na przykład Brytyjczycy wrzucają do ogniska kamienie, warzywa, orzechy by odgonić złe duchy. Robią też zagłębienia w rzepie i dyni i wstawiają tam świece by odgonić złe duchy z domu.
Bardzo ciekawie jest w Meksyku. Meksykańskie obrzędy ku czci zmarłych trwają dłużej niż w Polsce i mają zupełnie inny charakter. Tradycyjnie ceremonie odbywają się w trzech miejscach - w domu, w kościele (Meksykanie są katolikami) i na cmentarzu. W dniach 27 i 28 października w ich domach rozpoczyna się wielkie sprzątanie - w najbliższych dniach, przybędą bowiem na ziemię dusze zmarłych. Należy je przywitać z szacunkiem, który objawia się miedzy innymi czystym mieszkaniem. Wznosi się też tzw. ofiarę, przeznaczoną dla dusz zmarłych krewnych. Zazwyczaj jest to odpowiednio zaadaptowany ołtarzyk domowy. Na ścianie pokoju zawieszane są obrazki świętych, a pod nimi ustawiany stół przykryty obrusem, na którym umieszcza się wiele różnych przedmiotów - lichtarze ze świecami, kadzielnice, figurki świętych i aniołków, wazony i słoiki z kwiatami oraz inne ozdoby.
Po udekorowaniu ołtarzyka domownicy ustawiają na stole naczynia z potrawami, a na kwietnym łuku zawieszają owoce i słodycze - pokarm dla dusz, które po przebyciu długiej drogi z zaświatów będą bardzo głodne. Są niewidzialne i żywią się tym, czego nie widać - woniami i fluidami czekających na nie potraw. Zgodnie z wierzeniami, na ziemię najpierw przybywają dusze zmarłych dzieci, zwane aniołkami. Oznajmia to bicie kościelnych dzwonów 31 października o godzinie 20. Wtedy na stole Meksykanie stawiają więc to, co lubią dzieci, czyli słodycze. Aniołki odchodzą z domów następnego dnia, zwykle w południe, co również oznajmiają kościelne dzwony. Zbliża się czas przybycia dusz dorosłych, należy więc zmienić ofiarę. Teraz ustawia się na stole to, co oni lubili. Dostawia się na przykład popularnego w całym Meksyku indyka lub kurczaka w pikantnym sosie czekoladowym mole, a także tortillas i tamales, wypełnione ostro przyprawionymi farszami, czy specjalnie przygotowaną wieprzowinę. Na koniec zapala się kadzidło i każdemu ze zmarłych jedną dużą świecę. Tak przygotowany ołtarz czeka na przybycie dusz. Wszystko pozostanie na swoim miejscu do 3 listopada, kiedy nastąpi kolejny etap ceremonii - wymiana ofiar.
Z ołtarzyka zbiera się jedzenie oraz napoje - część przeznaczana jest dla członków najbliższej rodziny, reszta zostanie podarowana dalszym krewnym i powinowatym. Ci w zamian również przekazują jedzenie, aby jak mówią - krewni mogli spróbować tego, co zostawili umarli. Niekiedy wymieniane dary cała bliższa i dalsza rodzina spożywa wspólnie.
