OW AUGUSTYNA - Jastarnia |
Willa AUGUSTYNA - Jastarnia |
OW ŻEGLARZ - Jastrzębia Góra
Rezerwacja |
Cennik |
Dojazd |
O Półwyspie |
O nas |
Sznurki |
Teneryfa |
Księga Gości
Widok na morze |
Pogoda |
FAQ |
DVD |
FotoGaleria |
Donosy |
Pomoc |
Kontakt
***** Donosy prosto z plaży w Jastarni *****
Donosy pochodzą z plaży przed OW Augustyna w Jastarni.
Wiadomości z poprzednich lat znajdziecie w archiwum.
Donosy sponsoruje Apartament La Perla w El Medano.
Donos z dnia
30-04-2010, a dokładniej z godziny 08:09 Dziś, tak jak wczoraj, jesteśmy pod wpływem niżu znad Skandynawii, który steruje sunącym z zachodu na wschód chłodnym frontem atmosferycznym. Front, nie dość że sprowadzi ochłodzenie, to jeszcze nas nieco pokropi. Opady z nim związane pojawią się już przed południem na Pomorzu Zachodnim, a następnie będą przemieszczać się przez całe Pomorze w kierunku Mazur, gdzie dotrą wieczorem.
Zachmurzenie umiarkowane do małego, brak opadów, słaby wiatr i temperatury na poziomie +20C (a w głębi kraju nawet +25C) to wczorajsza i dzisiejsza rzeczywistość. Cieszmy się nią, bo niestety od jutra pogoda nie tyle, że się popsuje, ale na pewno ochłodzi się o dobrych kilka stopni. W ten sposób piątek wyrasta na najlepszy dzień tego niezbyt długiego weekendu, bo nie dość że będzie cieplutki, to jeszcze wieczorem dostarczy trochę wiatru spragnionym ślizgów windsurferom. W sobotę wiatr ucichnie wczesnym przedpołudniem, ochłodzi się o około 5C, ale nie powinno padać, a zachmurzenie nadal utrzymywać się będzie na akceptowanym, umiarkowanym poziomie. Podobna aura będzie panować w niedzielę, z tym że po południu wiatr powinien wzmóc swą siłę. Będzie on jednak bardziej przeszkadzał w spacerach po plaży nad pełnym morzem, niż pomagał windsurferom, bo będzie wiało z południowego wschodu, który to kierunek nie przydaje się zbytnio półwyspowo-zatokowym wielbicielom wiatru i wody. Pogorszenia pogody, czyli opadów deszczu, spodziewamy się dopiero w poniedziałek po południu. Taka chłodna aura utrzyma się przez cały nadchodzący tydzień i dopiero kolejny weekend może przynieść ocieplenie. Okazuje się, że jeżeli czegoś można być pewnym w naszym umiarkowanym klimacie o nieumiarkowanych zmianach pogody, to jest to coroczne majowe ochłodzenie, które wypada mniej więcej na początku maja, jak dowodzą tego statystyki meteo. W tradycji ludowej są to panowie Pankracy, Serwacy i Bonifacy oraz ich koleżanka "zimna Zośka". To co wyrabiają Pankracy, Serwacy i Bonifacy, czyli "źli na ogrody chłopacy" naukowo nazywamy wiosenną południkową wymianą mas powietrza. Na szczęście później jest już tylko lato, lato i lato, czyli nie ma tego zimnego, co by na gorące nie wyszło, a poza tym: "Suchy kwiecień (taki był), mokry maj (taki się zapowiada), będzie zboże niczym gaj!" - co w skrócie oznacza, że lato tego roku powinno być niezwykle upalne...;-) Donos z dnia
28-04-2010, a dokładniej z godziny 07:42 Dzisiaj nie jest najpiękniej, ale jest stosunkowo ciepło i stosunkowo pogodnie. Natomiast jutro i pojutrze nie będzie stosunkowo tylko bardzo, bardzo ciepło (w Trójmieście do +20C, na Półwyspie do +17C). Czy tego ciepła starczy na długi weekend? Na sobotę pewnie tak, na niedzielę może, ale na poniedziałek chyba już nie. Zresztą wszystko jest jeszcze możliwe. Pożyjemy, to zobaczymy. Donos z dnia
27-04-2010, a dokładniej z godziny 09:59 Istnieje obawa, że wczorajszy wieczorny widoczek należny sobie dobrze zapamiętać, bo kolejne dni nie będą należały do zbyt słonecznych. Może nie będą tak wilgotno-szare jak dzisiejszy poranek, ale raczej na pewno nie będą przypominały ostatnich dni. Czyżby Pani Natura znów chciała się popisać wątpliwym poczuciem humoru i w miarę zbliżania się tzw. weekendu majowego coraz bardziej psuła pogodę...? Donos z dnia
26-04-2010, a dokładniej z godziny 08:12 Kolejny dzień i kolejny piękny poranek. Reszta dnia ma być podobna i dopiero jutro pogoda lekko załamie się, czyli zachmurzy się i nieco popada. Donos z dnia
25-04-2010, a dokładniej z godziny 20:09 Ach... te wieczorne widoczki... zarówno z bliska, jak i z daleka... Donos z dnia
25-04-2010, a dokładniej z godziny 13:51 Jest tak pięknie, że aż chce się to namalować... Donos z dnia
25-04-2010, a dokładniej z godziny 07:01 Jest teraz i będzie przez cały dzień bezchmurnie, słonecznie i ciepło. Donos z dnia
24-04-2010, a dokładniej z godziny 21:29 Słonecznie i bezchmurnie, a także wiosennie oraz dość wietrznie - tak minęła nam sobota 24.04.2010r. Poza tym wędkarze podobno złowili więcej niż jednego łososia, a w porcie rybackim łodzie zamiast pływać jeździły na kółkach. Na koniec słońce nam zaszło i było po sobocie. Dzień jak co dzień..., ale gdyby ktoś miał ochotę na więcej zdjęć i krótki filmik, to zapraszamy do naszej najnowszej SłonecznejFotoVideoGalerii. Podobno warto... Donos z dnia
24-04-2010, a dokładniej z godziny 08:35 Jest bardzo słonecznie i umiarkowanie wietrznie (W 4 Bf). Po południu będzie już tylko słonecznie, a w niedzielę oraz poniedziałek słonecznie i cieplutko. Donos z dnia
23-04-2010, a dokładniej z godziny 10:18 Z cyklu Ogłoszenia Parafialne: Centrum Kultury i Promocji Gminy Władysławowo właśnie zaprezentowało kalendarz imprez na lato 2010. Szczegóły znajdziecie tutaj. Donos z dnia
23-04-2010, a dokładniej z godziny 08:48 Dziś nasz piękny kraj znajdować się będzie w obszarze klina wyżu z centrum nad Morzem Azowskim, jedynie krańce północe pozostawać będą pod wpływem niżu znad południowej Skandynawii.