W Polsce tez mamy wiele tradycji związanych z dniem zadusznym. Według wierzeń ludowych zmarli przychodzą do naszych domów wieczorem 1 listopada. Stąd po wieczornej modlitwie powinno się na noc na pustym stole zostawić trochę chleba i nie palić w piecu, bo duchom ten ogień przeszkadza. Te zwyczaje wywodzą się jeszcze z czasów przed-chrześcijańskich i są nadal bardzo powszechne - to właśnie o nich traktuje lektura szkolna "Dziady" Mickiewicza. Kto nie czytał może przeczytać lub nie, ale na pewno musi dziś i przez cały weekend bardzo uważać na drogach, bo może być naprawdę niebezpiecznie. Donos z dnia
27-10-2015, a dokładniej z godziny 08:46
| Wczoraj, dziś i w najbliższym czasie czeka nas na półwyspie typowa jesienna pogoda spokojnego jesiennego wyżu. Dużo słońca, mało wiatru, temperatura w dzień lekko powyżej, a w nocy poniżej +10C. Rano i wieczorem możliwe mgły. Taki pogodny, jesienny spleen, bo zima nam na razie na pewno nie grozi! |
Donos z dnia
25-10-2015, a dokładniej z godziny 12:25
| Może i nie jest najgorzej, ale i najlepiej też nie jest. Dużo chmur, mewy nie dość latają, to jeszcze wydają te swoje odgłosy. Wieczorem się rozwieje, a w poniedziałek podobno wypogodzi. Na wypadek, gdyby się jednak nie rozpogodziło, mamy kilka słonecznych fotek obok. Tak na wszelki wypadek. |
Donos z dnia
24-10-2015, a dokładniej z godziny 10:01
| Może i ostatnio nie było za ciekawie, ale ta sobota z nawiązką odrabia straty: jest stosunkowo ciepło, spokojnie, słonecznie i... pusto. Jutro w dodatku śpimy o godzinę dłużej, czyli dziś jest dobry moment na dłuższą wycieczkę czy spacer, bo okoliczności przyrody jak na razie zachęcają, a jutrojuż tak ładnie nie będzie... |
Donos z dnia
23-10-2015, a dokładniej z godziny 10:10 Dzisiaj, i wcale nie ze względu na wybory parlamentarne, nasz piękny kraj będzie podzielony: północno-wschodnia Polska pozostanie pod wpływem niżu ULI znad Finlandii, a pozostała część kraju będzie pozostawać pod wpływem wyżu QUINTA znad Niemiec. Te dwa olbrzymie układy baryczne niczym wielkie, kręcące się tryby (niż niezgodnie, a wyż zgodnie ze wskazówkami zegara) "zasysają" z prędkością do 7 stopni w skali Beauforta nad nasz cudowny kraj wilgotne, lecz stosunkowo ciepłe powietrze znad Atlantyku. Stąd dzisiaj wszędzie zachmurzenie duże z możliwymi opadami deszczu lub mżawki. Po południu od zachodu zacznie się powoli przejaśniać. Temperatura od +9C na południowym wschodzie do +14C na północnym zachodzie. Wiatr zachodni, umiarkowany. Na Wybrzeżu silny z porywami do 75 km/h. Wiatr po południu będzie słabł. Ciśnienie będzie powoli rosło.
Już wieje, a wiać będzie jeszcze mocniej. Na szczęście nie będzie padać, bo co miało spaść, już chyba spadło, czyli piątek będzie bardzo wietrzny, a wieczorem pewnie nawet pogodny. Sobota zapowiada się złoto-polsko-jesiennie, czyli pogodnie i sucho, a w niedzielę znów zachmurzy się, rozwieje się i popada.
Kolejne dni przyniosą pogodę zmienną, ale całkiem przyzwoitą, bez żadnych spektakularnych załamań z temperaturą w wodzie i powietrzu oscylującą wokół +10C. W każdym razie tako rzecze prognoza, a podobno bez względu na to czy prognoza jest numeryczna, czy zrobiona przez profesjonalnego synoptyka, czy też przez górala albo ciocię Zosię, to ma takie samo prawdopodobieństwo sprawdzenia się równe dokładnie 50%, czyli albo się sprawdzi, albo nie.
Wiadomo na pewno, że im prognoza dłuższa, tym mniej dokładna, czyli prognozy na jutro ma największą szansę się sprawdzić, a prognoza 17 dniowa najmniejszą. Ciekawostką jest fakt, że pierwsza w miarę dokładna długoterminowa prognoza pogody powstała przy okazji budowy pierwszej bomby atomowej. Przedstawił ją latem 1945 roku amerykański meteorolog Jack Hubbard, aby można było wybrać odpowiedni dzień na przeprowadzenie pierwszej próby jądrowej. Ta pierwsza długoterminowa prognoza (na 3 tygodnie) sprawdziła się niemal co do joty, co było o tyle łatwe, bo dotyczyła pustyni. W naszym klimacie nie jest to takie proste i chyba raczej na razie niemożliwe. Niestety.
A dlaczego tak się dzieje? Przyczyn jest tysiące, a najważniejsze to fakt, że nie do końca znamy jeszcze fizykę i mechanikę atmosfery, nie ma wystarczającej liczby stacji pomiarowych czy sondaży atmosfery, a są olbrzymie obszary niemal zupełnie bez takich stacji, czyli bez danych wejściowych dla superkomputerów, które wtedy te dane muszą niejako "zgadywać" czy też inaczej mówiąc aproksymować. Jest też tzw. "efekt motyla", czyli na przykład fakt pojawienia się niewielkiego, wcześniej nieprzewidzianego niżu, może mieć kolosalny wpływ na pogodę na całym kontynencie, a nawet na całym świecie. Okazuje się nawet, że prognozy mogą się nie sprawdzić z powodu pary wodnej unoszącej się nad kominami fabryk czy smogu wiszącego nad miastem. Do tego dorzucają swoje 5 groszy wulkany, samoloty, zmiany pogodowe nad zbiornikami retencyjnymi, ogołacanymi z drzew obszarami leśnymi, autostradami i innymi obiektami wzniesionymi przez człowieka, mającymi coraz większy wpływ na zjawiska zachodzące w atmosferze. Wynika z z tego, że jak na razie na 100% sprawdzalność prognozy pogody nie mamy co liczyć. Niestety.
Możemy za to liczyć na 100% na zmianę czasu w ten weekend, czyli będziemy mogli pospać o 1 godzinę dłużej z powodu zmiany czasu na zimowy. Poniżej dwie regułki, które wyjaśniają co i jak z tymi zmianami czasu:
# Zmianę czasu z letniego na zimowy dokonujemy w nocy z ostatniej soboty na niedzielę października przesuwając wskazówki zegara 1 godzinę do tyłu (śpimy tej nocy o tę godzinę dłużej). # Zmianę czasu z zimowego na letni dokonujemy w nocy z ostatniej soboty na niedzielę marca przesuwając wskazówki zegara o 1 godzinę do przodu (śpimy tej nocy o tę godzinę krócej).
Czas letni (czyli ten, który teraz mamy i za chwile zmienimy) to czas lokalny, który dany kraj przyjmuje dla danego okresu, zazwyczaj różniący się o godzinę od standardowego czasu geograficznego. Zmiana ta ma spowodować efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego. Latem standardowy czas geograficzny jest przesuwany o godzinę do przodu, więc czas aktywności człowieka jest lepiej dopasowany do godzin, w których jest najwięcej światła słonecznego. Zmiana czasu na letni powoduje, że wschód i zachód słońca jest o godzinę później. Dzięki temu jasno robi się np. o godzinie 6 zamiast godziny 5 a ciemno o godzinie 21 zamiast o godzinie 20. Większość ludzi wstaje po godzinie 6 i kładzie się spać po godzinie 21 - w związku z tym przy zmianie czasu na letni przez krócej musimy miec włączone światło. Do oznaczania czasu letniego stosowany jest skrót DST pochodzący od ang. określenia Daylight Saving Time.
Zmianę czasu stosuje się w około 70 krajach na całym świecie. Obowiązuje on we wszystkich krajach europejskich (z wyjątkiem Islandii) i wielu innych, m.in. w USA, Kanadzie, Meksyku, Australii i Nowej Zelandii. Jedynym wysoko uprzemysłowionym państwem, które nie wprowadziło czasu letniego, jest Japonia. Donos z dnia
21-10-2015, a dokładniej z godziny 11:34
| I znów zdarzyła się nam dzisiaj chwilka ze słońcem, choć ogólnie jest raczej szaro niż błękitnie. Dobra wiadomość jest taka, że najbliższe dni przyniosą delikatne ocieplenie, a jutro może również trochę słońca. Niestety pojutrze rozwieje się do 6-7 stopni w skali Beauforta i popada... |
Donos z dnia
19-10-2015, a dokładniej z godziny 16:29
| W końcu wyszło na chwilę słońce i okazało się, że mamy piękna jesień. Niestety zaraz zaszło i zrobiło się szaro. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - po niemal 3 tygodniach cyrkulacji wschodniej w tym tygodniu przechodzimy na cyrkulację zachodnią, czyli wiatr zacznie nieść wprawdzie wilgotne, ale cieplejsze powietrze z zachodu. Z czasem może nie zrobi się ładniej, ale zrobi się o parę stopni cieplej. I w dodatku jest nadzieja na pogodny weekend. |
Donos z dnia
16-10-2015, a dokładniej z godziny 10:04 Dzisiaj będziemy pozostawać pomiędzy wyżem OLDENBURGIA znad Rosji, a niżem STEFAN znad północnych Włoch. W Polsce dzień będzie niezbyt ciekawy - pochmurno z możliwością słabego deszczu. Temperatura od +10C w tradycyjnie chłodnych Suwałkach, do +18C w równie tradycyjnie ciepłym Wrocławiu. Wiatr południowo-wschodni, umiarkowany. Ciśnienie bez większych zmian.