Od ponad tygodnia każdy dzień w Jastarni wita nas i żegna się z nami niemal tak samo, czyli niemal bezchmurnie. Tak też było wczoraj wieczorem i dziś rano. Być może narodziła się nowa, bezchmurna poranno-wieczorna tradycja, bo kolejne dni również zamierzają być bardzo słoneczne, a od poniedziałku również bardzo ciepłe - pod koniec nadchodzącego tygodnia temperatury w Trójmieście mogą przekroczyć +20C. Trudno powiedzieć czy te "upały" utrzymają się dłużej, to jest przez cały kolejny weekend (tzw. długi weekend majowy), ale dobrze wpisywałoby się to w zasadę, która mówi, że im krótszy długi weekend, tym lepsza pogoda. W każdym razie w poprzedni weekend majowy (trwał 3 dni) było niemal lipcowo, w roku 2008 (trwał 4 dni) było powiedzmy kwietniowo, a w roku 2006 (trwał 9 dni) było marcowo! Póki co przed nami bardzo pogodny i umiarkowanie wietrzny piątek, pochmurna na początku sobota po południu też zrobi się słoneczna, a najcieplejsza i najbardziej słoneczna niedziela powinna zmusić wszystkich do ruszenia swoich czterech literek choćby na najkrótszy, ale jednak spacer. Zimnolubni windsurferzy mogą liczyć na piątek i ewentualnie sobotni poranek. Wiatru nie za dużo (W 4 Bf), ale da się chyba popływać. Poza tym na Półwyspie zajęci jesteśmy rośnięciem i... oczekiwaniem na pierwszych, majowych wczasowiczów. Na szczęście na Półwysep nie trzeba dolatywać samolotem (choć w Jastarni mamy lądowisko dla małych statków powietrznych), więc z dojazdem nie powinno być problemów. A jak dojazd, to transport, a jak transport to kolej, a jak kolej to warto wiedzieć jak powstała linia kolejowa prowadząca na nasz wąski pasek piasku. Pierwszą inwestycją II Rzeczpospolitej zrealizowaną na Półwyspie Helskim była normalnotorowa linia kolejowa łącząca Puck z Helem. Jej sfinansowanie i szybkie wykonanie zawdzięczano Ministerstwu Spraw Wojskowych, które było zleceniodawcą budowy. Pierwsze rozmowy na temat możliwości wykonania toru do Helu oraz sposobów sfinansowania tego przedsięwzięcia przeprowadzono w czerwcu 1920 r., a już w dniu 22 lipca tegoż roku wydany został rozkaz skierowany do Departamentu II Sekcji Wojsk Kolejowych. Ze względu na konieczność bezpośredniego połączenia portu Hel linią kolejową biegnącą przez obszary bezpośrednio polskie, uniezależnienia wyładowania tak amunicji jak i sprzętu wojennego od robotników cywilnych w Gdańsku, Ministerstwo Spraw Wojskowych zarządziło w nim budowę kolei normalnotorowej Puck - Hel o długości toru około 45 km. Tak więc o realizacji tej inwestycji na Półwyspie Helskim zadecydowała ówczesna sytuacja polityczna Polski. Dokładnie mówiąc, potrzeba zaopatrzenia naszych wojsk walczących na froncie polsko-rosyjskim w broń sprowadzaną drogą morską z Francji oraz niechęć jej wyładowania przez komunizujących gdańskich dokerów, były główną przyczyną powstania linii kolejowej Puck-Hel. Jej realizacja została rozpoczęta niemal w ostatniej chwili, gdyż już w trakcie początkowych robót okazało się - ze względu na zmianę sytuacji na froncie wschodnim - jej znaczenie dla potrzeb wojska znacznie zmalało. Późniejsze badania hydrograficzne portu helskiego dodatkowo potwierdziły niedorzeczności pomysłu zrobienia z Helu portu przeładunkowego. Na dodatek, w tym czasie nie istniała linia kolejowa łącząca Hel z krajem bez konieczności przejazdu przez Wolne Miasto Gdańsk, którego ominięcie było zamierzeniem pomysłodawców. Istniała więc ciągła możliwość zablokowania polskich składów kolejowych wojskowych w Gdańsku. Kiedy już to zapewne stwierdzono, koszty inwestycji były na tyle duże, że nie można było się z niej wycofać bez wskazania i ukarania winnych tego pomysłu. Inwestycja została więc dokończona, a dla zachowania pozorów władze wojskowe udawały przez ponad rok, że jest to linia o znaczeniu strategicznym, by w końcu we wrześniu 1922 r. - w pozornym wyrazie dobrej woli - przekazać ją do użytku dla władz cywilnych. Czyli widać, że w Polsce w pewnych sprawach nic się zupełnie nie zmienia.
Wróćmy jeszcze do spraw organizacyjnych związanych z budową kolei helskiej. Pierwszym zadaniem przy jej realizacji było skierowania Sekcji Wojsk Kolejowych do trasowania linii przebiegu toru. Prace te rozpoczęły się pod koniec lipca 1920 r. pod kierownictwem inż. Konstantego Jokisza i 4 innych inżynierów wojskowych. Jednak odpowiedzialność za prawidłowość tego zadania ponosił bezpośrednio dowódca budowy por. inż. Otton Muller (powołany z rezerwy inżynier kolejowy rodem z Krakowa). Robotnicy i żołnierze pracujący przy budowie tej linii kolejowej mieli otrzymywać racje żywnościowe i pobory zgodnie z obowiązującą tabelą dla osób ciężko pracujących. Budowę wspierać miał tabor składający się z 10 wierzchowców wraz z siodłami i uprzężą, 10 wozów (obsługiwać je miało 13 woźniców), 1 bryczki, 1 kuchni polowej i 1 roweru. Cały ten sprzęt miał być na miejscu w Pucku do dnia 10 VIII 1920 r. Zabezpieczenie budowy stanowiła również służba sanitarna w skład, której wchodzili 1 oficer, 3 kaprali oraz 4 sanitariuszy wraz z odpowiednim wyposażeniem aptecznym dla 1500 ludzi - tylu miało bowiem pracować docelowo na budowie. Do wspierania robót służyć miały również 2 lokomotywy benzolowe i 30 wózków kolejowych zwykłych i kolebowych (wyładowczych). Specjalna uwaga wykonawców miała być zwrócona na ułożenie torów stacyjnych w portach Helu i Pucku, gdyż miały one odpowiadać "czasowym wymaganym warunkom możności spiesznego wyładowania materiału wojskowego". Obok linii kolejowej - równolegle - wykonywana miała być linia telegraficzna wznoszona przez Wojska Łączności. W grudniu 1920 front budowy był w tym czasie już w Ceynowie (Chałupach), skąd trzeba było ją doprowadzić jeszcze do Jastarni, a następnie wykonać poszerzenie istniejącego toru kolejki leśnej Jastarnia-Hel i położyć mocniejsze szyny. Według orzeczenia wizytującej budowę Sejmowej Podkomisji Morskiej, prace te miały być ukończone do dnia 15 maja 1921 r. I tak się stało - budowę linii kolejowej do Helu zakończono w niespełna rok od rozpoczęcia jej realizacji - latem 1921 r. Tempo robót było więc szybkie, choć nie obyło się bez trudności i zaniedbań . Na przykład dopiero w roku 1923 Okręgowa Dyrekcja Kolei doprowadziła do naprawy dróg na Półwyspie Helskim w miejscach ich przecięcia przez tor i do wykonania nowej drogi tam, gdzie starą zabrano pod torowisko, a sprawy związane z wypłatami odszkodowań za zajęcie lub zniszczenie prywatnych gruntów toczyły się jeszcze przez wiele lat. Dużo trudności sprawiało budowniczym utrwalenie i wzmocnienie lotnych piasków Półwyspu, na których układano tor. Aby to zrobić, dowożono w dużych ilościach z pobliskich wysoczyzn morenowych glinę, którą wysypywano na wytyczony szlak, a następnie ubijano ją i obsadzano roślinami dobrze znoszącymi taki grunt. Powodowało to wzmocnienie i ustabilizowanie podłoża, które stawało się dostatecznie sztywne do ułożenia trakcji. Sypanie gliny miało również, teoretycznie, zapobiegać w wiewaniu drobnych, pylastych cząsteczek podłoża w osie wagonów i parowozów, co zdaniem ówczesnych inżynierów - po raz pierwszy pracujących w takich warunkach - mogłoby powodować ich zacieranie. Jedną z pierwszych relacji z podróży helską koleją przedstawił Pan J.K. Simm, profesor botaniki ze Śląska, który opisał swój powrót z Helu latem 1921 roku: "... jedzie się owe 52 kilometry aż do Pucka zupełnie za darmo, w bydlęcym salonie aż przeszło 3 godziny, jest zatem czas rozglądać się po lesie helskim, przeciętym linią kolejową. (...) Ruszał pociąg ociężale, powoli i wlecze się dalej nowoczesny wehikuł do Pucka, jakby się ciągle poza siebie obzierał. Zresztą w naszej wołowej salonce wesoło było. Bowiem czasu mego pobytu na kaszubskim brzegu zjechała do Gdyni pierwsza kolonia wakacyjna młodzieży akademickiej. Pociągiem sanitarnym wojskowym zjechały dziewice i młodzieńcy z całej Polski, by wypocząć nad morzem (...). Gwarno więc i wesoło było w naszej "salonce". Było nas bowiem ze trzydzieści osób (...). Zdarzało się, że taka podróż z Helu do Pucka trwała nie cztery godziny, jeno siedem. Musiała się taką podróż bardzo dłużyć, ale i tak był to ogromny postęp w stosunku do dotychczasowego uzależnionego od pogody transportu morskiego". Donos z dnia
22-04-2010, a dokładniej z godziny 12:41 No i mamy waruny, czyli wiatr mocno wieje, a słońce równie mocno świeci na błękitnym niebie. Gdyby tak jeszcze było jakieś 10C więcej na termometrze... Donos z dnia