Złota Polska Jesień płynnie przeszła w Jesień, czyli za oknem wczoraj było, dzisiaj jest, a w weekend będzie szaro, buro, mokro i wietrznie. Temperatury w wodzie i powietrzu delikatnie powyżej +10C, czyli da się przeżyć, ale szału nie ma. Najładniejsza z tego weekendu ma być sobota - być może zaświeci słońce. Nadchodzący tydzień też nie najlepszy. Jedyne co dobre, to fakt, że przymrozków na Półwyspie spodziewamy się nie wcześniej niż w listopadzie - Bałtyk ma mniej więcej +11C i na razie nie pozwala na poranny szron na szybach na naszym wąskim pasku piasku.
I dziś właśnie na temperaturze się skupimy, a konkretnie na wspomnianej temperaturze wody. Wiatr ciagle wieje i wiać będzie, jednak woda ma teraz już tylko około +11C. Oczywiście ludzie nadal pływają i pływać będą przez cały rok. I dobrze, ale trzeba zachować pewne reguły i dlatego przypominamy kolejny raz trochę przydługi tekst poniżej. Mam nadzieję, że lektura tych kilku akapitów choć jednej osobie pomoże nie zrobić sobie krzywdy.
Kiedyś wystarczyło pojawić się na wodzie na początku kwietnia by stać bohaterem. Dziś nawet w styczniu, jeśli nie codziennie, to przynajmniej w weekend można kogoś gdzieś spotkać na wodzie, a ludzie w całym kraju pływają nic nie robiąc sobie z panującej pory roku.
Może zimy są łagodniejsze, może ludzie twardsi, może pianki cieplejsze, a może niektórzy wolą bardziej zimną wodę niż odkurzanie mieszkania w sobotę...? A może stoją za tym wiadome służby tajne, jawne i dwupłciowe.? A może nie wiadomo o co chodzi, więc chodzi o pieniądze.? No nie wiadomo i już, a naukowcy radzieccy wspólnie z amerykańskimi jeszcze nie wypracowali stanowiska w tej sprawie. Zanim to się stanie proponowałbym zająć się odpowiedzią na o wiele ważniejsze pytanie, a mianowicie: Co zrobić, aby windsurfing jesienią i zimą był nie tylko możliwy, ale również przyjemny?
Pierwsza sprawą o której należy bezwzględnie pamiętać jest stan techniczny sprzętu do pływania. Należy sprawdzić wszystko jeszcze zanim wybierzemy się na spot i jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości choćby co do halslinki, naprawdę lepiej pozostać w domu i pomóc żonie w porządkach (wiem, wiem. ale trzeba być twardym, a nie miętkim).Nawet najdrobniejsza awaria w lodowatej wodzie staje się natychmiast bezpośrednim i realnym zagrożeniem życia. Hipotermia, bo o niej tu mowa, może w skrajnym przypadku zakończyć się śmiercią, ale na szczęście wcale nie musi. Zatrzymajmy się więc chwileczkę, aby lepiej poznać to zjawisko.
Hipotermia to stan organizmu, w którym temperatura ciała jest niższa od bezwzględnego minimum normy fizjologicznej (+36C). Wato sobie uświadomić, że człowiek bez pianki w wodzie o temperaturze +5C może przeżyć tylko około pół godziny, przy czym ostatnie 10 minut będzie już raczej nieprzytomny. Pierwszym objawem wychłodzenia są dreszcze i dygotanie. Wtedy jeszcze możemy sobie pomóc natychmiast wracając na brzeg do ciepłego domu, żeby napić się czegoś gorącego i zjeść coś ciepłego. Jeśli tego nie zrobimy to pływając i dalej wychładzając swój organizm możemy liczyć tylko na pomoc innych, która może nadejść, ale niekoniecznie i nie zawsze na czas (a ma on tu znaczenie krytyczne i jest mierzony w minutach, a nie godzinach).
W każdym razie, żeby sprawę hipotermii doprowadzić do końca trzeba jeszcze napisać, że jej kolejnymi objawami jest ból i stopniowe osłabienie całego ciała. Najpierw traci się siły w rękach i nogach. Następnie ogólne osłabienie przechodzi w zdrętwienie, któremu towarzyszą skurcze. Później zupełnie ustają dreszcze i skurcze, a pojawia się apatia, spokój, utrata poczucia czasu, brak wrażliwości na bodźce i niezborność ruchowa, a na koniec utrata świadomości. A później to już chyba tylko to słynne światełko w tunelu.