22-04-2010, a dokładniej z godziny 08:06 Po spokojnym wieczorze nastał nam niestety pochmurny poranek. Na szczęście nic nam na głowy nie pada, choć jest jest chłodno. Z czasem ma się rozpogodzić. Obrazu dopełnia zachodni wiatr wiejący z siłą 4-5 Bf. Wiatr powinien utrzymać się cały dzień, a zatem kto ma dziś czas i ochotę na zimny wind- czy kite- surfing, niech pędzi na Półwysep. Donos z dnia
21-04-2010, a dokładniej z godziny 07:30 Zgodnie z najnowszym trendem znów zarówno wieczór, jak i poranek nie dają podstaw do jakichkolwiek narzekań. Donos z dnia
20-04-2010, a dokładniej z godziny 07:51 Tak jak w czwartek, i jak w piątek, i jak w sobotę oraz w niedzielę, tak i poniedziałek mieliśmy okazję podziwiać niemal idealnie bezchmurny wieczorny widoczek. Analogicznie rzecz ujmując można zauważyć, że tak jak w czwartek, i jak w piątek, i jak w sobotę, i jak w niedzielę oraz w poniedziałek, tak i dziś możemy podziwiać niemal idealnie bezchmurny poranny widoczek. Taka niezmiennie pogodna pogoda może wydawać się nudna, ale chyba lepiej tak, niż inaczej. Donos z dnia
19-04-2010, a dokładniej z godziny 09:56 W dalszym ciągu mamy piękną pogodę: tak wczoraj, jak i dziś, a nawet jutro. Donos z dnia
18-04-2010, a dokładniej z godziny 08:30 Pogodnie i wietrznie zaczyna się niedziela, z tym że słonecznie będzie do końca dnia, ale wietrznie tylko do południa. Donos z dnia
17-04-2010, a dokładniej z godziny 19:45 Dziś wraz ze zmniejszaniem się ilości słońca, rosła siła wiatru, więc można było wypróbować czy woda jest jeszcze zimna i dojść do wniosku, że jest już zupełnie znośna. Donos z dnia
17-04-2010, a dokładniej z godziny 17:58 Dziś na dobranoc nie zobaczymy malowniczego zachodu słońca, ale jest cos równie ekscytującego. W porcie w Jastarni można obejrzeć morską łódź wiosłową, na której podróżnik Marcin Gieneczko ma zamiar przepłynąć samotnie trasę regat Sydney-Hobart. Przedsięwzięcie jest śmiałe, więc tym bardziej trzymamy za Marcina kciuki. Donos z dnia
17-04-2010, a dokładniej z godziny 08:35 Dzisiejsze przedpołudnie od popołudnia będzie różniło się tym, że teraz mamy więcej słońca niż wiatru, a później będzie więcej wiatru niż słońca. Donos z dnia
16-04-2010, a dokładniej z godziny 19:35 Piątek żegna się z nami bezpyłowym wieczornym widoczkiem i wietrzną prognozą na jutro. Donos z dnia
16-04-2010, a dokładniej z godziny 13:02 Norweski Instytut Meteorologiczny przygotował właśnie animowaną prognozę rozprzestrzeniania się nad Europą olbrzymiej chmury pyłu z islandzkiego wulkanu Eyjafjallajokull. Znajdziecie ją m.in. na tej stronie. Donos z dnia
16-04-2010, a dokładniej z godziny 08:58 Od zachodu nad Polskę sięga klin wyżu znad Atlantyku i Wysp Brytyjskich. Na wschodzie kraju zaś zaznaczy się wpływ zatoki niżu znad Skandynawii, która połączy się z odchodzącym nad Białoruś niżem (to ten, który w ostatnich dniach przyniósł opady w południowej Polsce).
Piątek wita nas na Półwyspie po prostu pięknie. Dziś, tak jak wczoraj, będzie słonecznie, bezchmurnie i bardzo pogodnie. To, co jeszcze niedawno było takie, teraz jest już takie, mrówki wzięły się za przedsezonowe porządki, a inni zaś za amory po krzakach, czyli hormony buzują, z ziemi ciągle coś wyłazi, więc chyba naprawdę mamy wiosnę. Do tego dodajmy puste i czyste plaże, romantyczne wieczorne widoczki, spokój i niemal idealną ciszę (jeśli nie liczyć szumu morza i ćwierkania ptaszków) i już będziemy mieli w przybliżeniu obraz tego, co działo się wczoraj i będzie działo się dziś. Jeśli kogoś ciekawią szczegóły i trochę ruchomych obrazków, znajdzie je w naszej najnowszej niemal wiosennej FotoVideoGalerii.
W sobotę zachmurzy się (ale nie całkowicie) i ociepli o parę stopni. Równocześnie wzrośnie siła wiatru do 4/5 Bf, więc pierwszy raz w tym roku pojawią się w miarę przyzwoite warunki dla zimnolubnych windsurferów. Proszę jednak pamiętać, że woda o temperaturze +7C, to nadal zimna woda, a właściciele długich stateczników niech wezmą pod uwagę fakt, że poziom wody w zatoce jest bardzo niski. Niedziela będzie podobna do soboty, choć nieco mniej wietrzna, a nadchodzący tydzień raczej nie wprowadzi zmian do tego umiarkowanie słonecznego, umiarkowanie wietrznego i umiarkowanie ciepłego scenariusza pogodowego.
Ci, którym wiatr przeszkadza, zamiast spaceru po plaży mogą wybrać spacer po półwyspowym lesie. Idąc leśną drogą z Jastarni w kierunku bunkrów (Ośrodek Oporu Jastarnia - więcej o nim znajdziecie tutaj) zapewne wielu zauważy takie małe, niepozorne tabliczki. To nazwy tzw. toni, czyli umownych obszarów na Zatoce Puckiej, które dawniej były jakby "polami" na których pracowały maszoperie, czyli takie jakby "spółdzielnie" rybackie, które kiedyś były podstawą rybołówstwa na Półwyspie Helskim. A było to mniej więcej tak: W roku 1874 wprowadzono w państwie pruskim ustawę o wolnym rybołówstwie, obejmującą swoim zasięgiem również całe Wybrzeże Kaszubskie. Na mocy tej ustawy tereny brzegu morskiego zostały wyłączone z własności prywatnej i stały się własnością państwa. Wcześniej - przez całe wieki - prywatni właściciele gruntów dochodzących do strefy brzegowej uważali, że do nich należy również brzeg, a często przenosili również swoje prawa na przyległy doń akwen wodny. Nowa regulacja zmieniła znacznie system uprawiania tradycyjnego rybołówstwa. Do tego czasu właściciele lub dzierżawcy odcinka brzegowego dysponowali prawem decydowania o udzieleniu pozwolenia na połowy w ich strefie. Dlatego kaszubskie maszoperie, które według Carla Gritha wystąpiły już w helskim prawie w roku 1450, musiały uzyskiwać u właściciela zgodę na uprawiania połowów. Na Półwyspie Helskim nie było terenów prywatnych, ziemia i brzeg należały do czasów zaborów do Państwa Polskiego, w imieniu którego pieczę nad nimi sprawował Starosta Pucki (później zastąpił go pruski Landrat) oraz miasta Gdańsk (od Boru do Helu), tonie były tu dzierżawione. Dzierżawcą był zazwyczaj przywódca grupy uprawiającej na nim połowy, czyli szyper maszoperii i z tego zapewne powodu nazwy toni określane były zazwyczaj od nazwiska szypra-dzierżawcy, czyli Maszopa. Tonie można było dziedziczyć lub odsprzedawać. Powodowało to liczne długoletnie spory i waśnie pomiędzy poszczególnymi maszoperiami, były bowiem lepsze i gorsze tereny połowowe. Dopiero po wejściu w życie wspomnianej ustawy zostało to uporządkowane najpierw prawem zwyczajowym, a później i stanowionym - zatwierdzanym przez odpowiednie urzędy państwowe. W większości osad Kaszubskiego Wybrzeża zaczęła obowiązywać zasada zmiany toni (np. w Jastarni obowiązywała zasada corocznego przechodzenia maszoperii na kolejną, sąsiednią toń). Każda z rybackich wsi posiadała stałą liczbę toni do swej wyłącznej dyspozycji, a ich liczba odpowiadała liczbie funkcjonującej w osadzie maszoperii. Przydzielanie toni następowało zgodnie z ustalonym kluczem. Granice pomiędzy nimi były rokrocznie sprawdzane w obecności szyprów i przedstawicieli wszystkich maszoperii. W okolicach Jastarni w kierunku Kuźnicy były m.in. I i II toń Kohnkowa, toń Pieperowa, Filiowa i Herrmannowa, zaś w kierunku Helu były tonie nazwane były od nazw geograficznycch, czyli Borowska Bliza, Szwedzka Góra, Bocianie Gniazdo, Ratunkowa Szopa, Helska Bliza, Cypel, Kościelny Bucht czy wreszcie Stary Hak. O ile w obrębie jednej osady rybackiej system toni sprawdzał się znakomicie, to problemem często okazywało się ustalenie granicy z toniami należącymi do rybaków z sąsiednich osad. Na tym tle dochodziło do częstych konfliktów, które wymagały interwencji u władz zwierzchnich. Na przykład dnia 11 marca 1867 r. udała się do starosty i skarbnika powiatowego w Wejherowie delegacja złożona z 2 rybaków helskich, celem złożenia skargi na rybaka z Boru Schulca, który uparcie poławiał na toni zastrzeżonej dla rybaków helskich. Ponieważ udowodnili oni, że pomimo uprzednich napomnień, Schulc nadal łowił na obcej toni, ukarano go grzywną w wysokości 10 marek. Słowo Maszoperia pochodzi od holendreskiego Maatschappij, czyli Towarzystwo. Był to zespół rybaków razem prowadzących połowy na morzu, forma spółki występująca od czasów średniowiecza w pewnym sensie aż po dziś dzień. W Helu maszoperie tworzyło średnio 6-8 mężczyzn, w Jastarni 12-18, a w Borze aż 20. W Helu istniało 14 maszoperii, w Jastarni 8, a w Borze 5.Na czele każdej maszoperii stał Maszop, od nazwiska którego brała się nazwa maszoperii, stąd Maszoperia Kohnkowa czy Filipowa. Każdy członek maszoperii miał obowiązek współdziałania i pomagania w jej pracy. Do prac angażowani byli również członkowie rodziny członka maszoperii: żony i dzieci, których obowiązkiem było np. patroszenie ryb i rozciąganie sieci na plaży w celu ich wyczyszczenia i wysuszenia. W zamian za to cały zysk z połowu był równomiernie, proporcjonalnie dzielony. Każdy dorosły mężczyzna otrzymywał tzw. udział (part) męski i odpowiednio każda zaangażowana kobieta, dziewczyna lub dziecko połowę lub ćwierć tego udziału.