Znamy już więc naszego głównego wroga, ale mamy sprawny sprzęt i prognozowane na dziś 5 Beaufortów potwierdza się nie tylko w każdym pogodowym serwisie, ale również za oknem. Cóż więc robić? To proste, oczywiście najpierw zjeść śniadanie! Dobre śniadanie nie tylko zwiększy ci przemianę materii potrzebną do utrzymania jak najwyższej temperatury ciała, ale jeszcze da czas na zadzwonienie do kilku kolegów, bo nigdy, nawet w lecie, nie wolno pływać samemu, a w zimie pływanie samemu powinno chyba być karalne.
Teraz z kuchni zabieramy duży termos z gorącą i słodką kawą. Może oczywiście być też herbata, ale kofeina w tym wypadku chyba jest stosowniejsza. Aha, żeby nie było wątpliwości: NIE zabieramy żadnego alkoholu. Alkohol wbrew pozorom wcale nie rozgrzewa, ale powoduje tylko rozszerzenie naczyń krwionośnych, które daje złudne poczucie ciepła, choć tak naprawdę organizm wychładza się "po koniaczku" o wiele szybciej.
Dobra, wszystko już wiemy i mamy, czyli możemy jechać. Pamiętajmy jednak, żeby się odpowiednio ubrać. Tak jak nikomu nie przychodzi do głowy chodzenie zimą w T-shircie, tak i Wam zimą nie powinna przyjść do głowy letnia pianka.Kilka dni lub tygodni wcześniej stajemy więc przed swoją szafą i oznajmiamy rodzinie: kochanie, ja nie mam co na siebie włożyć i po większej lub mniejszej awanturze pieniądze przeznaczone za zimowe kozaczki w najmodniejszym w tym sezonie kolorze wydajemy na porządną zimową piankę, wysokie buty, ciepłe rękawiczki, czapkę neoprenową i kamizelkę asekuracyjną.
Pianka musi mieć 5mm grubości i być najmniej półsucha. Można tez stosować dodatkową bieliznę neoprenową lub nakładać dwie pianki. Jednak najbardziej narażonymi na utratę ciepła są głowa, nogi i ręce. O ile kamizelkę asekuracyjną, kaptur na głowę i wygodne buty (muszą być za kostki, bez suwaka oraz z gumą na podeszwie i grzbiecie najlepiej wraz z neoprenowymi skarpetami) stosunkowo łatwo dopasować, to rękawice już niestety nie. Muszą być grube, ale nie za bardzo, żeby nie ograniczały ruchów palców. Jest wiele typów rękawiczek, ale w zimowych warunkach chyba najlepiej sprawdzają się te bez palcy, ale za to z otworem w środku dłoni. Stanowią chyba najlepszy kompromis pomiędzy utrzymywaniem temperatury palcy i nie pogarszaniem "chwytności" dłoni. Dobrym pomysłem jest też uszczelnienie połączeń rękawiczki-pianka-buty za pomocą tzw. "szarej taśmy".
OK., teraz już pozostało tylko przekonać samego siebie, że zimna woda jest mimo wszystko lepsza od sobotniej kontemplacji sześcio-paka na stole i sześciu-fałdu na brzuchu i można jechać. Po przybyciu na spot najpierw składamy zestaw i jeszcze raz dokładnie go sprawdzamy. Później pijemy coś gorącego i jemy coś słodkiego, przebieramy się w piankę i. nie, nie, nie, jeszcze nie idziemy na wodę. Na razie robimy intensywna rozgrzewkę. Rozgrzewka jest konieczna i bezwzględnie wymagana. Nie dość, że zimne ścięgna i mięśnie są bardzo podatne na urazy, to jeszcze rozgrzane i rozciągnięte mięśnie znacznie poprawią twoją kontrolę nad zestawem na wodzie. W czasie zimowej rozgrzewki należy jednak ze względu na temperaturę stosować mniej streaching'u, a więcej rozgrzewających, intensywnych przebieżek czy pajacyków.