Zasadą było, że każdy, kto należał do maszoperii, otrzymywał swój udział z połowu, nawet gdy nie był zdolny do pracy trwale lub przejściowo z powodu choroby lub nieszczęścia. Wynagradzano również wdowy i sieroty po mężczyznach, którzy za życia należeli do kompanii. W ten sposób wykształcił się tutaj swoisty rodzaj ubezpieczenia na wypadek choroby lub starości. Był to system bardzo prosty i przy ogólnej uczciwości rybaków bardzo skuteczny. Przy podziale zysku był uwzględniany także ksiądz oraz nauczyciel, którzy otrzymywali pół przydziału dziecięcego bez własnego udziału w pracach rybackich. W ten sposób żyły rodziny rybackie przez kilka wieków. Dziś nie ma już maszoperii, ale są limity dorszowe, więc toni wprawdzie się nie zmienia, ale dorsza wolno łowić i tak tylko raz na 3 lata... Donos z dnia
15-04-2010, a dokładniej z godziny 08:33 Wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek nie pozostawiają żadnych wątpliwości co do reszty dnia: będzie bardzo słonecznie. Donos z dnia
14-04-2010, a dokładniej z godziny 08:56 W Jastarni bez zmian: ciągle mglisto i zimno. Jednak dziś po południu powinno zaświecić słońce i to jest to, czego się trzymamy, bo zimnych mgieł mamy już naprawdę dosyć. Natomiast znaczące ocieplenie i "wybuch" prawdziwej wiosny zdaje się nastąpi dopiero pod koniec kwietnia, co by się zgadzało z teorią, że im krótszy weekend majowy, tym lepsza pogoda. Donos z dnia
13-04-2010, a dokładniej z godziny 07:43 Od paru dni utrzymują się na Wybrzeżu gęste mgły i chmury, które nie pozwalają nam cieszyć się słońcem i bezchmurnym niebem tak jak to dane jest mieszkańcom niemal całej reszty kraju. Nie ma słońca, ale jest chłodny północny wiatr, więc upałów nie było, nie ma i na razie nie będzie. Za to jest sucho. To typowa pogoda dla przedwiośnia na Półwyspie - tutaj zawsze wiosna przychodzi 2, 3 tygodnie później niż w centrum i na południu kraju. Donos z dnia
11-04-2010, a dokładniej z godziny 19:39 Tempus fugit - aeternitas manet... Donos z dnia
09-04-2010, a dokładniej z godziny 08:34 Niż znad Bałtyku, czyli Martina ze swoim chłopakiem zwanym jako Chłodny Front Atmosferyczny, będzie się dziś przemieszczała nad Polską z zachodu na wschód przynosząc niewielkie opady deszczu. Rano padało na północy i zachodzie kraju, po południu słabe opady w centrum i na wschodzie.
Piątek więc nie wita nas zbyt pięknie - jest chłodno, pochmurno i wilgotno. A jeszcze wczoraj było w Jastarni słonecznie, bezchmurnie i ślicznie zarówno nad morzem, jak i nad zatoką. Zima definitywnie minęła i czas było zabrać się za przygotowania do sezonu letniego. Jednym z takich przedsezonowych aktywności plażowych jest refulacja, która w tym roku odbywać się będzie przez około miesiąc na plaży morskiej wysokości przystanku PKP Jastarnia Wczasy lub, inaczej mówiąc, na wysokości stacji benzynowej i obejmie około 800 metrów plaży. Więcej zdjęć oraz krótki filmik z wczoraj znajdziecie w naszej najnowszej przedwiosennej FotoVideoGalerii.
Refulacja to prace ziemne (a właściwie piaszczyste) mające na celu poszerzanie oraz ochronę plaży. Polegają one na przepompowaniu piasku z dna morza na plaże za pomocą pogłębiarki i podłączonych do niej rur. Potem jeszcze rozgarnięcie piasku przez maszyny i refulacja skończona, a plaża czysta i szeroka.
Ale to wszystko było wczoraj. Dziś jest zaś brzydko, jednak z biegiem czasu pogoda będzie coraz ładniejsza. Jutro więcej rozpogodzeń, a pojutrze powinno być naprawdę ładnie, nie mówiąc o nadchodzącym tygodniu, który zapowiada się wyjątkowo słoneczne. Z tego obrotu sprawy mogą być niezadowoleni jedynie niektórzy windsurferzy, którzy chcieliby już pływać (woda ma około +5C, ale to dla nich szczegół niewart wspomnienia), ale wiatru brak i nie zanosi się w najbliższych dniach na zmianę. To znaczy nadchodzący tydzień przyniesie wiatry na poziomie 4 Bf, ale będą to wiatry ze wschodniej ćwiartki, a te są praktycznie nieprzydatne na Półwyspie po stronie zatoki, bo to tzw. wiatry off-shore, czyli o stopień czy dwa słabsze od nominalnych wartości. Przyjdzie nam więc poczekać dobrych parę dni na wiatr, ale na ładną pogodę o wiele krócej: od niedzieli/poniedziałku powinno być naprawdę dobrze. Póki co małą ciekawostka o tzw. helskiej ludności tubylczej, czyli po prostu mieszkańcach Półwyspu Helskiego, którzy często posądzani są o tzw. trudny charakter. Oto jak widział ten problem ponad 100 lat temu pewien przyjezdny Niemiec, niejaki profesor H. Mankowsky:
Mężczyzna helski jest wolny, jest panem samego siebie; uznaje nad sobą jedynie Boga i zwierzchność państwową. Ale nie rezygnuje z prawa krytyki i często z niego korzysta. Porównania, które czyni, nie zawsze wypadają na korzyść współczesności.[...] Jest odporny na zaloty gdańskich socjaldemokratów i ich ideologię (sic!). [...] W stosunku do obcych zachowuje początkowo rezerwę, milczący i dumny. Staje się nieuprzejmy i szorstki, gdy napotyka zarozumialstwo i arogancję; gdy lekceważy się go jako rybaka i nie wykształconego człowieka. Dopiero wtedy bezlitośnie krytykuje. Ale gdy pozna wartość i nastawienie człowieka, wtedy daje swe serce na dłoni. Ale zawsze z godnością. Różnice stanowe tracą tutaj swoje znaczenie, chociaż rybak jest zawsze świadomy, że jest tylko rybakiem. Gdy zostanie obdarowany, natychmiast odwzajemnia prezent. Skończył wprawdzie tylko szkołę podstawową, ale poszerzył swą wiedzę w trakcie długich żeglug; zbierał doświadczenia w obcych krajach. Włączy się do rozmowy wtedy, kiedy będzie chciał. Braki w formalnym wykształceniu nadrabia najwyższym rodzajem wykształcenia - serca mianowicie oraz wyczucia taktu. Jego najwyższym wychowawcą jest tutaj Biblia. Usposobienie ma proste i szczere. W nieszczęściu jest silny i podnosi także innych na duchu, wspierany przez swoje milkliwe, ale głębokie życie wewnętrzne. Jednak izolacja jego małej miejscowości oraz ciężka walka o chleb powszedni zawężyła jego horyzonty. Przyzwyczajony do wolności i samotności rybak woli być tylko sam dla siebie i nie chce się podporządkować prawu. Cięgle burczy używając niekoniecznie przystojnych wyrażeń, że został ubezwłasnowolniony i pozbawiony praw. Na morzu nawet w obliczu największego zagrożenia jest spokojny i dzielny; drwi ze sztormu i śmierci. Zawsze jest gotowy nieść czynną pomoc przyjaciołom i sąsiadom, nie oczekuje za to pochwał, czy wynagrodzenia. To są ludzie prości i wierni, serdeczni i mocni, wielcy, wolni i niezależni. Donos z dnia
08-04-2010, a dokładniej z godziny 14:46 I nadzieja na słoneczny dzień właśnie stała się faktem. Donos z dnia
08-04-2010, a dokładniej z godziny 07:37 Mglisto, chłodno i tak jakoś nieszczególnie. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że po mglistym poranku, dzień będzie jednak słoneczny. Donos z dnia
07-04-2010, a dokładniej z godziny 13:56 Upałów wprawdzie na Wybrzeżu jeszcze nie ma, ale już niedługo będą i to prawdopodobnie nie byle jakie, więc samorządy już zwierają szyki, zbierają środki i siły. Ostatni na przykład ogłoszono zwycięzców konkursu na Dekalog Plażowicza. Donos z dnia
07-04-2010, a dokładniej z godziny 10:00 Miało być tak pięknie dzisiaj, a jest średnio na jeża. Jednak pomyłka wynosi tylko jakieś 50 kilometrów, bo niemal dokładnie tyle na zachód od nas kończą się chmury, a zaczyna idealnie bezchmurne niebo. Widać pół Polski zasłużyło na słoneczko, a pół było niegrzeczne. Tylko dlaczego Półwysep był niegrzeczny...? Donos z dnia
06-04-2010, a dokładniej z godziny 08:37 Święta, święta i... po świętach. Było bardzo spokojnie i miło, ale się skończyło. Słońce zaszło w Lany Poniedziałek i trzeba było zacząć myśleć o Pracowitym Wtorku, który sam nie jest zbyt piękny, ale za to zapowiada prześlicznie słoneczne i ciepłe środę i czwartek. Donos z dnia
03-04-2010, a dokładniej z godziny 18:58 Wielka Sobota upłynęła zarówno nam, jak i pewnie większości z Państwa, jak zwykle na sprzątaniu, przygotowywaniu, święceniu i ogólnym zamieszaniu. Po południu rozpogodziło się, więc przed nami pogodna choć bardzo chłodna noc i rezurekcja. Niedziela wielkanocna zapowiada się równie pogodnie, a ewentualny deszcz dopiero byc może w Lany Poniedziałek. W tak pięknych okolicznościach przyrody nie pozostaje nam już nic innego jak...
...proszę przyjąć życzenia pogodnych Świąt Wielkiej Nocy, dużo radości, żadnych przykrości, bogatego zajączka, smacznego jajka, i niezbyt mokrego Dyngusa!
Donos z dnia
02-04-2010, a dokładniej z godziny 09:05 Klin wyżowy, który sprawił że ostatnie dni były wyjątkowo pogodne, niestety nie utrzyma się długo nad Polską. Do głosu dochodzi niż znad Ukrainy oraz zbliżający się od zachodu kolejny niż atlantycki. Ostatnie piękne i słoneczne dni sprawiły, że można będzie pomyśleć, że tak już zostanie, tym bardziej, że mamy za sobą bogatą tradycję naprawdę pogodnych Świąt Wielkiej Nocy - tak było w roku 2006, tak w roku 2007, a tak w roku 2008. Jednak Pan Kwiecień, jak powszechnie wiadomo, przeplata trochę zimy i trochę lata, i ponieważ lato luz mieliśmy (temperatury powyżej +20C), to teraz wypadło na tę zimniejszą połowę. Ochłodzi się, zachmurzy, a na koniec popada. Dziś, jutro i pojutrze chłodno i raczej pochmurno, ale sucho. W sobotę najchłodniej, a uczestnicy procesji rezurekcyjnej powinni ubrać się naprawdę ciepło, bo mogą być poranne przymrozki. W Lany Poniedziałek tradycji stanie się zadość, czyli z nieba spadnie deszcz. Z pogodą na Święta mogłoby więc być lepiej, ale źle też nie będzie, zresztą z czasem znów wrócą wysokie temperatury. Natomiast windsurferów, kitesurferów i wszystkich innych zwolenników wiatru oraz wody, informujemy, że Zatoka nadaje się już do pływania (jeśli pominąć mrożące +3/+4C w wodzie), ale w te Święta wiatr niestety nie dopisze, więc z wielkanocnego pływania raczej nici, choć jak wiadomo wszystko jest możliwe.