Dopiero teraz możemy iść na wodę. Pamiętajmy jednak o tym, żeby starać się ograniczać kontakt z wodą, bowiem przebywanie w wodzie drastycznie skróci nasz czas przebywania na desce. W wodzie zmarzniemy i stracimy siły o wiele szybciej. Starajmy się więc wykonywać te elementy, które już umiemy i pływać intensywnie, tzn. unikać długich halsów, podczas których stygniemy. Krótkie halsy, szybkie i energetyczne rufy, bardziej freeride niż wave, bardziej freemove niż freestyle. Gdy jest naprawdę zimno ograniczmy nasze pływanie do jednego zejścia na wodę trwającego nie dłużej niż godzinę. Po prostu przyjeżdżamy, taklujemy się, rozgrzewamy, pływamy i wracamy do domu. Po pływaniu najpierw pijemy coś ciepłego i jemy coś słodkiego jednocześnie starając się rozgrzać, później przebieramy się, dopiero wtedy taklujemy sprzęt i szybko wracamy do domu. Przecież jednak obiecaliśmy odkurzyć ten cholerny dywan w dużym pokoju.
PS Nawet najbardziej wypasiony " debeściacki zestaw zimowy" nigdy nie zastąpi zwykłego i zupełnie nie-coolowego zdrowego rozsądku. Donos z dnia
13-10-2015, a dokładniej z godziny 09:00
| Było miło, ale się skończyło, bo najbliższe dni słoneczne już raczej nie będą, a dzisiaj w dodatku nieco popada. Jeśli dodamy do tego nieco wiatru z SE, to robi nam się przewiewna jesienna szaruga. Niby nic strasznego, bo ani wiatru, ani deszczu za dużo nie będzie, ale miło nie jest. Jesień to jesień i tyle. |
Donos z dnia
11-10-2015, a dokładniej z godziny 18:15
| Ostatnio upałów raczej nie ma. To na pewno. Ale nie ma też deszczu i wilgoci. Jest za to sporo słońca, wiatru i dobrego samopoczucia. Jak na październik, to pogoda po prostu jest wspaniała, o czym dobitnie przekonamy się, gdy zacznie lać, a niebo będzie stalowe. Na szczęście w najbliższych dniach nie zanosi się na to. |
Donos z dnia
08-10-2015, a dokładniej z godziny 11:21
| Może i upału nie ma, może jest z rana nawet za rześko, może i to, może i tamto, ale takie słoneczne poranki nad morzem są po prostu piękne i nic tego zmienić nie może! |
Donos z dnia
07-10-2015, a dokładniej z godziny 09:54
| Słonecznie, pogodnie, wietrznie i jednocyfrowo w powietrzu, czyli jest dobrze, ale mogłoby być cieplej. Tym bardziej, że wschodnie 5-6 Beaufortów dodatkowo obniża temperaturę odczuwalną. Huhuha, wietrzna jesień jest zim-na! |
Donos z dnia
05-10-2015, a dokładniej z godziny 09:43
| Poniedziałek to ostatni dzień w tym tygodniu, o którym możemy powiedzieć, że jest ciepły. Od jutra powieje mocno zimnym wschodem i temperatury zrobia sie jednocyfrowe!!! Na szczęście będzie sucho i pogodnie, więc czapka i szalik oraz kurtka sprawę załatwią, no ale nie ma co się oszukiwać. Jesień idzie, nie ma na to rady! |
Donos z dnia
02-10-2015, a dokładniej z godziny 12:45
| Na naszym wąskim pasku piasku zwanym Półwyspem Helskim panuje spokój i oprócz stałych mieszańców oraz surferów trudno tu spotkać klasycznych wczasowiczów, co dziwi, bo pogoda jest wyśmienita, a temperatury znacząco wyższe niż w głębi lądu, gdyż Bałtyk o temperaturze około +15C nie pozwala na znaczące spadki temperatury poniżej tej granicy działając jak wielki kaloryfer. |
Donos z dnia
02-10-2015, a dokładniej z godziny 09:56 Pozostajemy pod wpływem znanego nam od tygodnia, rozległego wyżu NETTI, który kształtował pogodę w ostatnich dniach. Dzięki niemu będzie nie tylko pogodnie, ale również zacznie napływać do nas cieplejsze powietrze z południa. Dzień będzie słoneczny, tylko przed południem więcej chmur na północy. Rano zanikające zamglenia i lokalne mgły - głównie na południu. Temperatura wyrównana w okolicach +18C. Wiatr południowy, słaby, w dzielnicach północnych umiarkowany. Ciśnienie będzie spadać.