Dziś, żeby było "po linii i na bazie" zapraszamy na koniec na krótką historię nazwy nomen omen Jastarnia, która silnie łączy się z Wielkanocą właśnie.
Skąd wzięło się słowo Jastarnia? Najprawdopodobniej słowo Jastarnia pochodzi od starokaszubskiej nazwy Wielkanocy, czyli słowa Jastrë. Naukowcy upatrują pochodzenia tej nazwy w różnych źródłach. Niektórzy z nich cofają się do czasów pogańskich, wywodząc wymienioną nazwę od bożka czczonego w dawnych czasach przez Słowian, zwanego Jastrzebóg, Jutroboh lub Jutrzejbog. W tym samym czasie Anglosaksoni, na początku wiosny czcili boginię światła zwaną Eostra (Ostara) i zwali wiosenny miesiąc kwiecień Ostarmenoth (Ostermonat). Stąd pochodzi niemiecka nazwa Ostern na określenie chrześcijańskiej Wielkanocy. Znany językoznawca prof. Jerzy Treder wspomina w swych pracach naukowych, że nazwa JASTER pierwotne oznaczała tyle co: świetlisty, jasny. Według prof. Tredera właśnie od podstawy JASTER pochodzi nazwa wiosennego święta. Wiosna to przecież czas, kiedy dzień staje się coraz dłuższy, a więc noc ustępuję miejsca jasności dnia. Patrząc z punktu religii chrześcijańskiej, Jastrë to także czas, kiedy poprzez zmartwychwstanie Jezusa następuję zwycięstwo światła nad mrokiem. W jastrową noc w niektórych kaszubskich miejscowościach charakterystycznym zwyczajem było tzw. bãmblowanié (bemblowanie - bębnienie). Po wsi chodził bębniarz, który bijąc w bęben budził mieszkańców, by spieszyli na jutrznię. Dziś zwyczaj ten kojarzony jest głównie z Jastarnią, gdzie do tej pory poranne bicie w bęben obwieszcza mieszkańcom zmartwychwstanie Pana i jest także swoistym zaproszeniem na mszę rezurekcyjną. Donos z dnia
01-04-2010, a dokładniej z godziny 09:50 Jak się właśnie dowiedzieliśmy z Biura Hydrologicznego Marynarki Wojennej dziś rano na Zatoce Puckiej w pozycji: szerokość geograficzna: 54° 39' 08'' N oraz długość geograficzna: 018° 38' 30'' E wykonujący poranny oblot rejonu helikopter ratowniczy SAR (Search And Rescue) wykrył kamerą termowizyjną tak zwaną plamę ciepła. Okazało się, że jest to po prostu stosunkowo mały obszar wody, którego temperatura wyraźnie różni się od reszty akwenu. W tym wypadku plama ciepła ma średnicę ponad 100 metrów i temperaturę około +20C (woda w Zatoce ma teraz jakieś +3C, więc jest to znacząca różnica). Najprawdopodobniej (to na razie tylko hipoteza) jest efektem przebicia się ciepłych wód artezyjskich pod wpływem ciśnienia hydrostatycznego. Powstał więc taki podwodny, gorący mini-gejzer. Marynarka Wojenna przygotowuje robota podwodnego, który ostatecznie ustali, co jest przyczyną tej termicznej anomalii. Jeśli hipoteza potwierdzi się, a "gejzer" będzie nadal tłoczył gorąca wodę, to nie tylko Zatoka nie będzie zamarzać, ale w jej rejonie możemy spodziewać się czegoś na kształt oazy klimatu śródziemnomorskiego, co oczywiście raczej nas cieszy niż smuci. Donos z dnia
01-04-2010, a dokładniej z godziny 08:19 Podobno kwiecień to plecień, co przeplata trochę zimy, trochę lata. Nie bardzo wiadomo jak to będzie później, ale w swoim pierwszym dniu kwiecień zdecydowanie przeplata trochę lata w sferze wizualnej i nieco przedwiośnie w sferze termicznej (+8C w powietrzu, +3C w wodzie). Donos z dnia
01-04-2010, a dokładniej z godziny 08:15 Szast prast i nie wiadomo jak, i nie wiadomo kiedy, ale już trzeci miesiąc roku 2010 za nami. Nie był to miesiąc tak zimny jak luty, ale początek był jeszcze zimowy. Później nadal bywało bardzo rześko, ale sprawy szły w dobrym, czyli wiosennym kierunku. W ten sposób dzień po dniu likwidowaliśmy śnieg i lód. Z całkowicie zamarzniętej Zatoki Puckiej (tak to wyglądało z bliska) po 4 tygodniach marca mamy ją zupełnie wolną od lodu, a wiosna jest w pełnym natarciu. Gdyby jednak ktoś był jeszcze ciekaw jak to DOKŁADNIE w marcu 2010 było, może to sprawdzić na naszej marcowej stronie. Donos z dnia
01-04-2010, a dokładniej z godziny 08:00 Nowy miesiąc, nowe wiadomości. Donosy z poprzednich miesięcy i lat znajdziecie Państwo w naszym przepastnym ARCHIWUM.
=======================================================
Donosy z poprzednich miesięcy znajdziecie Państwo w naszym Archiwum.
Jeśli jakakolwiek fotografia z "Donosów" jest z Twoim udziałem, a z jakichkolwiek powodów jest Ci to nie rękę, napisz na adres info@augustyna.pl. Zdjęcie zostanie natychmiast usunięte z sieci i innych nośników. Tutaj natomiast znajdziecie pozostałe zasady wykorzystania naszych zdjęć.
Początek strony
Strona główna
|