Babie Lato płynnie przechodzi w Złota Polska Jesień. Temperatury są coraz bardziej rześkie, ale w dalszym ciągu zdecydowanie powyżej +10C, czyli 'szafa gra', da się przeżyć. Dziś poranek nieco pochmurny, ale po południu będzie już słonecznie i pewnie jeszcze wietrznie, co ucieszy wind- i kitesurferów. Jutro niemal bezwietrznie, słonecznie i ciepło (do +18C), a w niedzielę jeszcze o kreskę cieplej, choć również o kreskę pochmurniej. Sucho. Najbliższy deszcz najwcześniej w przyszłym tygodniu.
Pogoda była, jest i będzie przyzwoita, dlatego dopóki jeszcze można, warto wykorzystać każdą pogodną godzinę na spacer czy inną aktywność na świeżym powietrzu. To dobry czas na małą wycieczkę po Półwyspie. Może być na rowerze, może być pieszo, a może być nawet samochodem, bo jest co zwiedzać na naszym wąskim pasku piasku, który kryje w sobie wiele tajemnic z dawnych czasów.
Otóż okazuje się, że wraz z odzyskaniem niepodległości przez Polskę w 1918 roku zdano sobie sprawę z niezwykłej przydatności Półwyspu Helskiego do celów wojskowych. Od tego momentu aż do lat 50-tych zarówno Polacy jak i Niemcy (w czasie okupacji) zbudowali tutaj wiele obiektów militarnych broniących rejonu Zatoki Gdańskiej. Młodszym czytelnikom przypominamy, że właśnie z powodu obecności wojska teren od Juraty do Helu był niedostępny dla postronnych aż do roku 1995 i przede wszystkim dlatego możemy się cieszyć do tej pory w tym rejonie prawie nienaruszoną urodą lasów.
Tym bardziej, że oprócz przyrody spotykamy tu liczne obiekty militarne. Szczególnie polecamy do zwiedzania opisywane na tych stronach: - zespół bunkrów tworzących Ośrodek Oporu Jastarnia, - olbrzymia armatę zwaną Adolf Kanone, - baterię armat im. Laskowskiego, - miejsce próby wysadzenia Półwyspu we wrześniu 1939, - torpedownie na Zatoce Puckiej, - baterię przeciwlotniczą w Jastarni, - baza minowców w 1939 w porcie w Jastarni.
To z pewnością dobry pomysł na spędzenie chwili wolnego czasu nie dość, że na świeżym powietrzu, to jeszcze w oparach historii i... jodu! Zapraszamy! Naprawdę warto! Donos z dnia
01-10-2015, a dokładniej z godziny 10:19
| Ostatni wieczór września 2015 był po prostu magicznie bajeczny, a pierwszy dzień października nie jest gorszy - rześki i słoneczny poranek, bezchmurne niebo i zachodni wiatr o sile 4 Bf zapowiadają nic innego jak prawdziwe Zimne Hawaje. Wszelkiej maści surferzy prawdopodobnie maja uśmiech od uch do ucha... |
Donos z dnia
01-10-2015, a dokładniej z godziny 09:56 Szast-prast i nie wiadomo kiedy, i nie wiadomo jak, ale wrzesień 2015 już za nami. We wrześniu bywało różnie, ale z pewnością ostatnie dni to była bajka - spokojnie, pusto, cicho, słonecznie, stosunkowo ciepło i prawdziwie babio letnio, choć z elementami złotej polskiej jesieni. No i był niezwykła pełnia, kiedy każde marzenie się spełnia. W tym to o pogodnym początku października.... Gdyby ktoś miał ochote sprawdzić jak dokładnie wyglądał wrzesień 2015, wszelkie donosy i zdjęcia znajdzie na naszej wrześniowej stronie. Zapraszamy! Podobno warto! Donos z dnia
01-10-2015, a dokładniej z godziny 09:38 Nowy miesiąc, nowe wiadomości. Donosy z poprzednich miesięcy i lat znajdziecie Państwo w naszym przepastnym ARCHIWUM.
=======================================================
Donosy z poprzednich miesięcy znajdziecie Państwo w naszym Archiwum.
Jeśli jakakolwiek fotografia z "Donosów" jest z Twoim udziałem, a z jakichkolwiek powodów jest Ci to nie rękę, napisz na adres info@augustyna.pl. Zdjęcie zostanie natychmiast usunięte z sieci i innych nośników. Tutaj natomiast znajdziecie pozostałe zasady wykorzystania naszych zdjęć.
Początek strony
Strona główna
|